Obie drużyny prezentują zbliżony poziom, więc przyjezdne miały prawo celować w zwycięstwo. - Jechałyśmy z nadzieją, a wracamy smutne - mówiła Natalia Balicka. - Żal jest podwójny, bo w ciągu doby przegraliśmy dwa ważne mecze.
Zawodniczka Gorzovii miała na myśli piątkową porażkę z Francuzkami w europejskich rozgrywkach TT Inter Cup. W obu przypadkach wynik wahał się do samego końca, a losy pojedynku spoczęły w rękach... Marty Smętek.
Ale zanim to nastąpiło, kibice byli świadkami ostrej wymiany ciosów. Na otwarcie liderka gospodyń Li Qianqi w dwóch pierwszych setach zmiażdżyła Smętek. Ale w kolejnym gorzowianka się odbudowała i było o krok od niespodzianki. Niestety, w końcówce górę wzięło doświadczenie rywalki. Równie ciekawie było w dwóch kolejnych singlach. Najpierw nasza "Lilka" pomęczyła się z Darią Łuczakowską, a potem Balicka nie wykorzystała szansy na pokonanie Anny Żak. - W drugiej partii prowadziłam już 10:6, by... stracić sześć punktów z rzędu. Szkoda, bo wrocławianka byłaby wówczas w odwrocie, a ja mogłam otworzyć nam drzwi do zwycięstwa - biła się w pierś zawodniczka gości.
Nasze szanse przedłużyła jeszcze wygrana Li Liu. Po dwóch odsłonach Chinka przegrywała z rodaczką już 0:2, ale podniosła się z kolan. Po nerwowym trzecim secie, w kolejnych dwóch nie dała Qianqi najmniejszych szans.
W decydującej grze zabrakło nam odrobiny szczęścia. Dwie porażki na przewagi, na szczęście, nie odebrały Smętek ochoty do walki. A mogły, bo w drugim przypadku gorzowianka prowadziła już 7:4. Potem doprowadziła do remisu, ale w tie breaku rywalka znów się odrodziła i akademiczki zrewanżowały się naszym za porażkę w Gorzowie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?