Energetycy z ,,Enei" nie wykluczają wyłączeń prądu

,,Enea’’ dostarcza prąd mieszkańcom woj. lubuskiego, zachodniopomorskiego, wielkopolskiego i kujawsko-pomorskiego. Pracuje w niej ok. 8-9 tys. osób. W listopadzie minionego roku spółka weszła na giełdę i wtedy 18,7 proc. akcji kupił Vattenfal, szwedzki państwowy koncern energetyczny. W końcu lipca br. minister skarbu ogłosił zamiar sprzedaży należącego do niego większościowego pakietu akcji.

Bezpiecznie i po ludzku

- Rząd chce sprzedać firmę, aby załatać dziurę budżetową. Zmniejszy to bezpieczeństwo energetyczne kraju, bo strategiczną gałęzią gospodarki rządzić będzie obcy kapitał. Doprowadzi także do podwyżki cen prądu oraz utraty pracy przez załogę, jak to już się stało po sprzedaży spółek energetycznych w Warszawie i na Śląsku - powiedział Gonerski. Zastrzegł zarazem, że związkowcy nie są przeciwni prywatyzacji spółki, tylko aby odbyła się ona w innej formie. - Niech minister sprzeda na giełdzie pakiet mniejszościowy akcji, aby zarządzanie spółką zostało w rękach państwa. A nabywca akcji powinien zobowiązać się konkretnie do inwestowania w spółkę oraz zagwarantowania załodze pracy i pakietu socjalnego - dodał Gonerski.

Urzędy bez prądu?

Na razie związkowcy poprzestają na oflagowaniu budynków spółki. - Mamy poparcie całej załogi. Strajk generalny może również polegać np. na tym, że nie będziemy wyjeżdżać do usuwania awarii sieci po burzach. Nie wykluczamy też wyłączeń prądu, ale nie dotknie to Bogu ducha winnej ludności, tylko np. urzędów - zapowiada.

- Z niepokojem odnosimy się do protestu związkowców, ale zarząd spółki nie ma nic do jej prywatyzacji. Nie jesteśmy stroną sporu, tylko minister skarbu może wstrzymać prywatyzację - powiedział nam Paweł Obłoda, rzecznik ,,Enei’’. Stanowiska Ministerstwa Skarbu Państwa nie udało się nam wczoraj uzyskać. Chętni na kupno ,,Eneii’’ mogą się deklarować do 14 sierpnia. Na sprzedaży 67,05 proc. akcji skarb państwa chce zarobić 8-10 mld zł.

Czytaj też: Leśnicy chcą zwrotu podatku od operatorów sieci energetycznych