Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Dzięki interwencji "Gazety Lubuskiej" i zaangażowaniu radnych udało mi się wykupić mieszkanie - mówi mieszkaniec Zielonej Góry

Leszek Kalinowski 68 324 88 74 [email protected]
fot. Mariusz Kapała
- Myślałem, że sprawa jest beznadziejna. Że nigdy nie uda mi się już wykupić mieszkania. Ale dzięki interwencji Gazety, zaangażowaniu radnych i innych osób udało się! Wielkie dzięki - mówi Jerzy Wytyk.

Zielonogórzanin, urodzony w 1949 roku, nie kryje zadowolenia. A był już taki zrezygnowany. Przestał wierzyć, że cokolwiek jest możliwe. Chodziło o mieszkanie przy ul. Kupieckiej, do którego wraz z żoną i czwórką dzieci przeprowadził się w 1986 roku.
- Zamieniłem mieszkania spółdzielcze na większe komunalne ze starszą kobietą. Nie było łatwe, sprawa ciągnęła się przez rok, ale zakończyła dla mojej rodziny pozytywnie - opowiada J. Wytyk. - Sytuacja rodziny w pewnym momencie zrobiła się jednak nie za ciekawa. Musieliśmy decydować: albo zapłacimy za gaz, albo za mieszkanie. Na wszystko już nie wystarczało pieniędzy. No i wtedy zostałem bezumownym najemcą lokalu.

Kiedy dzieci dorosły, zdobyły zawód i odeszły na swoje, państwo Wytykowie postanowili uregulować zaległości, by jak dawniej posiadać umowę najmu. Wtedy okazało się, że zamiast 300 zł czynszu, będą płacić tysiąc złotych.
- Wy lepiej czym prędzej wykupcie mieszkanie, wówczas będziecie mniej płacić - poradzili znajomi. Wytykowie w marcu 2004 roku złożyli wniosek o wykup lokalu. Na odpowiedź czekali... dwa lata. Dowiedzieli się, że owszem mieszkanie kupić mogą, ale bez bonifikaty, po cenie komercyjnej.
- Tymczasem w ,,GL" przeczytałem, że pewien biznesmen wykupił właśnie mieszkanie, podstawiając bezdomnego - opowiada zielonogórzanin. - Poszedłem do redakcji, by ta zainterweniowała w moje sprawie. I do przewodniczącej komisji rewizyjnej w radzie Bożeny Ronowicz. W urzędzie bowiem usłyszałem, że stoję na straconej pozycji, gdyż radni ustalili, że mieszkanie można wykupić z bonifikatą, jeśli się je wynajmuje przez co najmniej siedem lat.

J. Wytyk denerwował się, przecież mieszkał przy ul. Kupieckiej od lat. Ale nie zawsze jako najemca, a np. jako bezumowny lokator. Na spotkaniu z wiceprezydentem Dariuszem Lesickim - usłyszał, że jedynym wyjściem jest zmiana uchwały, którą radni podjęli wcześniej.
- No to już koniec - pomyślałem. - ,,Gazeta Lubuska" dwa razy opisała moją historię, a radna Ronowicz zaprosiła mnie na komisję. Sprawą przejął się także radny Krzysztof Machalica. Wiele pytań zadawał.
Po jakimś czasie znów na komisję zostałem zaproszony, był też obecny naczelnik wydziału gospodarki komunalnej Jarosław Szczęsny. Debatowali, zastanawiali się. Ale trudno było znaleźć rozwiązanie. Nic tylko radni uchwałę zmieniać muszą.

W tej samej sytuacji co J. Wytyk było jeszcze 50 rodzin, które wnioski o wykup mieszkania złożyło przed wejściem nowej uchwały w życie. Radni obiecali, że pomogą... Po dwóch miesiącach zmienili dokument tak, by umożliwić tym osobom nabycie lokali.
- W sierpniu br. mogłem już wykupić moje mieszkanie, jako że ma ponad 80 m kw., dostałem 90-procent zniżki - cieszy się zielonogórzanin. - Urząd miasta umówił mnie z panią notariusz na podpisanie umowy kupna, którą właśnie podpisuję.
Rodzina Wytyków bardzo chce podziękować wszystkim za pomoc. Podkreślają, że dla nich to obcy ludzie. A poświęcali czas, angażowali się, by sprawę jakoś rozwiązać. - To wspaniały prezent. I to w momencie, gdy córka właśnie się obroniła i została magistrem - podkreśla J. Wytyk. - Teraz mogę spokojnie zapraszać do siebie wnuków. Jesteśmy u siebie. A to dla nas najważniejsze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska