Jako jedyny na sesji Rady Miejskiej był za tym, aby przedyskutować i ostatecznie uchwalić budżet gminy na 2010 r. Po to zresztą zwołano wczorajszą sesję i przygotowano rozpisany co do złotówki budżet. Ale tuż po rozpoczęciu sesji burmistrz Arkadiusz Piotrowski zgłosił wniosek, aby budżet raz jeszcze omówić na komisjach rady i przedstawić do uchwalenia w końcu stycznia. - Przyszłoroczny budżet jest bardzo zrównoważony. Ale moim zdaniem nie jest realny w sferze wydatków, nie jest też powiązany z wieloletnim planem inwestycyjnym. Dlatego trzeba go jeszcze raz przeanalizować. Na uchwalenie mamy czas do końca stycznia - powiedział.
Uwaga na spiralę długów
Spośród 12 radnych siedmiu zgodziło się z burmistrzem, tylko Rucki był przeciwny. - Uważam, że budżet po kosmetycznych zmianach można było uchwalić. Odłożenie go zapowiada rok cudów, że na przykład znajdą się środki na propagandę, bo to przecież rok wyborczy. Przypuszczam, że burmistrz chce zaciągnąć jeszcze jeden kredyt, że liczy na dochody ze sprzedaży wodociągów miejskich. Nasze zadłużenie nie jest jeszcze wysokie, ale mamy wiele zobowiązań z lat poprzednich, które trzeba spłacać. Łatwo możemy wpaść w spiralę zadłużenia jeśli stare długi spłacać będziemy nowymi kredytami - przestrzegał radny.
Przed podobnym ryzykiem ostrzegał Krzysztof Mrowicki z Poznania, konsultant finansowy samorządów. Zaproszono go na sesję, aby przedstawił możliwości zadłużania się gminy oraz panowania nad długiem przy realizacji planów inwestycyjnych. - Zadłużanie się dla inwestowania nie jest złe. Proszę spojrzeć na listę najbardziej zadłużonych gmin w kraju. To są zarazem gminy rozwijające się najbardziej dynamicznie.
Najbardziej ryzykowna jest jazda blisko górnej granicy zadłużenia, kiedy wypadnięcie jakiegoś dochodu może pogrążyć gminę w długach - powiedział. W przypadku Skwierzyny za największe ryzyko w przyszłorocznym budżecie, uznał zaplanowanie 1,5 mln zł wpływów ze sprzedaży gminnych nieruchomości. - To się może nie udać, dlatego szukać trzeba innych oszczędności, np. w oświacie czy pomocy społecznej - radził.
Po co sprzedawać wodociągi
Budżet gminy ponownie pojawi się na sesji w styczniu przyszłego roku. Może na niej być gorąco z innego jeszcze powodu. Zapowiadają to pytania i wątpliwości radnych, zgłaszane dzisiaj po informacji o przebiegu sprzedaży miejskiego zakładu wodociągowego zagranicznemu inwestorowi. - Zgłosiła się niemiecka spółka wodociągowa Remondis. Trwają negocjacje w sprawie ceny, zobowiązań nowego właściciela do modernizacji i inwestycji w instalacje, współpracy z miastem - powiedział Radomir Sroka, doradca prywatyzacyjny z firmy DGA w Poznaniu.
Jak dodał, zakład wodociągowy przynosi zyski, ale zbyt małe, aby modernizować sieci, inwestować w nowoczesne instalacje. Ale wielu radnych miało wątpliwości, czy prywatyzowanie wodociągów w ogóle ma sens, czy miasto zachowa potem kontrolę nad cenami wody i ścieków, bo przecież nowy właściciel będzie myślał tylko o zyskach. - Moim zdaniem to pozbywanie się kury, która znosi złote jaja. Wodociągi przy pomocy gminy same mogą się modernizować i rozbudowywać. Ich sprzedaż to moim zdaniem działanie na szkodę gminy - stwierdził.
Jak poinformował R. Sroka, do 22 stycznia gotowa ma być umowa przejęcia przez nowego właściciela skwierzyńskich wodociągów. Ostateczna decyzja należeć będzie do radnych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?