Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

El dorado już się skończyło

Karol Bronk 724 509 669 [email protected]
(archiwum GL) Ewelina Seremak pracuje ciężko i na ZUS i dla szczęścia pary młodej
(archiwum GL) Ewelina Seremak pracuje ciężko i na ZUS i dla szczęścia pary młodej
Lata dziewięćdziesiąte były dla małego biznesu niczym El dorado. Handlowa wolność przyniosła wymarzone pieniądze. Obecnie zostały tylko marzenia za zyskiem, który przejęły wielkie sieci handlowe i pracujący na czarno.

Przeczytaj też: Jaki mały biznes daje największą szansę na sukces? Zapytaliśmy Lubuszan

Jadwiga Czereszyńska z Żar jest obecnie emerytką. W latach dziewięćdziesiątych miała sklep z artykułami spożywczymi i ubraniami. Zatrudniała dwie ekspedientki.

- To były lata, w jakich sklepikarz był, może nie bogaczem, ale zarabiał znacznie więcej niż np. budżetówka. Teraz jest odwrotnie. XXI wiek przyniósł małym przedsiębiorcom status kapcana, biedaka. Kilkaset złotych na ZUS, plus prąd, woda. Dobrze, że już skończyłam 60 lat – mówi z sarkazmem kobieta.

Pani Jadwiga pokazuje na podwórku kilkunastoletniego passata, którego kupiła w salonie. Było ją wówczas na to stać.

- W latach dziewięćdziesiątych mój mąż przywoził spod Łodzi tanie ubrania. Sprzedawały się podobnie, jak świeże bułeczki, które mieliśmy na stoisku obok. Ludzie naprawdę kupowali, a nas było stać na kupowanie u innych. Wszystko się zmieniło, gdy weszły hipermarkety. Na przełomie wieku wystąpiło dużo bezrobocie i powstało dużo hipermarketów. To był koniec. Zaczęłam zarabiać wyłącznie na podatki i na rękę zostawało mniej więcej tyle, ile wynosił zasiłek dla bezrobotnego – zaznacza kobieta.

Przeczytaj też: Szansa dla naszych firm w Niemczech

Ewelina Seremak, podobnie jak wiele młodych osób, dostała dotację z Urzędu Pracy na rozpoczęcie własnej działalności gospodarczej. Została sama z dzieckiem, więc nie miała zbyt dużego wyboru. Od czterech lat prowadzi w Wymiarkach sklep z kwiatami oraz dekoracjami ślubnymi.

- Zaczęłam od dekoracji na swoim ślubie. Spodobało mi się to i zaczęłam szkolić się w tym kierunku. Kiedyś śpiewałam w zespole, który grał na weselach , śpiewałam w kościele. Wszystko to było związane ze ślubami – wyjaśnia.

Podczas pierwszych dwóch lat, jak wspomina kobieta, było nieźle, gdyż płaciła mały ZUS. - Kiedy po tym okresie, przyszło mi płacić 900 złotych miesięcznie, sytuacja stała się ciężka. Jak jest sezon na śluby, który trwa od marca do października to jest dobrze. W sezonie mam po 2,3 zlecenia na ślub miesięcznie. Przebijają mnie stawkami osoby, które dekorują kościoły na czarno – narzeka właścicielka sklepu.

- Reklamuje się wszędzie. Na portalach społecznościowych, mam reklamę na samochodzie, rozdaję ulotki. Bardzo pomagają mi rodzice, gdyż po prostu nie stać mnie na zatrudnienie pracowników. Mama mi prasuje, tata zakłada dekoracje na drabinie. Utrzymuję firmę mimo wszystko – zaznacza kobieta.

Jednymi z nielicznych przyjemnych momentów w pracy małego przedsiębiorcy w 2011 r., to kartki z podziękowaniami od zadowolonej pary młodej. Pani Ewelina odczytuje smsa: "hej dziewczyny , wszystkie dekoracje mi się podobały, że brakuje mi słów, jesteście niewiarygodne”. I takie momenty są w tej pracy bezcenne, uważa.

Przeczytaj też: Gdzie szukać pieniędzy na rozkręcenie biznesu i rozwój firmy?

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska