Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzwonisz na 112 lub 997? Zaczekaj na połączenie

Czesław Wachnik 68 324 88 29 [email protected]
Starszy aspirant Żaneta Bałten i młodszy aspirant Paweł Gromek
Starszy aspirant Żaneta Bałten i młodszy aspirant Paweł Gromek fot. Komenda Miejska Policji
Nasz Czytelnik pan Piotr widział mężczyznę bardzo podobnego do gwałciciela z portretu pamięciowego. - Przez pół godziny próbowałem dodzwonić się na policję. Nikt nie odbierał - poskarżył się w mailu do redakcji.

"Wyprowadzałem właśnie psa na spacer i około godz. 17.00 spotkałem mężczyznę przypominającego gwałciciela. Rozglądał się nerwowo. Nie wahając się zadzwoniłem na numer 112. Niestety, nikt nie odbierał. Wtedy zadzwoniłem pod 997, ale też nikt nie podniósł słuchawki. Próbowałem jeszcze kilkanaście razy. Po 30 minutach dałem spokój. Jak policja może nie przyjmować zgłoszenia przez pół godziny?!" - pisze w mailu do redakcji pan Piotr.

Czwartek godz. 10.00. Z komórki wykręcamy numer 112. Niemal natychmiast uzyskujemy połączenie. Przedstawiamy się i pytamy, czy jest możliwe, by przez 30 minut nikt nie podnosił słuchawki. - To niemożliwe - słyszymy odpowiedź. - W komendzie w Zielonej Górze mamy dwa stanowiska do obsługi numeru 112 i dwa do 997.
-A czy jest możliwe, że wszystkie numery są zajęte?
- To się zdarza. Szczególnie teraz, kiedy mamy dziesiątki telefonów związanych ze sprawą gwałciciela.
Często dzwonią ludzie mający problemy emocjonalne i dzielą się swymi wrażeniami przez kilka, a nawet kilkanaście minut. Trudno taką rozmowę przerwać, bo gdyby doszło do tragedii, winny byłby policjant dyżurny. Dlatego najczęściej cierpliwie słuchamy i czekamy, aż dzwoniący sam skończy rozmowę.

Rzeczniczka prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie, nadkom. Agata Sałatka potwierdza, że policja w Zielonej Górze wydzieliła cztery stanowiska do obsługi telefonów alarmowych 997 i 112. Wcześniej były, podobnie jak w Gorzowie, trzy. Ale od czasów "gwałciciela", rozmów przybyło. Dlatego konieczny był dodatkowy człowiek. Natomiast w pozostałych komendach telefony alarmowe odbierają najczęściej dwie osoby.
- W lutym w Zielonej Górze policjanci odbierają średnio około 300 telefonów dziennie. To dla nas pozytywny sygnał, że mieszkańcy nam ufają i chcą pomóc - dodaje A. Sałatka.
Jeśli z komórki lub telefonu stacjonarnego wykręcimy numer 997, to zawsze odbierze go policja. Jeśli natomiast wykręcimy 112, to w przypadku komórki, słuchawkę podniesie policjant, a stacjonarnego straż pożarna. I to ona przekieruje rozmowę, w zależności od potrzeb, do policji lub pogotowia ratunkowego.

Czy cztery stanowiska w Zielonej Górze, to nie za mało? - Myślę, że tak. Zresztą w dniach, kiedy było szczególnie dużo telefonów, do ich odbierania trafiały dodatkowe dwie, a nawet trzy osoby - przekonuje rzeczniczka policji w Zielonej Górze, kom. Małgorzata Stanisławska. - Na razie nie mieliśmy sygnałów, że zainteresowany się nie dodzwonił. Sygnał czytelnika, który poinformował ,,GL’’, jest pierwszym.

M. Stanisławska dodaje, że gdyby faktycznie była konieczność zwiększenia liczby osób odbierających telefony, to komendant zapewne podjąłby taką decyzję.
Nasze rozmówczynie radzą też, by chcąc się dodzwonić na numer 997 lub 112, o ile nie jest on zajęty, nie rozłączać się, ale cierpliwie czekać, ponieważ gdy się rozłączymy i spróbujemy połączyć ponownie, to automatycznie trafimy na koniec kolejki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska