Zabytkowa Kuna ma już 128 lat. I jest to najstarszy czynny lodołamacz. - Pierwsze życie Kuny zakończyło się w 1965 r., kiedy to po ostatnim swoim lodołamaniu została wycofana ze służby i dwa lata później przygotowana do złomowania, czyli zrujnowana doszczętnie - przypomina J. Hopfer.
Kapitan opisuje pierwszą próbę lodołamania: - Statek jest cudowny! Idzie w lód, jak w masło. Teraz rozumiem w pełni opinię Maxa Goertza, współautora wydanej w roku 1900 książki "Lodołamanie w Rzeszy Niemieckiej", ówczesnego Prezydenta Królewsko-Pruskiej Administracji Wodno-Budowlanej Rzeki Wisły w Gdańsku, który napisał: początkowo holowała barki z węglem dla czołowych lodołamaczy parowych na Wiśle, ale kiedy została po raz pierwszy wypróbowana w lodzie, to już nigdy jej do holowania barek nie brali. Była tak dobra w lodołamaniu, że do holowania barek został zbudowany specjalny holownik, zaś Kuna do końca swoich dni była statkiem flagowym flotylli lodołamaczy wiślanych - opisuje kapitan Hopfer. Teraz okazało się, że statek, mimo iż nie ma już maszyny parowej, zastąpionej silnikiem spalinowym, a także jest wyposażony w inną, mniejszą śrubę pędnikową, zachował w pełni swoje walory jako lodołamacz.
- Ciągle jeszcze jestem pod wrażeniem tego rejsu - nie ukrywa J. Hopfer.
Kapitan zdecydował się na zimowanie na Kunie w Szczecinie, gdyż do tej pory statek nie miał szans pływać o tej porze roku. Rejsy były tylko latem i to tylko wtedy, kiedy stan Warty na to pozwalał.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?