Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Edward Makarewicz: - Chcę, aby było normalnie

Agnieszka Stawiarska 0 68 324 88 51 [email protected]
Edward Makarewicz. W biznesie działa od 25 lat. Zaczynał jako rzemieślnik. Właściciel dwóch fabryk kostki brukowej Ziel-Bruk w Płotach i Gorzowie Wlkp. Pracuje tam ok. 80 osób. Teraz stery w firmie przejmuje syn Adam, bo pan Edward mówi, że wreszcie czas odpocząć i cieszyć się z owoców pracy. - Świat jest taki piękny - mówi.
Edward Makarewicz. W biznesie działa od 25 lat. Zaczynał jako rzemieślnik. Właściciel dwóch fabryk kostki brukowej Ziel-Bruk w Płotach i Gorzowie Wlkp. Pracuje tam ok. 80 osób. Teraz stery w firmie przejmuje syn Adam, bo pan Edward mówi, że wreszcie czas odpocząć i cieszyć się z owoców pracy. - Świat jest taki piękny - mówi.
Rozmowa z Edwardem Makarewiczem, właścicielem firmy produkcyjnej Ziel-Bruk.

- Był pan na spotkaniu wiceministra z przedsiębiorcami. Podobało się panu?
- Wiem, że polityk jest od prowadzenia polityki. Występ ministra Szejnfelda był przemyślaną taktyką i spełnił te wymagania. Nie widziałem w każdym razie powodu, aby dziękować wiceministrowi za dotychczasowe działania, tak jak zrobiło kilku uczestników spotkania. Szejnfeld pokazał osiągnięcia rządu w usuwaniu barier rozwoju biznesu, ale to jest tylko fragment rzeczywistości, w której działamy.

- A jaka jest rzeczywistość?
- Niezrozumiała dla małych i średnich firm. Dla nas najważniejszy jest kapitał. Jak go nie ma, to nas też nie ma. I oto przykład innej rzeczywistości niż ta, o której mówił wiceminister. Zdarzyło mi się to pierwszy raz w mojej 25-letniej karierze. Bank przysłał pismo o nie przedłużeniu umowy na kredyt obrotowy, nawet nie sprawdzając w jakiej sytuacji jest mój biznes. Ten kredyt jest niezbędny takiej firmie jak moja, działającej sezonowo. I jest normalne, że przedsiębiorca przy obrotach powyżej 10 mln złotych korzysta z kredytu, to jest prawidłowość. Ja mam go od 10 lat. Dotąd było tak, że przed końcem umowy, która była odnawialna, bank sprawdzał, jakie mam wyniki. Dzwonił i prosił o dokumenty. Teraz tego nie zrobił, tylko zrezygnował z klienta. Żaden z dyrektorów nie potrafił mi podać przyczyny. Mówili tylko o decyzjach zarządu.

- Co pan zrobi?
- Będę negocjował z innymi bankami, ale to jeszcze nie koniec mojej opowieści.

- Ktoś jeszcze "ułatwił" panu biznes?
- Inny bank. Miałem plany rozwoju firmy, ale przyszedł do mnie dyrektor, aby zmienić warunki kredytu inwestycyjnego. Dotąd płaciłem marżę wysokości jednego punktu procentowego, a dyrektor "zaproponował" marżę o kilka punktów wyższą. Tłumaczył, że mają trudną sytuację. Pożyczają pieniądze w NBP, a tam też wzrosła marża. Ja mówiłem, że nie mają podstaw prawnych, przecież ja mam umowę! Koszty działania liczyłem na cały rok, wliczając także koszty kredytu. W końcu zgodziłem się na kilka punktów. Chciałem też, aby na czas zimy, gdy mam mniejszą sprzedaż, obniżyli mi raty kapitałowe. I co mi odpowiedział bank? Proszę, umowę właśnie dostałem.
- Nie ma tam dobrej wiadomości?
- Ooo nie. Bank podwyższył mi marżę do kilku punktów procentowych i zastrzegł, że jeśli nie osiągnę odpowiednio wysokiego zysku, zwiększy ją dwukrotnie. Znalazł się też kuriozalny zapis, że jak pogłębi się kryzys w Polsce, to jeszcze podwyższy marżę. W poprzednich dokumentach nie było mowy o takich warunkach. I pomyśleć, że przez całe życie nie spóźniłem się ze spłatą raty ani sekundy.

- Wiceminister nie mówił o kryzysie, tylko o spowolnieniu gospodarki...
- Kryzys jest i poczujemy go dotkliwie z powodu braku kapitału w bankach. Nikt chyba w Polsce teraz nie wie, ile one mają pieniędzy i w jakiej są sytuacji. Przecież nie jestem jedyny, któremu zmieniają warunki kredytowe. Z tego powodu zbankrutuje wiele firm. Paradoksalnie banki są ostrożne wobec swoich największych dłużników. Wiedzą, że jak za bardzo ich docisną, to nie odzyskają ani grosza.

- Rząd ma plany gwarancji bankowych dla firm.
- Jeśli wejdą w życie w takim tempie, jak powstają plany, to firmy będą mogły z nich skorzystać za kilka miesięcy, a banki przychodzą do nas teraz. Poza tym od razu pytam: jakie formalności będą do spełnienia. Nikt nie daje poręczeń na twarz. Firmę będzie kontrolować jeszcze więcej instytucji. Jeśli biznes jest rentowny, powinien dostać kredyt. Po to są banki. Ale teraz to fikcja.

- Rząd zapowiada, że uwolni wypłatę zaliczek z dotacji unijnych, bo miliony euro leżą, a firmy muszą najpierw wykładać swój udział.
- Więc ja odpowiadam przykładem. W 2006 roku dostałem dotację unijną z PARP na podniesienie konkurencyjności. Zapytałem o warunki otrzymania zaliczki z projektu. Jak mi księgowa przedstawiła całą drogę postępowania, to podziękowałem. Wziąłem kredyt. Wtedy dostałem bez problemu. Przecież to może być naprawdę proste. Zaliczka trafiałaby na specjalne konto, z którego opłacane byłyby faktury. Przedsiębiorca nawet nie widziałby tych pieniędzy. Nie rozumiem, dlaczego to jest tak trudne.

- Jak pan widzi przyszłość swojej firmy?
- Mam zasadę - pozytywne myślenie. Jest drogą do sukcesu. Więc wierzę w dobry koniec problemów, ale nie na razie. Muszę wstrzymać inwestycje, które miałem w planach jeszcze jesienią. Będę pracował nad jakością swoich wyrobów, poszerzał ofertę. Będę też szukał lepszych fachowców. W kraju będzie więcej bezrobotnych, przedsiębiorstwa będą ograniczały produkcję, cięły koszty i pensje. A ja chciałbym, żeby wreszcie było normalnie, bo prowadzenie własnego biznesu to jest bardzo dobra praca.

- Dziękuję.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska