Tor na PGE Narodowym układała duńska firma Ole Olsena, przed laty mistrza świata na żużlu. Robi to od lat na stadionach, gdzie żużlowcy są tylko gośćmi i ścigają się wyłacznie przy okazji wielkich imprez, szczególnie turniejów Grand Prix. Organizatorzy zawodów w Warszawie zapewniali, że nawierzchnia zostanie przygotowana tak, jak przed rokiem, kiedy żużlowcy zafundowali kibicom doskonałe zawody.
Zachwyt po teście
Po wysłuchaniu opinii trenera polskiej reprezentacji juniorów Rafała Dobruckiego oraz jego podopiecznych biorących udział w teście toru, mogliśmy przypuszczać, że tak w istocie będzie. - Tor zachowywał się bardzo dobrze. Był świetnie przygotowany. Biegi przebiegały płynnie i szybko. Nie było żadnych upadków. Po zawodach tor oceniam jako idealny – mówił Rafał Dobrucki po turnieju juniorów, który odbył się na PGE Narodowym trzy dni przed pierwszą w tym sezonie rundą Grand Prix.
Jeden z młodych żużlowców biorących udział w teście toru, dodał: - Można na nim ścigać się na całej szerokości, wszystko jest w należytym porządku. Jeśli podobne warunki będą w sobotę, to kibice powinni obejrzeć świetne zawody.
Dudek wiedział po treningu
Tymczasem, dzień przed turniejem Grand Prix, po oficjalnym trenigu najlepszych żużlowców świata, otrzymaliśmy już informację, że może nie dojść do kapitalnego ścigania, jakie pamiętaliśmy sprzed roku. – Może być mało walki na torze, bo nawierzchnia jest w gorszym stanie niż rok temu – mówił Patryk Dudek, wicemistrz świata z Falubazu Zielona Góra. – Jeśli organizatorzy nie poprawią czegoś w torze, to o wynikach poszczególnych wyścigów może decydować przede wszystkim start.
Zielonogórzanin nie pomylił się. Pierwsza seria wyścigów była bardzo nudna. Później rywalizacji na torze było więcej, ale stan toru z czasem pogarszał się. Z pewnością kilka wypadków był tego wynikiem.
Były dziury i koleiny
Upadali m.in. Patryk Dudek i lider Stali Gorzów Bartosz Zmarzlik. - Wyjechałem z twardego miejsca i wpadłem w dziurę, motocykl był na tyle agresywny, że natychmiast się uniósł, ta sytuacja nie była do opanowania – mówił gorzowski żużlowiec. Patryk Dudek powiedział wprost: - Tor rozwalił się, nawierzchnia była w gorszym stanie niż rok temu. Upadłem, bo ciasno było na pierwszym łuku, a przednie koło mojego motocykla zostało podcięte. Taki jest żużel. Takie są tory jednodniowe, nie zawsze da się je perfekcyjnie przygotować.
Powodów złego „zachowania” nawierzchni nie wskazał też Maciej Janowski, najlepszy z Polaków na PGE Narodowym. Drugi raz z rzędu zajął drugie miejsce. - Tor się rozsypał, nie wiem, co było tego przyczyną. Był dość dziurawy, w drugiej części zawodów porobiły się spore koleiny. Mam nadzieję, że w kolejnych rundach Grand Prix tory będą równiejsze.
ZOBACZ co po Grand Prix na PGE Narodowym mówili Patryk Dudek i Bartosz Zmarzlik
Chcemy toru z sezonu 2017
Na szczęście obyło się bez groźnych kontuzji. Na szczęście nie doszło też do sytuacji sprzed trzech lat, kiedy ekipa Ole Olsena zupełnie nie poradziła sobie z torem w Warszawie. Zawody zakończyły się skandalem, bo trzeba było je przerwać po trzech seriach startów.
Niebawem dowiemy się, czy za rok PGE Narodowy ponownie opanują kibice żużla. Polski Związek Motorowy, choć zawarł umowę na organizację Grand Prix w Warszawie do 2020 roku, ma możliwość zerwania jej bez konsekwencji. W ciągu miesiąca musi jednak złożyć swoją deklarację.
A niech żużlowcy ścigają się w stolicy, bo Grand Prix na PGE Narodowym to fajna impreza, ale wyłącznie na torze z turnieju rozegranego w sezonie 2017.
PRZECZYTAJ TEŻ:Maciej Janowski drugi na PGE Narodowym! Wielki triumf Brytyjczyka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?