Jak informowaliśmy, przyczyną śmierci 23-latka było zaczadzenie. Taka jest opinia lekarza. Sekcji zwłok już nie będzie.
23-latek ze Wschowy od jakiegoś czasu wynajmował mieszkanie, wraz ze swoją dziewczyną, w Głogowie, w bloku przy ul. Spółdzielczej. W niedzielę po południu był sam w domu. Szczelne i pozamykane były wszystkie okna i drzwi, bo przecież na dworze zimno i mróz. Niedawno właściciel powymieniał okna na nowe, więc nic nie wiało. A on poszedł brać kąpiel. Zasłabł w łazience. Lekarz stwierdził, że musiał umrzeć około 12.00 - 13.00.
Około 17.00 sąsiedzi podnieśli larum. Zalało sąsiadów mieszkających piętro, a nawet dwa piętra niżej. Ponieważ nikt nie odpowiadał na pukanie i dzwonienie do drzwi, zadzwonili po właściciela mieszkania.
- Jeszcze zanim przyjechał, chyba wróciła dziewczyna tego chłopaka i otworzyła drzwi. Był potworny krzyk na korytarzu - opowiada sąsiadką. Najpierw reanimował go ktoś z sąsiadów, potem przyjechało pogotowie. Reanimacja trwała 40 minut, ale nie przyniosła skutku. Stwierdzono zgon z powodu zatrucia czadem.
- Prowadzimy rutynowe czynności - mówi prokurator rejonowy Liliana Łukasiewicz. - Ustalamy, czy nie doszło do umyślnego działania, ale wszystko wskazuje na to, że nie - że był to nieszczęśliwy wypadek.
To potworne nieszczęście wielu ludziom uświadomiło, że... mogło spotkać każdego. Albo prawie każdego. - Nie zdawałam sobie sprawy, jak duże jest zagrożenie - mówi mieszkanka tego bloku. - Sądziłam, że jeśli co roku są jakieś kontrole, to mogę się czuć bezpiecznie. To zdarzenie uświadomiło mi, że jednak nie. W internecie przeczytałam, że są czujniki wykrywające czad. Muszę taki kupić.
W Głogowie żyje wiele rodzin, które nie mają ogrzewania lub ciepłej wody z miejskiej sieci. Tysiące. Podgrzewają wodę piecykami, w bojlerach, junkersach. Takie bloki są na pl. Tysiąclecia, przy al. Wolności, Spółdzielczej, przy ul. Kamienna Droga i na os. Brzostów. Takie ogrzewanie jest także w wielu domkach jednorodzinnych.
- Na moim osiedlu w zasobach Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej są tylko dwa budynki, w których jest ciepła woda z centralnej sieci - mówi kierownik administracji w Śródmieściu Kazimierz Koleśnik. - Mieszkania są wyposażone w junkersy gazowe do podgrzewania wody. Za ich stan odpowiada właściciel. Co roku powinien przeprowadzić konserwację i przegląd. Żywotność takiego urządzenia wynosi około 15 lat.
Ale oczywiście właściciele oszczędzają. Sądzą, że jeśli zarządca sprawdzi drożność wentylacji i szczelność instalacji gazowej, to już wystarczy. Ale nie wystarczy.
Straż pożarna na swojej stronie internetowej ostrzega o tym, że okresie grzewczym trzeba uważać na zagrożenie zatrucia gazem. Są też porady, jak dbać o instalację. I podany prosty sposób zadbania o własne bezpieczeństwo: można zamontować w domu czujkę dymu i gazu. 100 zł to niewielki koszt w porównaniu z ceną życia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?