Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyrektor leczy szpital w Gorzowie: zwalnia, obcina pensje, szuka oszczędności

Tatiana Mikułko
Marek Twardowski mówi, że jest taki, jak jego nazwisko. Nie ugnie się przed nikim i niczym, by postawić szpital na twarde nogi.
Marek Twardowski mówi, że jest taki, jak jego nazwisko. Nie ugnie się przed nikim i niczym, by postawić szpital na twarde nogi. Mariusz Kapała
Lecznicy grozi zakręcenie gazu. Komornik co jakiś czas zajmuje konto. Brakuje już płynności finansowej i zdolności kredytowej. Pracownicy mogą nie dostać całości pensji za sierpień. A nad głową nowego dyrektora krąży wizja strajku.

W przypadku największego w województwie szpitala matematyka jest nieubłagana. Miesięczne przychody z NFZ wynoszą 14,5 mln zł. 6,5 mln pochłaniają zobowiązania. Zostaje 8 mln, a potrzeba 9 mln 300 tys., bo tyle kosztują wynagrodzenia pracowników. Jest więc deficyt. Po sześciu miesiącach tego roku strata szpitala to ponad 7 mln zł. - Mamy cel, by na koniec tego roku się zbilansować. Jeśli tego nie zrobimy, a przekształcimy się w spółkę, to szpital może utonąć - mówił na konferencji prasowej Marek Twardowski. Lecznicą, której dług sięga prawie 258 mln zł kieruje od czerwca. Z trójką zastępców prześwietla oddział po oddziale.

- Obraz jest czarny. Tylko jedna trzecia oddziałów przynosi zysk. Reszta ma straty, np. SOR już 2 mln 775 tys. zł. Jeśli chodzi o poradnie, to nie jest tak tragicznie, ale tu też wiele pozostaje do życzenia. Z analizy ekonomicznej wynika, że na wielu oddziałach i poradniach koszty płac przewyższają dochody z NFZ, nie mówiąc już o kosztach funkcjonowania. Czy mamy siedzieć i się temu przyglądać? - pyta retorycznie dyrektor. I dodaje, że w 2011 roku wydatki na płace wzrosły o 7 mln zł w stosunku do roku poprzedniego. Szpital wydaje na wynagrodzenia 64 proc. budżetu. Tymczasem bilansujące się lecznice w Polsce przeznaczają na ten cel najwyżej połowę przychodu. - Najtrudniej jest zabrać komuś coś, co już dostał. Jeśli chodzi o obniżki wynagrodzeń, to nie będziemy działać gwałtownie. Do każdej sprawy podejdziemy indywidualnie. Na pewno natomiast zmniejszymy ilość łóżek na oddziałach, bo na wielu leczymy nieistniejących pacjentów. Łóżka stoją puste - czasami aż połowa - a my utrzymujemy personel. To nie odbije się na pacjentach - zapewnia dyrektor. Potwierdza, że istnieje groźba, że pracownicy nie dostaną całości pensji za sierpień. Szpital może im nie wypłacić 30, 40, a nawet 50 proc. - Przekonujemy wierzycieli, że pracujący tu ludzie powinni dostać wypłatę. Robimy wszystko, by do tego nie dopuścić. Mamy jeszcze kilka dni - tłumaczy M. Twardowski. Praktycznie codziennie wierzyciele grożą, że wyłączą gaz, prąd, nie dostarczą leków. Pracownicy obawiają się zwolnień. Do tej pory na 1.854 osób z pracą pożegnało się siedem. Na wypowiedzeniu jest 26, w większości chodzi o wadliwe umowy cywilno-prawne. Część z nich opiniowali ci sami prawnicy, którzy teraz doradzają nowemu dyrektorowi. Dlatego Twardowski zapowiedział, że zespół prawny także ulegnie zmianom.

Wojewoda przygląda się sprawie

Największe kontrowersje wzbudziło zwolnienie w trybie natychmiastowym szanowanego i wieloletniego ordynatora oddziału chirurgii dziecięcej dr Piotra Gajewskiego. Najważniejszy powód to utrata zaufania. Zbulwersowane jest środowisko medyczne. Polskie Towarzystwo Chirurgów Dziecięcych apeluje do dyrektora o zmianę decyzji. A jego prezes prof. Piotr Czauderna wyraził oburzenie formą rozwiązania umowy (lekarz musiał zejść z dyżuru - red.) w piśmie do marszałek Elżbiety Polak. Do wojewody Marcina Jabłońskiego i do wiadomości ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza napisał krajowy konsultant ds. chirurgii dziecięcej prof. Piotr Kaliciński. Wojewoda przygląda się sprawie. W proteście głodówkę przed lecznicą rozpoczął Mariusz Wójcik. Przerwał ją w czwartek po tym, jak dr Gajewski oświadczył, że nie będzie zabiegał o powrót do pracy, a dyrektor Twardowski - że nie będzie zwolnień grupowych. W podjęciu takiej decyzji pomógł poseł SLD Jan Kochanowski. - Panu Mariuszowi należą się podziękowania. Związki zawodowe zbyt długo zastanawiają się, co robić - uważa poseł.

Związkowcy wypowiedzą się do 11 września. Wcześniej w referendum zapytają pracowników, czego oczekują. Strajk wisi w powietrzu, a brak wypłat może być kijem w mrowisko. Załoga nie chce rozmawiać z dziennikarzami, bo obowiązuje ich zakaz udzielania informacji bez wcześniejszego uzgodnienia ich treści z dyrekcją. Na portalu Facebook ktoś założył profil "W obronie ostatniego gorzowskiego szpitala".

Nowy zarząd lecznicy ma przekształcić placówkę w spółkę. Ma już pewne sukcesy, np. w ciągu dwóch miesięcy udało się zmniejszyć dług o 1 mln zł, wynegocjowano od NFZ ponad 2 mln zł za chemioterapię, finalizowane są rozmowy z prawnikami komornika o zwrot szpitalowi ponad 4 mln zł. Dokumenty związane z przekształceniem są już na biurku marszałek województwa.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska