Głogów: Sylwester po chmurką? Tak, ale za rok

Przed laty, kiedy miastem rządził jeszcze Jacek Zieliński, mieszkańcy miasta spotykali się w tę szczególną noc na pl. Tysiąclecia. Jednak te imprezy, bez jakiejkolwiek organizacji, kończyły się zazwyczaj fatalnie - zniszczona choinka, szkło z tłuczonych butelek na ulicach, ogólny bałagan.

- Postanowiliśmy z tym skończyć - powiedział były prezydent miasta Zbigniew Rybka. - Zaczęliśmy organizować miejskie witanie Nowego Roku obok Pomnika Dzieci Głogowskich. Chodziło przede wszystkim o integrację mieszkańców.
Była więc mechaniczna muzyka i sztuczne ognie. I tłumy ludzi, którzy przychodzili, aby spotkać się ze znajomymi i nieznajomymi i złożyć sobie życzenia. Niektórzy wychodzili z balów i imprez na ten moment, by przyjść pod pomnik.

Kiedy rządy rozpoczął Jan Zubowski, imprezy przeniósł na osiedle Piastów, na targowisko, daleko od centrum i miejsc gdzie bawią się głogowianie. Ten pomysł był ostro krytykowany przez wielu mieszkańców. Władze miasta kusiły jednak do przyjścia znanymi zespołami grającymi na żywo oraz pokazami sztucznych ogni. Ale targowisko jako miejsce imprez miejskich nie sprawdziło się, mimo wielokrotnych prób prezydenta Zubowskiego, by o tym przekonać głogowian.

- Niestety, to są zbyt kosztowne imprezy - rzecznik Krzysztof Sadowski wyjaśnia powód nie organizowania w tym roku miejskiej imprezy sylwestrowej. - Policzyliśmy, że w ubiegłym roku było tylko kilkadziesiąt osób, a impreza kosztowała kilkadziesiąt tysięcy. Prezydent przekonał się, że należy wrócić z imprezami na Stare Miasto.
Ale jeszcze nie w tym roku. - W przyszłym roku, gdy będzie już przygotowane miejsce bulwarowe, zorganizujemy tam imprezę - wyjaśnia rzecznik.

- Miejsce tam jest już i teraz, więc impreza mogłaby być, chociaż skromna - komentuje Z. Rybka. - Ale wiadomo, że teraz jeszcze prezydent nie ma takiej motywacji, jaką będzie miał za rok, na kilka miesięcy prze wyborami.