Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Generał Różański zmienia front. Jasno na pytanie referendalne

Robert Bagiński
fot. Janusz Życzkowski
Kluczenie i niedomówienia w najważniejszych dla Polski sprawach, to nie jest postawa stosowna dla żołnierza. Kandydat Trzeciej Drogi unika odpowiedzi w ważnych kwestiach.

Generał Mirosław Różański jest przedstawicielem „paktu senackiego” w Lubuskim, gdzie w okręgu zielonogórskim, ubiega się o mandat senatora. Nie ma żadnego związku z tym okręgiem, ale koalicjanci nie chcieli ustąpić dla niego miejsca w Gorzowie, skąd kandyduje Władysław Komarnicki. Z pewnością, tam nad Wartą, czułby się jak u siebie. W poniedziałek spotkał się z zielonogórskimi dziennikarzami.

Mówił o początku kampanii wyborczej, ale był też pytany o sprawy ogólnokrajowe. Mimo, że sam nie przedstawił dotychczas żadnej konstruktywnej wizji polityki obronnej Polski, zapowiedział, że po ewentualnej wygranej opozycji, trzeba będzie dokonać audytu wszystkich umów na zakup sprzętu obronnego.

Abyśmy wiedzieli, co jest treścią umów ramowych – powiedział generał, który w przeszłości postulował zerwanie części kontraktów.

Uczestnicy pytali, które z kontraktów na sprzęt obronny, który obecnie zakupują rządzący w celu obrony kraju, budzą według niego najwięcej wątpliwości.

Nie będziemy tu wyróżniać jakiejś jednej, bo wszystkie są bardzo ważne. Są częścią systemu obronnego. Po 15 października tak to powinno zostać dokonane: audyt wszystkich umów, które są dzisiaj na stole – skonstatował.

Krytykował ekspertów, generałów, dziennikarzy i polityków, którzy wytykają m.in. jemu, że w czasie gdy był zastępcą szefa Zarządu Planowania w Sztabie Generalnym oraz Dowódcą Generalnym Rodzaju Sił Zbrojnych, linia obrony Polski przed Rosją, zaplanowana była na Wiśle, co oznacza, że część kraju miałaby zostać pozostawiona bez obrony.

Ci którzy mówią o tym, jak wyglądają plany obronne, wykraczają poza swoje kompetencje. To są dokumenty niejawne. Kiedy politycy mówią o jakiejś linii obrony, niepokoi mnie to, że o takich rzeczach mówią publicznie – bronił się.

Nawiązał też do swojej kontrowersyjnej tezy, którą wygłosił na kwietniowym spotkaniu z wyborcami w Gorzowie. Od 2020 roku, od czasu kiedy jestem doradcą Szymona Hołowni, przedstawiamy, że my musimy posiadać zdolności do tego, aby wykrywać, neutralizować i niszczyć zagrożenia, jeszcze poza granicami kraju – powiedział.

Dziennikarze dopytywali o to, jak zagłosuje i jaka jest jego opinia na temat pytania referendalnego, które dotyczy ewentualnej likwidacji przez opozycję muru na granicy z Białorusią.

Te kwestie mają klauzulę niejawności i to jest absolutnie sprawa każdego z nas. Każdy, kto będzie w lokalu wyborczym 15 października, podejmie decyzję według własnego przekonania. Ja też taką podejmę – kluczył.

Dziennikarze jednak nie dawali za wygraną, a on musiał się wypowiedzieć jaśniej.

O kwestiach bezpieczeństwa będziemy dyskutowali – odpowiadał, podkreślając przy tym, że mówi jako ekspert, a nie polityk. - Nie ma dzisiaj takiej potrzeby, aby te rzeczy, które zostały dokonane, między innymi ten mur czy płot, miał być demontowany – skonstatował.

Przypomnijmy. W przeszłości był przeciwko budowie zapory na granicy z Białorusią.

Mury nie osłonią nas(…)To nie jest kierunek. Mury i zapory nie gwarantują nam bezpieczeństwa – mówił w czerwcu 2022 r. dziennikowi „Fakt”.

Stwierdził też wtedy, że zamiast budować mur, lepiej te pieniądze przeznaczyć na badania i rozwój technologii wojskowych.

Ja te pieniądze przeznaczyłbym dla Huty Stalowa Wola – mówił.

Z kolei w 2021 roku, w programie Moniki Olejnik z TVN24, kiedy rząd ogłosił zamiar budowy zapory, próbował ten pomysł obśmiewać.

Kiedy zapoznałem się z kwotą, która ma zostać na niego wydatkowana, to sobie od razu skojarzyłem takie sytuacje jak kupowanie respiratorów, jak ściągnięcie maseczek, które nie były przydatne(…) Żadne fizyczne zabezpieczenie, które jest stosowane na świecie, nie zabezpieczy tego, co jest udziałem Polski na granicy z Białorusią – mówił w rozmowie z Olejnik.

Ewidentnie więc widać, że na czas kampanii, postanowił zmienić front.

Podczas konferencji, został zapytany o swoją rolę w polskiej polityce, gdyby opozycji udało się jakimś cudem wygrać wybory.

Po wyborach senator Różański, czy minister obrony? – indagował dziennikarz. Generał nie krygował się. – Jest to dobre pytanie, za które serdecznie dziękuję. Poczekajmy do 15 października – odpowiedział.

Gdyby taki scenariusz się zrealizował, generał Mirosław Różański byłby drugim ministrem tego resortu, od czasu upadku komunizmu, który należał do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.

Co na temat poglądów, postawy i planów Różańskiego, uważa jego konkurent w wyborach do Senatu, Grzegorz Maćkowiak z Zielonej Góry?

Nie dziwię się, że pan kandydat trochę kluczy w sprawie tego muru i nie chce się wypowiedzieć jednoznacznie oraz merytorycznie, ponieważ opozycja panicznie się boi tego referendum i tych pytań. Poza tym, pan Różański, pewnie nie wie jeszcze jaka będzie decyzja Donalda Tuska, a więc czeka na jakieś dyspozycje - skomentował Maćkowiak.

Odniósł się również do zapowiedzi audytów, które generał Różański chciałby dokonywać już w roli ewentualnego ministra obrony.

Chciałbym, aby przypomniał sobie, jak za rządów Platformy Obywatelskiej demontowano polską armię. Gdyby on miał być częścią tych, którzy chcą dokonywać audytów i tworzyć strategię obrony kraju, to byłoby to niebezpieczne dla naszego kraju – stwierdził polityk Prawa i Sprawiedliwości.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska