Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gala kickboksingu w Nowej Soli była niezapomnianą nocą gwiazd (zdjęcia)

Przemysław Piotrowski 68 324 88 69 [email protected]
Tomasz Makowski (z lewej) wręcz zniszczył Włocha Patricka Cartę w walce o tytuł mistrza świata K1 federacji WKN
Tomasz Makowski (z lewej) wręcz zniszczył Włocha Patricka Cartę w walce o tytuł mistrza świata K1 federacji WKN fot. Ryszard Poprawski
W sobotę w Nowej Soli uświadczyliśmy czarodziejskiej i pięknej nocy. Pełna hala, wspaniała atmosfera, śmietanka towarzyska i główny bohater Tomasz Makowski, który we wspaniałym stylu wywalczył pas mistrza świata K1.

[galeria_glowna]
W hali nie było już ani jednego miejsca przed pierwszą z 12 walk, które miały zresztą miejsce na ringu, gdzie, jak zdradził trener Gwardii Tadeusz Duda, walczył sam Tomasz Adamek z Andrzejem Gołotą. To mógł być dobry omen.

Pierwsze pięć pojedynków rankingowych nie wzbudziło u kibiców wielkich emocji. To co najbardziej cieszyło publiczność, to że w każdym z nich Polak okazywał się lepszy od rywala, którym był Niemiec, Słowak, czy Czech. W końcu do akcji wkroczył pierwszy z dwójki zawodników nam najbliższych, były gwardzista Robert Żytkiewicz, który starł się z reprezentującym Niemcy Bartoszem Kościelniakiem. Walka była bardzo wyrównana, ale tym razem sędziowie uznali, że zwyciężył rywal. Szkoda, bo równie dobrze mogli wskazać na "Żytka", ale według wielu nasz zawodnik został kozłem ofiarnym, bo wcześniej arbitrzy wszystkie walki punktowali dla Polaków.

- No nie jestem za bardzo zadowolony z sędziowania, ale nic strasznego się nie stało. Zostałem wypunktowany 2:1 do tyłu i tyle. Na pewno nie czułem się gorszy - mówił Żytkiewicz, a trener Gwardii Jarosław Biernacki dorzucił: - Szkoda, ale Robert to długodystansowiec i zanim zdążył się rozkręcić, już było po walce. Gdyby pojedynek trwał pięć rund, może skończyłby inaczej.
Siódma walka porwała już publikę, bo w trzeciej rundzie Niemiec Marcel Tratnik "poczęstował" Filipa Rządka potężnym prawym kopniakiem na szczękę. Nasz zawodnik długo nie mógł się podnieść i "pływał" jeszcze długo po tym, jak sędzia ogłosił zwycięstwo Niemca przez nokaut.

W następnej Marcin Parcheta zasypał Niemca Kevina Webera takim gradem ciosów, że jego sekundanci rzucili ręcznik na ring już w pierwszej rundzie. W kolejnym na wielką porcję braw zasłużył Czech Peter Zelina, który nie dość, że po ciosach Michała Tomczykowskiego padł na deski, potem przetrwał ogromny napór Polaka, to w trzeciej rundzie dostał potężny lewy sierp na wątrobę. Padł, ale mimo bólu kontynuował walkę i dotrwał do końcowego gongu, za co został nagrodzony głośnym aplauzem.

Pierwsza walka mistrzowska K1 wyraźnie zawiodła kibiców. Paweł Jędrzejczyk spotkał się z aktualnym czempionem Portugalczykiem Angelo Silvą. Najwięcej kontrowersji było w trzeciej rundzie, gdy Polak chwycił rywala w narożniku za głowę i zaczął okładać kolanami jak w muay thai. To niedozwolone i Portugalczyk chciał zrezygnować z kontynuowania pojedynku, za do dostał sporą porcję gwizdów. Ale po kilku policzkach od własnego trenera, które wzbudziły salwy śmiechu na trybunach, wrócił na ring. Ostatecznie przegrał, choć do końca walka była niezbyt widowiskowa. Co ciekawe, obaj zawodnicy na końcu wylądowali w szpitalu - Polak z rozbitym łukiem brwiowym, a Portugalczyk ze złamanym żebrem. - To nic takiego, standardzik - śmiał się gość z Półwyspu Iberyjskiego.
No i w końcu to, na co czekała cała hala. Gdy spiker zapowiedział walkę wieczoru Makowskiego z Patrickiem Cartą, trybuny wybuchły. Tysiąc kibiców jednym głosem krzyczało "Tomek, Tomek" lub "Maku, Maku!", wszyscy na stojąco. Na chwilę owacje ustały, gdy odegrano hymny, a potem nasz wojownik ruszył do ataku. Już w pierwszej rundzie Włoch czterokrotnie padł na deski, po silnych podcięciach Makowskiego. W kolejnych starciach również nie miał szans, a zawodnik Gwardii niszczył go w każdym kolejnym. W sumie Carta ponad 20 razy leżał na deskach, ale dotrwał do końca.

- Tomek to maszyna - mówił po walce Włoch. - Byłem przygotowany na te jego low-kicki, bo widziałem sporo jego starć, ale on jest w tej chwili nie do pokonania. Po prostu najlepszy na świecie.
- To była bardzo ciężka walka - stwierdził Makowski. - Od piątej rundy nic nie pamiętam, ale jestem strasznie szczęśliwy, że zdobyłem ten pas. I dziękuję wszystkim fanom, że przyszli, kibicowali i mnie wspierali.

Ogólnie impreza wypaliła w stu procentach, a na loży vipów nie zabrakło takich osób jak prezes Falubazu Robert Dowhan czy słynna projektantka mody Ewa Minge. Oboje byli zachwyceni: - Wspaniała impreza. Po prostu pierwsza klasa - mówił szef naszych żużlowców.
- Ja mogę tylko powiedzieć, że Tomek to fenomen, jest obłędny - dorzuciła Minge. - Szkoda, że jest trochę niedoceniany. Poruszę niebo i ziemię, aby pomóc mu zorganizować taką galę w Zielonej Górze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska