Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyrektorka ds. ekonomicznych szpitala w Głogowie chowała do szuflady wezwania do zapłaty

Anna Białęcka
archiwum GL
Dyrektorka ds. ekonomicznych szpitala w Głogowie została zwolniona dyscyplinarnie. Przez prawie dwa lata chowała do biurka wezwania z Urzędu Skarbowego. Szpital musi zapłacić za nią grubo ponad 70 tys. zł.

Urząd nakazywał w nich szpitalowi ściągnie z pensji dyrektorki zobowiązań jej męża wobec ZUS. Teraz szpital musi za nią zapłacić grubo ponad 70 tys. zł, a ma na to czas do końca marca. - To są zaległości, które powstały przed przekształceniem szpitala w spółkę, ale wyszły na jaw teraz - powiedział nam prezes Ryszard Brzozowski. - Przyszedłem tu by wyciągnąć szpital z problemów, a nie wyciągać cudze brudy. Ale niestety, niespodziewanie spadł na mnie ten obowiązek.

Kobieta, o której mowa, pełniła w szpitalu obowiązki dyrektora do spraw ekonomicznych oraz głównej księgowej. Jej finansowe kombinacje wyszły na jaw w marcu, choć już od grudnia zwolniona księgowa powinna była wiedzieć, że nie ma szans na dalsze oszustwa. Wtedy bowiem w szpitalu pojawiła się kontrola Urzędu Skarbowego, zaalarmowanego przez ZUS, że zobowiązania nałożone na dyrektorkę nie spływają na jego konto. Mimo wszystko, kobieta siedziała cicho, wciąż licząc na cud, albo może na to, że "jakoś to będzie". Ale jakoś nie było...
Jak się okazało, księgowa wykorzystała swoje uprawnienia i możliwości i przechwytywała korespondencję z US w sprawie konieczności zajęcia części jej wynagrodzenia. US nakazał to po tym, jak firma małżonka księgowej przestała płacić należności wobec ZUS.

Zobacz też: Mandaty za 8200 zł i 82 punkty karne pod kościołem - polowanie na parafian (WIDEO)

- Ta sprawa mogła zostać załatwiona polubownie już w grudniu, a jak nie wtedy to chociaż w marcu, gdy już wszystko było wiadome - mówi prezes Brzozowski. - Zwolnienie dyscyplinarne wręczyłem pani dyrektor 12 marca. Ale do tej pory nie otrzymałem od niej żadnego wyjaśnienia i żadnej propozycji rozwiązania finansowego problemu, który obciąża teraz szpital.

I jak dodaje prezes, wciąż na takie propozycje czeka i wciąż ma nadzieję, że dojdzie do ugodowego rozwiązania kwestii finansowych i zobowiązań tej byłej pracownicy wobec szpitala.
- Jeżeli nie zawrzemy żadnej umowy w sprawie spłaty, to będziemy zmuszeni jako szpital do wystąpienia na drogę sądową i ściągnięcia należności w ten sposób - mówi R. Brzozowski. - A to jak wiadomo, pociągnie to za sobą dodatkowe koszty dla byłej dyrektorki.

Może warto tu przypomnieć, że Beata R. miała już problemy z prawem. Stawała w ubiegłym roku przed sądem za wspólne działanie z ówczesnym dyr. szpitala. Chodziło w tej sprawie o zrobienie przez dyrektora zakupów materiałów budowlanych na koszt szpitala i wykorzystanie ich na własnej działce budowlanej a także wykorzystanie rusztowań szpitala. Sąd pierwszej instancji uznał, że zarówno dyrektor jak i dyrektorka działali na szkodę szpitala. Oboje złożyli jednak apelację od tego wyroku. Sprawa powróciła do ponownego rozpatrzenia.

Zobacz też: Będziemy płacić nowymi banknotami. Zobacz, co się zmieni

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska