Jedna z mam tłumaczy nam, że warunki do nauki w szkole przy ul. Milickiej są bardzo złe. Dodaje, że jej córka nie chce np. chodzić tu do toalety, bo strasznie w niej śmierdzi. I potrafi cały dzień trzymać mocz. - Później boli ją brzuszek. Inne dzieci mają podobnie - mówi młoda mama.
Rodzice (proszą o anonimowość) mówią, że burmistrz Maciej Pietruszak obiecał im przeniesienie ich dzieci do szkoły podstawowej nr 1 przy ul. Szkolnej po zakończeniu remontu (remont zakończono kilka tygodni temu, koszt to prawie 5 mln zł, szkoła wygląda pięknie: ma oczyszczoną cegłę, nowoczesne klasy, przestronne korytarze i toalety, itp.). - A teraz słyszymy, że to niemożliwe, bo w wyremontowanej szkole popękały ściany, bo wyszedł grzyb, i tak dalej - mówią rodzice.
Inna z mam przypomina, jak to szumnie mówiło się o otwarciu, a teraz jej dziecko nie może korzystać z nowej szkoły. A przecież ona także płaci podatki na miasto. - Moje dziecko chodzi na zajęcia pozalekcyjne i musi specjalnie iść na nie z ulicy Milickiej na ulicę Szkolną. Do tego nawet nie mogę jej dać pieniędzy na obiad, bo stołówka jest w podstawówce przy ulicy Szkolnej i nie zdąży dojść z Milickiej, zjeść i wrócić na lekcje - tłumaczy młoda kobieta.
Szkoła przy ul. Milickiej mieści się zaraz przy cmentarzu i stadionie miejskim. To około kilometr od podstawówki przy ul. Szkolnej. W toalecie strasznie śmierdzi (tak jak mówiła jedna z mam), w klasach czuć wilgoć, na niektórych ścianach pojawił się grzyb, część okien jest nieszczelna. - Poza tym tu nie ma komputerów, a w tej po remoncie mają specjalną salkę - mówi nam jeden z rodziców, który odbiera dziecko ze szkoły. Jednak, jak udało nam się ustalić, niewielka część rodziców nie chce, żeby ich dzieci zmieniały miejsce nauki.
A co na to same dzieci? - Nasza szkoła jest na zero procent, a wyremontowana podstawówka na 110 procent! - mówią chórem uczniowie klasy 2a. Wymieniają, że w przebudowanej placówce przy ul. Szkolnej są śliczne toalety, duże boisko, duże klasy i jest bliżej na zajęcia dodatkowe.
Burmistrz Pietruszak nie ukrywa. - Obiecywałem, że jak szkoła będzie gotowa, to dzieci będą tam przeniesione. Ale wtedy nie wiedziałem i nie mogłem wiedzieć, bo nie było jeszcze odbioru, że w szkole będą potrzebne dodatkowe prace. Po odbiorze okazało się, że w dwóch pomieszczeniach są problemy z wilgocią. Do jej usunięcie trzeba zastosować chemię. Nie możemy narażać dzieci - tłumaczy burmistrz. I dodaje, że oczywiście wszystkie koszty pokryje wykonawca.
Burmistrz Pietruszak prosi rodziców o jeszcze trochę cierpliwości. - Jak tylko wykonawca upora się z usterkami, dzieci przeniosą się do nowej szkoły. Mam nadzieję, że stanie się to już na wiosnę - mówi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?