Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fatalne warunki kwarantanny w Białkowie? Przebywający w ośrodku: „Baliśmy się o nasze zdrowie”

Maciej Dobrowolski
Maciej Dobrowolski
Pan Marcin i pani Maria spędzili w ośrodku w Białkowie dwa tygodnie
Pan Marcin i pani Maria spędzili w ośrodku w Białkowie dwa tygodnie Anita Kucharska - Dziedzic.
- Nikt się nami nie interesował, nikt nas nie przebadał, nie mieliśmy środków czystości ani dostępu do pralki. Zakupy robili nam mieszkańcy. Baliśmy się, że w każdej chwili możemy zostać zakażeni koronawirusem - twierdzą osoby, które spędziły dwa tygodnie na kwarantannie w ośrodku w Białkowie. Lubuski Urząd Wojewódzki w Gorzowie zaprzecza.

Urzędnik zatwierdza zakupy

W ostatnich dniach otrzymaliśmy sygnały o złych warunkach w ośrodkach przeznaczonych do kwarantanny dla osób wracających z zagranicy. Udało nam się porozmawiać z panem Marcinem oraz panią Marią, którzy przyjechali z Niemiec i trafili na dwa tygodnie do Białkowa.

– Na granicy otrzymaliśmy adres, gdzie mamy się skierować. Na miejscu czekały na nas osoby w skafandrach. Dostaliśmy klucze, ponosiliśmy rzeczy do pokoju i tak wyglądał początek pobytu – opowiadają nasi rozmówcy.

Jak przebiegła kwarantanna? – Nie mieliśmy zapewnionego wyżywienia, wszystko musieliśmy organizować na własny koszt. Otrzymaliśmy jedynie namiary na jeden sklep oraz do jednej restauracji. Tylko tam mogliśmy zamawiać zakupy lub obiady. Problem w tym, jak tłumaczyli nam mieszkańcy, to najdroższy sklep w okolicy i najdroższa restauracja. Bardzo szybko przekonaliśmy się, że to prawda. Na sam pobyt wydaliśmy ok. 1,2 tys. zł – twierdzi pani Maria.

Trzy razy w tygodniu musieliśmy do godz. 10.00 rano przesłać listę zakupów, którą weryfikowała osoba w urzędzie miasta.

Para musiała także mieć zatwierdzane zakupy. – To wyglądało w ten sposób, że trzy razy w tygodniu musieliśmy do godz. 10.00 rano przesłać listę zakupów, którą weryfikowała osoba w urzędzie miasta. Na liście nie mogły się znaleźć np. papierosy. Dopiero potem, ktoś w ogóle się tym zajmował. Zakupy musiały też opiewać na kwotę, co najmniej 50 zł – relacjonuje pan Marcin.
W powodu tych ograniczeń i wysokich kosztów przebywającym w ośrodku na co dzień pomagali mieszkańcy Białkowa, którzy robili im tańsze zakupy, gdy zabrakło produktów.

„Baliśmy się o zdrowie”

Okazuje się, że w ośrodku były wspólne pomieszczenia dla przebywających. – Mieliśmy wspólną kuchnię, gdzie gotowaliśmy obiady. Większość korytarzy również była wspólna. Oznacza to, że mogliśmy się zarazić od osób, które dowożono do ośrodka. Nie było lekarza, nikt nas ani razu nie przebadał, nie pytał nawet czy mamy gorączkę. Wychodząc z kwarantanny tak naprawdę każdy mógł być zarażony od osoby, która przyjechała kilka dni później – tłumaczy nam para. Ich zdaniem pobyt w ośrodku stanowił tak naprawdę duże ryzyko dla ich zdrowia.

Ośrodek w Białkowie dla osób na kwarantannie
Ośrodek w Białkowie dla osób na kwarantannie Anita Kucharska - Dziedzic.

Brak pralki, brak środków dezynfekcji

Przebywający w Białkowie donoszą nam także, że nie udostępniono im środków higienicznych czy czystości. – Żadnych z tych rzeczy nam nie dostarczono. Proszę sobie wyobrazić, że przez dwa tygodnie nie mieliśmy też dostępu do pralki. Natomiast dopiero po tygodniu wywalczyliśmy dostęp do odkurzacza, który cały czas stał zamknięty w magazynku – twierdzi pani Maria.
Para podkreśla, że w praktyce nikt się nie interesował, w jakich warunkach mają przeżyć te dwa tygodnie.

Nie mamy żadnego zaświadczenia, nie przebadał nas żaden lekarz czy przypadkiem nie zaraziliśmy się od nowych osób.

– Pani, która za to opowiada zadzwoniła może ze trzy razy – przekonują. Po zakończeniu kwarantanny pani Maria oraz pan Marcin nie otrzymali żadnych dokumentów potwierdzających, że ją odbyli. – Nie mamy żadnego zaświadczenia, nie przebadał nas żaden lekarz czy przypadkiem nie zaraziliśmy się od nowych osób – podkreślają.

Zła organizacja kwarantanny?

O złej sytuacji w miejscu przeznaczonym na kwarantannę w Białkowie koło Cybinki zaalarmowana została również posłanka Anita Kucharska-Dziedzic z Lewicy. – Już wcześniej docierały do mnie sygnały, że takie miejsca kwarantanny są często źle zorganizowane, że nikt nad tym właściwie nie czuwa. Postanowiłam przekonać się o tym na własne oczy. Dlatego wybrałam się do Białkowa – tłumaczy Kucharska – Dziedzic.

Polityczka Lewicy spotkała się na miejscu z osobami, które zakończyły już kwarantannę jak i z tymi, którzy cały czas są jej poddani. - Rozmawiałam z tymi osobami. Mają wiele żalu o to, jak zostali potraktowani. Twierdzą, że zostali pozostawieni bez należytej opieki na dwa tygodnie, że musieli się wyżywić na własny koszt, choć przecież zgodnie z prawem to państwo powinno zapewnić im trzy posiłki dziennie. Osoby te są jednocześnie bardzo wdzięczne mieszkańcom Białkowa, którzy robili im zakupy i z ulicy pytali, czy czegoś nie potrzebują

Sam ośrodek jest bardzo zadbany, widać, że gmina Cybinka zrobiła wszystko, co w jej mocy, żeby na polecenie wojewody udostępnić miejsce na zbiorową kwarantannę.

– Sam ośrodek jest bardzo zadbany, widać, że gmina Cybinka zrobiła wszystko, co w jej mocy, żeby na polecenie wojewody udostępnić miejsce na zbiorową kwarantannę. Zaskakuje jednak to, że wojewoda nie zapewnił bezpiecznej organizacji pobytu osób tam przebywających. Nie wydzielił chociażby odpowiednich pomieszczeń, co skutkowało tym, że nowo przybyli mogli zakazić osoby już przebywające w tym miejscu. Poddanym kwarantannie nie wykonywano też badań, więc właściwie każdy opuszczający ośrodek mógł mieć koronawirusa – twierdzi Kucharska Dziedzic. – Uważam, że tak zorganizowana kwarantanna to fikcja. Dlatego wzywam wojewodę Władysława Dajczaka do natychmiastowej kontroli wszystkich podobnych ośrodków.

Zmiany w ośrodku w Białkowie?

W placówce w Białkowie na kwarantannie wciąż pozostaje Jacek Grat. Mężczyzna informuje, że urzędnicy zainteresowali się ośrodkiem. – Po wizycie pani posłanki nagle wszyscy zaczęli dzwonić i pytać czy czegoś nie potrzebujemy. Być może ktoś się czegoś wystraszył. Mam nadzieję, że warunki pobytu poprawią się w tym miejscu. W podobnych ośrodkach ludzie mają normalne wyżywienie, ktoś odbiera im pranie, są przestrzegane środki bezpieczeństwa – twierdzi Gracz. I jednocześnie dodaje, że sprawę zaniedbań w Białkowie zgłosi do prokuratury.

Ośrodek w Białkowie dla osób na kwarantannie
Ośrodek w Białkowie dla osób na kwarantannie Anita Kucharska - Dziedzic.

Urząd wojewódzki zaprzecza oskarżeniom

W środę próbowaliśmy skontaktować się z burmistrzem Cybinki, aby zapytać o ośrodek w Białkowie. Włodarz miasta był niedostępny. Prosiliśmy w urzędzie, aby do nas oddzwonił, tak się jednak nie stało.

O doniesieniach dotyczących placówki udało nam się porozmawiać z Waldemarem Gredką, dyrektorem wydziału bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego w lubuskim urzędzie wojewódzkim.

- Osoby, które trafiają do podobnych placówek na kwarantannę robią to dobrowolnie, bowiem mogłyby ją odbywać również we własnych domach. To jest ich własny wybór – twierdzi Gredka. I dodaje, że ośrodek w Białkowie jest bardzo dobrze utrzymany, pokoje są na przyzwoitym poziomie, na tę chwilę przebywają tam jedynie cztery osoby.

Darmowe wyżywienie przysługuje jedynie osobom, które są gorzej sytuowane, wykazują niższe dochody.

Jak urząd odnosi się do zarzutów stawianych przez osoby, które tam ostatnio mieszkały? – W kwestii wyżywienia musimy pamiętać, że odbywając kwarantannę w domu też musielibyśmy ponosić związane z tym koszty. Wbrew twierdzeniom posłanki Kucharskiej - Dziedzic państwo nie ma żadnego obowiązku zapewniania posiłków osobom na kwarantannie. Darmowe wyżywienie przysługuje jedynie osobom, które są gorzej sytuowane, wykazują niższe dochody. Uruchamiamy wtedy pomoc społeczną. Ponadto, na kwarantannie zawsze całkowicie zabronione jest spożywanie używek, w tym właśnie papierosów. Tylko temu celowi może służyć sprawdzanie listy zakupów – tłumaczy Gredka.

Dyrektor zaznacza, że mieszkańcy mogą korzystać z różnych sklepów czy też restauracji wykonując zamówienia przez telefon. – W ośrodkach jest wyznaczone miejsce, gdzie zostawia się zakupy. Przebywający powinni mieć wybór, gdzie je robią. Na pewno będę to podkreślał na kolejnej rozmowie z włodarzami miast oraz gmin – zaznacza.

Nie było żadnych skarg na ośrodki

Co ze środkami higieny czy też czystości? - Chciałbym zaznaczyć, że każdy może zgłosić sytuację ich braku do urzędu wojewódzkiego. Szkoda, że ci państwo tego nie zrobili. Generalnie dotychczas nie mieliśmy żadnych innych skarg dotyczących placówek, gdzie odbywa się kwarantanna. Urząd wojewódzki zwraca samorządom pieniądze za organizację takich obiektów. Zdarzało się, że płaciliśmy za pralki – tłumaczy Gredka.

Dotychczas nie mieliśmy żadnych innych skarg dotyczących placówek, gdzie odbywa się kwarantanna.

Dyrektor odnosi się także do zarzutów dotyczących badań nad obecność koronawirusa. – Musimy pamiętać, że do ośrodków trafiają osoby, u których nie wykryto żadnych objawów na granicy. Natomiast osoby chore lub u których wykryto jakiekolwiek objawy są przewożone od razu prosto z granicy transportem dedykowanym do szpitali. Z kolei kierowani na kwarantannę są instruowani o tym, że mają obserwować to jak się czują, mierzyć temperaturę i alarmować urzędników w razie potrzeby. Wtedy od razu jest do nich wysyłany amubulans. Osoby na kwarantannie powinny również same dbać o przestrzeganie zasad bezpieczeństwa – twierdzi nasz rozmówca.

Waldemar Gredka przyznaje, że nie wszędzie może być idealnie. – Staramy się jednak wykonać nasze zadanie, jak najlepiej. Uważam, że odnosimy przy tym spore sukcesy, pracujemy codziennie wiele godzin, aby powstrzymać epidemię. W województwie lubuskim, pomimo bliskości granicy, jest najmniejsza liczba zakażonych w Polsce – przekonuje. – Pamiętajmy, w czasie epidemii kwarantanna to nie hotelowy wypoczynek – dodaje.

Wideo: Luzowanie obostrzeń zaraz po majówce:

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska