Może nawet jej mieszkańcy są w lepszej sytuacji niż właściciele innych domków w okolicy, bo mają z jednej strony szeroki chodnik. Jednak tylko tutaj służby miejskie zdecydowały się na ustawienie znaku zakazującego parkowanie aut przy jednej ze stron ulicy. Dlaczego? Bo to podobno dla bezpieczeństwa, a także ze względu na to, że kłopot z przejazdem miały tu służby porządkowe. Dlaczego tylko tutaj? A tego to już nam w ratuszu nie wyjawiono.
- To jakiś absurd - przekonuje nas pani Anna, jedna z mieszkanek tej ulicy. - Ewidentnie urzędnicy spełniają czyjeś widzimisię.
Kobieta o zdjęcie znaku i przywrócenie normalności na tej ulicy stara się już od wielu miesięcy. - Rośnie tylko moja teczka dokumentująca walkę o zdjęcie znaku - wyjaśnia. - A urzędnicy tworzą wciąż nowe pisma, pełen nowomowy, która nic nie znaczy. A ja nie mam gdzie zaparkować auta, trwają podchody sąsiedzkie i polowanie na miejsce z jednej strony ulicy.
Rzecznik prezydenta Krzysztof Sadowski, do którego zwróciliśmy się o wyjaśnienie sprawy, zapewniał nas kilkakrotnie, że sprawa znaku zostanie zbadana. Najpierw mieli się nią zająć prezydenci na swojej naradzie, później miała na miejsce pojechać specjalna komisja. Efekt? Żadnego. - Mam wrażenie, że urzędnicy i władze miasta są nie po to by rozwiązywać problemy mieszkańców, a po to by tworzyć jakieś bzdurne tłumaczenia swoich nieprzemyślanych decyzji.
I trudno się dziwić takim wnioskom.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?