Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdzie są pamiątki po Edwardzie Jancarzu? Marek Grzyb i Sylwia Sztendig wskazują, Jerzy Synowiec odpowiada

Alan Rogalski
Alan Rogalski
Edward Jancarz
Edward Jancarz Zdjęcia ze zbiorów Marcina Kozdrasia
Gdzie są pamiątki po Edwardzie Jancarzu? Prezes Stali Gorzów Marek Grzyb sugeruje, że ma je były prezes tego klubu Jerzy Synowiec. Sylwia Sztendig, chrześnica żużlowej legendy, też daje do zrozumienia, że może je mieć były działacz sportowy. Co na to sam Synowiec?

14 kwietnia w serwisie po-bandzie.pl opublikowano tekst Michała Jasińskiego, w którym prezes Stali Gorzów Marek Grzyb powiedział tak: – Jeśli chodzi o poruszoną kwestię klubowych pamiątek, to z tego, co się dowiadujemy, sporo z nich przebywa w prywatnych rękach gorzowskiego adwokata i radnego. Wedle naszych źródeł, spływające do klubu informacje są prawdziwe. Miejscem pamiątek związanych z naszymi byłymi zawodnikami jest klub, a nie prywatne gabloty. Trudno w chwili obecnej stwierdzić, w jaki sposób trofea byłych żużlowców, między innymi legendarnego Edwarda Jancarza, znalazły się w rękach tej osoby. Jako działacze Stali chcemy historyczne już eksponaty pokazać w przyszłym muzeum wszystkim kibicom żużla, którzy będą odwiedzać nasz stadion. Zwykła, ludzka przyzwoitość nakazuje zwrot pamiątek do klubu i o to do tej osoby publicznie apelujemy. Żądamy ich zwrotu – mówił działacz.

Do tego artykułu odniósł się Jerzy Synowiec na łamach portalu interia.pl. – Kiedyś kupiłem od rodziny Jancarza wszystkie pamiątki, wyremontowałem pomieszczenie w klubie i przekazałem pamiątki do gabloty. Na początku XXI wieku one tam były. Nie mam jednak pojęcia, co się z nimi stało. Ktoś zabrał, wyrzucił? Nie wiem. Na pewno jednak nie pozwolę na to, by szargać moje nazwisko – przeczytaliśmy 15 kwietnia.

Dziewięć dni po tej publikacji w tym temacie wypowiedziała się, ponownie dla po-bandzie.pl, Sylwia Sztendig, chrześnica Edwarda Jancarza, legendarnego żużlowca Stali, który zmarł 11 stycznia 1992 r. Sztendig przytoczyła taką oto historię: „Pewnego dnia do mojej babci (mamy Edwarda Jancarza – dop. red.) przyszła Halina Jancarz, która była pierwszą żoną wujka. Pytała się, co nasza rodzina ma zamiar zrobić z domem po wujku. Stwierdziła, że ze względu na włamania należy jak najszybciej zabezpieczyć trofea sportowe wujka. Powiedziała, że chce nam pomóc i powinniśmy oddać puchary i inne rzeczy po wujku w depozyt do momentu aż nie będzie wiadomo, co dalej z domem. (…) Ta wizyta była bardzo krótko po śmierci wujka. Mojej mamy w domu nie było, byłam ja oraz moja babcia. Babcia miała podpisać in blanco dwie kartki. Jako, że trzęsła się jej ręka ostatecznie ja musiałam za nią te kartki podpisać, wedle instrukcji Haliny. Byłam jeszcze przez Halinę popędzana, ponieważ – jak mówiła – na dole czekał na nią Jerzy Synowiec. Złożenie podpisu odbyło się z jej inicjatywy, ale mówiła, że była z adwokatem, który czekał na nią na dole. Ja miałam wtedy około piętnastu lat i, niech mi Pan wierzy, jako dorosła osoba mam do siebie obecnie ogromne wyrzuty sumienia, że to wtedy podpisałam. To nie była zatem darowizna, jak później publicznie mówiono, a depozyt, aby przypadkiem tego wszystkiego ktoś nie ukradł. Tak zostało to mamie wujka przedstawione. Wydaje mi się również, że gdyby była to darowizna, to taka sytuacja wymaga przecież obecności notariusza. Zostaliśmy przez nich po prostu bezczelnie oszukani. Wzięli dwie kartki papieru podpisane przez dziecko in blanco. Co później dopisali, tego już się nie dowiemy, ale najgorsze jest to, że Synowiec i Halina Jancarz z premedytacją wykorzystali zaufanie mojej babci, czyli mamy wujka. Wykorzystywanie starszych osób i ich niewiedzy po prostu nie przystoi – relacjonowała Sztendig i później dodała: - Byliśmy i u adwokatów, i na policji i w prokuraturze przez te wszystkie lata. Wie Pan, jak to jest. Synowiec to znana postać w Gorzowie, adwokat i każdy się go boi, ponieważ dużo może, jak to się mówi. Nikt z osób, do których się zgłaszaliśmy nie udzielił nam pomocy. Wszyscy się go boją. My jesteśmy prostymi ludźmi i samodzielna walka przeciwko niemu o zwrot nas po prostu przerastała. Proszę spytać się Synowca czy u niego była w biurze na Mieszka moja babcia z moim tatą i prosili o zwrot depozytu. (...) Byliśmy również w gorzowskim klubie za czasów Synowca i Galińskiego. Sekretarka stwierdziła, że dokument, który podpisałam gdzieś zaginął. Obiektywnie trzeba powiedzieć, że Galiński później powiedział, że dla świętego spokoju by to wszystko nam oddał, ale nie do niego decyzja należała.

Zdęcia pochodzą z udostępnionego na Facebooku zbioru Jerzego Michalaka, przyjaciela rodziny Stali Gorzów i Edwarda Jancarza

Już 31 lat bez Edwarda Jancarza. Pozostały po nim pełne wzru...

Chrześnica Janczarza powiedziała jeszcze coś takiego: – Kiedyś przyszło pismo do domu, oczywiście za prezesury Synowca, że do klubu było włamanie i puchary wujka zaginęły. Wtedy jeszcze żyła mama wujka. Krótko po tym piśmie zaczęliśmy dostawać wiele telefonów od osób znających się i bywających pewnie u Synowca, że puchary wujka są w jego domu na Błotnej. My, jako rodzina, nie mamy żadnego papieru, klub też nie ma, o ile oczywiście faktycznie im zginął, a w walce z kimś takim jak w Gorzowie Synowiec nie mamy najmniejszych szans. Synowiec razem z Haliną zrobili na tym interes, a to powtórzę nie była żadna darowizna, a depozyt, aby nic nie rozkradziono jak straszyła Halina – czytamy na po-badzie.pl w tekście Łukasza Malaki. – Trofea wujka to są jego pamiątki i powinny wrócić do rodziny. Jeśli przy ich własności upiera się z kolei klub, to niech klub je spożytkuje choćby w planowanym przez siebie muzeum.

Do tego odniósł się po raz kolejny Synowiec. W przesłanym przez jego żonę Annę, również prawniczkę, oświadczeniu do mediów, były prezes Stali zaprzecza tym oskarżeniom w taki oto sposób: – Marek Grzyb nie potrafi w cywilizowany sposób ustalić, czy posiadam pamiątki Stali Gorzów, a tak naprawdę toczy swój prywatny spór ze mną na najniższym poziomie. Nie zabrałem żadnych pamiątek Stali z Klubu. (…) Stal Gorzów, Marek Grzyb, jak i portal pobandzie.com.pl. nie skontaktowali się ze mną czy posiadam pamiątki Stali. Gdyby to zrobili otrzymaliby informację, że nie zabrałem pamiątek Stali i nie ma ich w moich „gablotach prywatnych”, jak to określa Marek Grzyb – można przeczytać w tym piśmie, wysłanym do naszej redakcji w poniedziałek.

Synowiec odpowiedział w nim także na zarzuty Sztendig: – Nie ma nic wspólnego z faktami opowieść Sylwii Sztendig, która została opisana w drugim z artykułów. Dementuję każdą okoliczność opisaną przez ówczesną piętnastolatkę. Bardzo żałuję, że osoby z rodziny Edwarda Jancarza wymienione w tym artykule nie żyją, bo miałyby okazję im zaprzeczyć – stwierdził adwokat i radny Gorzowa, po czym na końcu dodał, że widzi potrzebę „skierowania przeciwko osobom naruszającym moje dobra osobiste spraw na drogę postępowania sądowego”.

Pełna treść oświadczenia Jerzego Synowca:
OŚWIADCZENIE
JERZEGO SYNOWCA

Radnego Miasta Gorzowa Wlkp.
Adwokata
Prezesa Towarzystwa Miłośników Gorzowa

Szanowni Państwo,

na Ukrainie toczy się wojna, Świat przeżywa kryzys po pandemii, w Polsce szaleje inflacja, a w Gorzowie zdawałoby się osoba, która powinna być osobą poważną, bo pełni rolę Prezesa Stali Gorzów – Marek Grzyb nie potrafi w cywilizowany sposób ustalić, czy posiadam pamiątki Stali Gorzów, a tak naprawdę toczy swój prywatny spór ze mną na najniższym poziomie. Nie zabrałem żadnych pamiątek Stali z Klubu. W domu natomiast posiadam odznaczenia również z PZM, za pracę na rzecz sportu motorowego. Nie sądzę żeby Marek Grzyb był nimi zainteresowany, aby umieścić choćby wzmiankę o tym co udało się dokonać dla Stali w tamtych latach m.in. dwa srebra Mistrzostw Polski, przebudowa stadionu. Były to czasy kiedy nie mogliśmy liczyć na wielomilionowe wsparcie ze strony miasta. Kiedy sport był po prostu sportem, a nie biznesem na którym niektórzy chcą wypłynąć.

Jako osoba działająca na rzecz Gorzowa od kilkudziesięciu lat, ale też były działacz Stali, ubolewam, że na podstawie niesprawdzonych i nieprawdziwych informacji powstały na mój temat artykuły, które rozpowszechniają nieprawdziwe informacje, wprowadzają w błąd opinię publiczną i wprost naruszają standardy dziennikarskie. Chodzi mianowicie o publikacje portalu pobadzie.com.pl gdzie umieszczono dwa artykuły tj. „Żużel. Prezes Stali żąda zwrotu pamiątek Jancarza do klubu” oraz „ Żużel. Rodzina Jancarza. Zostaliśmy oszukani. Edwarda nie był najgorszy”.

W pierwszej kolejności zwracam uwagę, że reklamodawcą portalu pobandzie.com.pl jest firma Marka Grzyba - Prezesa Stali Gorzów, z którym jestem w konflikcie, również co do mojej pracy jako radnego, gdzie sprzeciwiam się przekazywaniu przez Miasto zawodowemu sportowi wielu milionów. Zapewniam jednak, że takimi metodami Marek Grzyb nie zniechęci mnie do mojej działalności społecznej i patrzenia na sport w mieście kompleksowo.

Stal Gorzów, Marek Grzyb, jak i portal pobandzie.com.pl. nie skontaktowali się ze mną czy posiadam pamiątki Stali. Gdyby to zrobili otrzymaliby informację, że nie zabrałem pamiątek Stali i nie ma ich w moich „gablotach prywatnych”, jak to określa Marek Grzyb.

Zadbałem natomiast o upamiętnienie Edwarda Jancarza, najpierw były to Memoriały Edwarda Jancarza, później pomnik Edwarda Jancarza, który stoi w centrum Gorzowa oraz inicjatywa nazwania stadionu w Gorzowie jego imieniem. Szarganie imienia Edwarda Jancarza również w tytule artykułu „Edward nie był najgorszy” jest całkowicie nie na miejscu.

Nie ma nic wspólnego z faktami opowieść Sylwii Sztendig, która została opisana w drugim z artykułów. Dementuję każdą okoliczność opisaną przez ówczesną piętnastolatkę. Bardzo żałuję, że osoby z rodziny Edwarda Jancarza wymienione w tym artykule nie żyją, bo miałyby okazję im zaprzeczyć.

W zaistniałej sytuacji widzę potrzebę złożenia oświadczenia, ale też skierowania przeciwko osobom naruszającym moje dobra osobiste spraw na drogę postępowania sądowego.

Jerzy Synowiec

Bartosz Zmarzlik i Sandra Grochowska

Bartosz Zmarzlik już po wakacjach. Zobacz, jak odpoczywał żu...

Bartosz Zmarzlik

Bartosz Zmarzlik ze Stali Gorzów świętuje urodziny! Tak zmie...

Dom i ogród Bartosza Zmarzlika

Tak mieszka mistrz Bartosz Zmarzlik. Zobaczcie jego dom i pr...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska