MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Fani Stali poszkodowani podczas derbów zaczęli mówić

Robert Gorbat 0 95 722 69 37 [email protected]
- Jeździłem na żużlowe mecze, gdy była jeszcze komuna i ZOMO. Ale tak, jak w Zielonej Górze, nie zostałem nigdy potraktowany! - mówił podniesionym głosem Mieczysław Kramarczyk z Kostrzyna.
- Jeździłem na żużlowe mecze, gdy była jeszcze komuna i ZOMO. Ale tak, jak w Zielonej Górze, nie zostałem nigdy potraktowany! - mówił podniesionym głosem Mieczysław Kramarczyk z Kostrzyna. fot. Bogusław Sacharczuk
Emocji było bardzo dużo, konkretów znacznie mniej. Zielonogórskie wydarzenia z 30 sierpnia z pewnością znajdą swój epilog przed sądem.

Podczas piątkowego spotkania w gorzowskim ratuszu wróciły wspomnienia z ostatnich derbów. - Oczekujemy dwóch rzeczy: przeproszenia naszych kibiców przez zarząd ZKŻ i ukarania policjantów, winnych napaści na bezbronnych ludzi - oświadczył prezes Caelum Stali Władysław Komarnicki.

Wynajęci przez klub prawnicy zbierali oświadczenia i dowody od osób, uważających się za poszkodowane. - Dostałem pałą po plecach, aż spadły mi okulary. Były nowe, kosztowały 350 zł. Nie pozwolono mi po nie wrócić - powiedział kibic o imieniu Szymon. A siedząca obok niego dziewczyna dodała: - Policja zaczęła nas pałować jeszcze na trybunie. Nie przestała nawet wówczas, gdy wchodziliśmy do autobusów.

Przedstawiciele policji cały czas powtarzali, że nie mają żadnych dowodów na przekroczenie przez funkcjonariuszy ich uprawnień. - Mimo tylu zeznań ciągle rżniecie głupa! - grzmiał pobity w Zielonej Górze Cezary Korniejczuk. - Dlaczego w waszych oficjalnych komunikatach nie ma nic o wydarzeniach poza stadionem? Dlaczego nie zadaliście sobie trudu dotarcia do poszkodowanych?!

Konkluzja prawników była jasna: zbieramy cały materiał i kierujemy do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Kibice też zapowiedzieli, że nie odpuszczą. Będą dochodzili swoich racji przed sądem.

TRZY PYTANIA DO

- Policja nie miała żadnych podstaw do użycia poza stadionem środków przymusu bezpośredniego - twierdzi JANUSZ BRYZEK, radca prawny gorzowskiego klubu

1. Podczas piątkowego spotkania wypowiadał się pan bardzo emocjonalnie. Co tak bardzo pana wzburzyło?
- Już kilka dni temu wyprowadziły mnie z równowagi komunikaty rzeczników KMP w Zielonej Górze i KWP w Gorzowie. W piątek pana Marek Waraksa powiedział, że gdyby wcześniej posiadali informacje, które w krótkich wypowiedziach przedstawili mu kibice, to postąpiliby inaczej. A przecież już 9 września policja otrzymała 31 pisemnych, zdecydowanie szerszych relacji, które prezes Komarnicki złożył na ręce komendanta Marca! Jak więc można twierdzić, że poza stadionem nic się nie działo, skoro oświadczenia poszkodowanych dowodzą czegoś wręcz odwrotnego?!

2. Co się zatem wydarzyło na ulicy Wrocławskiej i pobliskim parkingu dla kibiców z Gorzowa?
- Policja ustawiła z trzech stron żywy kordon z tarczami i z psami, a czwartej kibice zostali zaatakowani gazem i pałkami. Byli tratowani, przewracani, lżeni. Ludzie padali na ziemię i mdleli. Na prośby o wezwanie pomocy medycznej padały odpowiedzi: ,,Masz, k..., telefon komórkowy, to sobie dzwoń!'' lub ,,Po co tu, h..., przyjechałeś?!''. Karetki przyjechały dopiero po pół godzinie, ale ratownicy medyczni nie zostali dopuszczeni do poszkodowanych. Kilka kobiet trzeba było przenosić na noszach sto metrów. Potem próbowano zapędzić ludzi do samochodów i autobusów, ale odór gazu uniemożliwiał im przebywanie w zamkniętych pojazdach. Gdy po XI biegu około 30 słuchających radia sympatyków Stali zaczęło się cieszyć z prowadzenia swojej drużyny, kilkunastu policjantów zaatakowało ich gazem, pałkami i przy użyciu psów.

3. Jakie jest zatem racjonalne wytłumaczenie faktu, że trzy tygodnie po wydarzeniach w Zielonej Górze policja nadal twierdzi, że nie przekroczyła swoich uprawnień?
- To jest próba ukrycia sprawców. Nie było żadnych podstaw do użycia poza stadionem środków przymusu bezpośredniego, tymczasem przez radiofony dwa razy padła komenda: ,,Pałować!''. Tak mówią świadkowie, gotowi powtórzyć swoje zeznania przed sądem. Mamy więc do czynienia z przestępstwem z artykułu 231. kodeksu karnego, który mówi o przekroczeniu uprawnień. Do tego dojdą zarzuty o nie udzielenie pomocy, zniewagi i bicie. Mecenas Prawucki złoży w imieniu poszkodowanych zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przestępstw. Równocześnie będzie wnioskował, by sprawę prowadziła prokuratura w Poznaniu lub Szczecinie pod nadzorem ministrów sprawiedliwości i spraw wewnętrznych.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska