Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorzowskie akademiczki czeka ciernista droga

Paweł Tracz 95 722 69 37 [email protected]
Po dwóch meczach CCC Natalii Trofimowej (z piłką) jest w komfortowej sytuacji, ale Chioma Nnamaka i Samantha Richards (nr 5) zrobią wszystko, by KSSSE AZS PWSZ wróciło do Polkowic.
Po dwóch meczach CCC Natalii Trofimowej (z piłką) jest w komfortowej sytuacji, ale Chioma Nnamaka i Samantha Richards (nr 5) zrobią wszystko, by KSSSE AZS PWSZ wróciło do Polkowic. Konrad Kaptur
Piłka po stronie CCC ale wiemy, że stać nas na odwrócenie losów półfinału. Choć KSSSE AZS PWSZ przegrywa 0:2 i stoi pod ścianą, to jeszcze nie wszystko stracone, bo teraz zagramy w Gorzowie.

Finał to marzenie obu zespołów. Gorzowianki posmakowały go w ostatnich dwóch sezonach, polkowiczanki w końcu chcą się w nim znaleźć. W kuluarach mówi się, że dla CCC to ostatni dzwonek, bo jeśli znów się nie uda, to zmiany w zespole będą spore.
Po dwóch pierwszych meczach jedną nogą w decydującej rozgrywce są "pomarańczowe", które w trakcie weekendu pokonały nasz zespół 82:64 (po dogrywce) i 79:74. Do awansu potrzebują już tylko jednego zwycięstwa. Z kolei akademiczki czeka ciernista droga. W tej chwili jest niczym w siatkarskim pojedynku: po dwóch odsłonach przegrywamy 0:2 i musimy wygrać trzy razy z rzędu. Doprowadzimy do "tie-breaka"?

- Bardzo chcemy wrócić do Polkowic, ponieważ lubimy tu grać - powiedziała po drugim meczu rozgrywająca KSSSE AZS PWSZ Katarzyna Dźwigalska. Coś w tym jest. W poprzednich dwóch sezonach aż trzy razy nasze panie zdobywały w play offie tamtejszy parkiet, torując sobie drogę do finału. Teraz było jednak inaczej, a na przeszkodzie stanął z pewnością wąski skład. Na zawodniczki liczyli też nasi kibice, którzy w Polkowicach założyli efektowne koszulki z napisem "Wiara czyni cuda, więc wierzymy, że się uda".

Zarówno w sobotę, jak i w niedzielę, przez większą część spotkania prowadziło CCC. Znakomity zryw w pierwszym meczu doprowadził jednak do dogrywki, a jeszcze większą wolę walki pokazaliśmy dzień później. - Jestem bardzo dumny z postawy zespołu za to, że odrobiliśmy ponad dwudziestopunktową stratę w ostatniej kwarcie. To rekord świata - komplementował podopieczne trener KSSSE AZS PWSZ Dariusz Maciejewski. Zwycięstwo było blisko, ale zabrakło odrobiny szczęścia. - Lyndra Weaver doprowadziła nas swoimi akcjami do tej dramaturgii, ale w końcówce, niestety, nie trafiła dwóch rzutów wolnych. Bez Samanthy Richards oraz akcji pick&rollowych potrafiliśmy bardzo fajnie pograć. Trzeba przyznać, że w przekroju całego meczu rywalki były jednak lepsze.

Australijki zabrakło, bo w pierwszym meczu doznała skręcenia kostki. Sztab medyczny ją "reanimuje" i czyni wszystko, by znów w pełni sprawna wspomogła koleżanki w najbliższy weekend. Bez niej jest przecież dużo trudniej. - Szalonymi akcjami oraz już takim ostatkiem sił starałyśmy się dogonić "pomarańczowe". Niestety, nie udało się. Dwa zwycięstwa u siebie to spora zaliczka. Wierzyłyśmy, że z tego gorącego terenu wywieziemy choć jedno. Mimo to bardzo chcemy wejść do finału, wierzymy, że wciąż jest na to szansa - oceniła Dźwigalska.
- Prowadzimy 2:0, ale to jeszcze niczego nie przesądza, bo półfinał toczy się przecież do trzech, a nie dwóch zwycięstw - zauważa Natalia Trofimowa z CCC. Teraz przed nami dwa spotkania w Gorzowie, które - jeśli chcemy wejść do finału - koniecznie trzeba rozstrzygnąć na naszą korzyść. Piątek i sobota to muszą być nasze dni chwały!

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska