Ekstaza cenowa

Oficjalne otwarcie zielonogórskiego Carrefoura miało być w sobotę o 7.00, ale pierwsi klienci zjawili się już kilka godzin wcześniej.
- Chcę kupić kurtkę dla wnuka - planowała Łucja Dudkiewicz.
- Chcę popatrzeć, co mają - mówiła Marianna Szałapata.
Od 6.00 kolejka "puchła" z minuty z minutę.
- Aż się przestraszyłem, że szyby pójdą - opowiadał pracownik, który w ostatniej chwili przypinał w hollu plan marketu. Tłum delikatnie, ale stanowczo napierał wózkami na sklepowe barierki. Które w końcu się otworzyły.

Do koszyków trafiały: spodnie dżinsowe, proszki do prania ("Prawdziwa okazja"), koszule flanelowe i z polaru. Kartonami szły telewizory (14-calowe po 268 zł) oraz odtwarzacze DVD po 139 zł.
- Po ten odtwarzacz pan stał do rana? - pytamy.
- Ja nigdzie nie stałem. Podjechałem jak cywilizowany człowiek na parking o 7.00. Zawsze tak wcześnie wstaję - obruszył się pan dźwigający pod pachą karton z DVD.
- My przyszliśmy z marszu. Popatrzeć, co jest. Nie mieliś-my daleko, bo mieszkamy przy Dąbrówki - mówił pan Mietek z ośmioletnim synem Michałem.
Francuzi, dla których zielonogórskie centrum jest 17. w Polsce, zapowiadają agresywne promocje cenowe. Mają zamiar zostawić w tyle inne hipermarkety. Te jednak nie chcą się poddać bez walki.

W przeddzień otwarcia Carrefoura inny kolos handlowy, zielonogórski Auchan zorganizował tzw. noc amerykańską. Piątkowym wieczorem z godziny na godzinę wybrane towary były coraz tańsze, nawet o 70 proc. Można było upolować po okazyjnych cenach np. aparaty fotograficzne, sprzęt elektroniczny, narty, klocki czy szczoteczki do zębów. Ich amatorzy, przysypiając na oparciach wózków, czekali na 23.30, gdy zaczęły się największe obniżki. Niektórzy wkładali do koszyka np. suszarkę do włosów i czekali, aż ogłoszą promocję na ten produkt. Jeżeli jej nie było, towar lądował z powrotem na półkę. Były też promocje pięciominutowe, podczas której można było kupić np. słoik majonezu czy zgrzewkę piwa za pół ceny.
Z natłoku klientów w sobotni ranek nie mogło się cieszyć za to zielonogórskie Tesco. Na otwarcie sklepu czekało zaledwie czworo klientów.

Mieszkańcy Gorzowa i okolic nie mogą na razie liczyć na otwarcie kolejnego supermarketu. Kupują więc w Tesco, Netto, Intermarché czy Lidlu, które oferują już świąteczny asortyment: ozdoby choinkowe, okolicznościowe słodycze. Powoli zaczyna się też przedświąteczny ruch.
- Nie lubię robić zakupów na ostatnią chwilę, dlatego kupuję już towary z myślą o świętach - mówiła Zofia Sałachub. - Co najmniej raz w tygodniu odwiedzam supermarkety. Już widać, że ludzie szykują się do Bożego Narodzenia. Chociaż prawdziwy szał zacznie się na kilka dni przed Wigilią.
Małgorzata Jakubowska z podgorzowskiego Santoka chciałaby uniknąć przedświątecznego tłoku, dlatego zakupy będzie robić systematycznie od grudnia: - Ale i tak muszę coś dokupić w ostatniej chwili. Zwykle stoję więc w kolejkach przy kasach. Na szczęście nie obawiam się, że w sklepach czegoś zabraknie.
Mniej zapobiegliwy jest Łukasz ze Skwierzyny. Uważa, że do świąt jeszcze dużo czasu. - Na większe zakupy wybiorę się przed mikołajkami, a potem dopiero kilka dni przed Bożym Narodzeniem - powiedział.
Można się założyć, że będzie stał w kolejkach.