Gorzka lekcja dla całej policji

"Cholerne psy, jak zwykle jeżdżą, nie patrzą, co mają przed oczami, hamowanie? Zapomnij, że wykonali taki manewr. Nawet nie raczyli go wykonać. A to, że psy oberwali, to im się należało, po tym co zrobili... Psy w ogóle nie myślą, działają pod wpływem chwili. Nic nie potrafią dobrze zrobić i się później dziwią, że odpłacamy im się za wszystko. Dobra może trochu przesadzili, ale nic się nie dzieje bez przyczyny. Psy to psy i tak już zostanie nic im nie pomoże... Ja tego zdarzenia nie widziałam, ale to nie zmienia faktu, że trzymam stronę kibiców, którzy zaatakowali policyjny konwój, odpłacili się za to, co się stało i moim zdaniem należało się psom".
To wpis z forum "GL". Część internautów poniża tam policjantów bohaterami okrzykując tych, którzy ich atakowali. Tego obrazu nienawiści wstrząsająco dopełnia amatorski film z zadymy. Chłopak mówi do mikrofonu: "J… pało. Mam cię, k…. Myślisz, że wszystko możesz. J… pały. Wszystko wolno".
A co konkretnie? Wycofać radiowóz…

Od tygodnia różni eksperci analizują, co zdarzyło się w Zielonej Górze. Przemknął gdzieś w tych rozmowach wątek dla mnie kluczowy dla zrozumienia istoty nocnych zamieszek. Że są wynikiem istnienia pokolenia ChWDP (ch… w d… policji), znanego też jako JP. J… Policję.
Tej grupy nie łączy wiek (zatrzymani agresorzy mają i 18, i 40 lat). Łączy ich wspólny wróg.
Pewnie, że zjawisko nienawiści wobec stróżów prawa istniało zawsze. Ale teraz jest bardzo modne. Przejrzyjcie internet. Zapytajcie dzieci. Rozejrzyjcie się, a zobaczycie takich nastoletnich "gangsta", co ochoczo wyciągają środkowy palec na widok radiowozów. Robią to też dzieci z tzw. dobrych domów, które nie mogą mieć osobistych, traumatycznych doświadczeń z policją. Ale jej nienawidzą. Bo tak czują ich rówieśnicy. Bo ich ulubieni raperzy śpiewają, że wychowanie ma być w nienawiści do policji. Że swoich trzeba kochać, a "psy" nienawidzić.

Nie znieczulajcie się myślą, że brak szacunku wobec stróżów prawa jest charakterystyczny tylko dla tzw. łysych mięśniaków w dresach. Jeden z naszych dziennikarzy obywatelskich opisał, że widział ostatnio dzieci biegające po podwórku. Rzucały się kamieniami i wykrzykiwały "J… policję". Ich ojcowie siedzieli na ławce i pili sobie piwko, nie zwracając uwagi na maluchy.
W zielonogórskiej zadymie uczestniczyło co najmniej kilkaset osób. Z pełną wiarą wrzeszczących pod adresem funkcjonariuszy: gestapo, do budy psy, zawsze i wszędzie policja j... będzie.
Taka reakcja nie rodzi się w chwilę. Wtedy to ona wybucha. A u podstaw tego wszystkiego leży właśnie mowa nienawiści. Ci, którzy walczą z rasizmem wiedzą: to właśnie język wrogości buduje i konsekwentnie utrwala negatywną postawę. Potem wystarczy już tylko iskra.

Zapalnikiem nocnych zamieszek było to, że kierowcą tego auta, które potrąciło kibica był policjant. Ktoś, kto od małego jest wrogiem. Bo czy gdybyś Ty siedział w tym busie, kibice też by cię pobili? Zdemolowali ci auto, powybijali szyby w mieszkaniu?
W tej zadymie nie chodziło o człowieka, ale o mundur. Wroga. A z wrogiem można zrobić wszystko. Skopać buciorem po twarzy. Bo kopie się nie kobietę, ale "pałę", "psa".
Kim są policjanci, którzy ochraniali imprezę na stadionie i poza nim? W większości zielonogórzanami. Część z nich cieszyła się razem z kibicami. Część miała na szyjach szaliki Falubazu… Ale to nie miało znaczenia. Bo w tej zadymie chodziło o mundur, nie o kibica.
To gorzka lekcja dla naszej, ale i całej policji. Sygnał, że wśród jej reform musi się też znaleźć zmiana własnej i naszej świadomości. Aby przeorać myślenie, że policjant to wróg, nie wystarczy rozdawać w przedszkolach policyjne pieski Lupo.

Baza firm z Twojego regionu