Jego zespół pokonał w środę Energę Toruń 80:69.
Szkoleniowiec wiedział co mówi. Głośny doping trwał cały mecz, a fani zamarli tylko na chwilę, gdy w pierwszej kwarcie "Katarzynki" wygrały trzyminutowy fragment aż 16:0. Dzięki temu po pierwszej połowie torunianki prowadziły 43:32.
Nie musi krzyczeć
Schodzące do szatni drużyny żegnał gromki okrzyk: - A-zet-es! Tylko zwycięstwo! Te słowa akademiczki wzięły sobie głęboko do serca i po przerwie uderzyły z siłą huraganu. Efekt? Czwarta z rzędu wygrana i pierwsze miejsce w tabeli. Skąd ta metamorfoza?
- Przyjezdne były świetnie przygotowane taktycznie. Zanim człowiek się połapał, o co w tym wszystkim chodzi i przetłumaczył to na spokojnie, potrzebna była przerwa - wyjaśnił trener gospodyń Dariusz Maciejewski. - Dziewczyny są na tyle inteligentne, że nie musiałem na nie krzyczeć. Zawodniczki podpowiedziały i wspólnie wyciągnęliśmy wnioski. Słowa uznania należą się Samancie Richards. Po przerwie Australijka fantastycznie pociągnęła wynik. Był moment, że grała praktycznie sama i dlatego chylę przed nią czoła za to, co zrobiła.
- Mecz zawaliłyśmy w trzeciej kwarcie, gdy przestałyśmy bronić, a każda z nas chciała wziąć odpowiedzialność na swoje barki. To nas zgubiło - przyznała kapitan Energi Emilia Tłumak.
Trener stracił głowę
W trakcie meczu gorący bałkański temperament pokazał trener "Katarzynek" Elmedin Omanić. Bośniak kilka razy wszedł na parkiet i ciągle rościł pretensje do sędziów. Miarka przebrała się zaraz na początku czwartej kwarty. Za dyskusje z sędziami otrzymał dwa przewinienia techniczne i w konsekwencji został odesłany do szatni. Resztę meczu obejrzał... zza pleców gorzowskich kibiców. Po spotkaniu nie chciał udzielić komentarza, a na konferencję wysłał asystentkę: - Mecz dokończyła ona i ... sędziowie. Ich pytajcie - unikał odpowiedzi. W końcu po długich namowach zgodził się. - Z AZS-em zawsze toczyłem zacięte boje. To poukładany zespół ze świetnym trenerem - przyznał. Pytany, jak ocenia dalsze szanse gorzowianek, odparł: - Nie sądzę, aby układ sił w lidze się zmienił. Wisła i Lotos nadal będą poza zasięgiem i choć doceniam klasę akademiczek, uważam, że Gorzów będzie bił się tylko o brąz.
TRZY PYTANIA DO.JUSTYNY ŻUROWSKIEJ, KAPITANA KSSSE AZS PWSZ GORZÓW
1. Po czterech kolejkach jesteście liderkami ekstraklasy. Spodziewałyście się takiego scenariusza?- Z gorzowskim klubem jestem związana od kilku lat, ale z taką sytuacją mam do czynienia po raz pierwszy. To fantastyczne uczucie! Nie zapominamy jednak, że to dopiero czwarty mecz. Radość radością, ale ligowa karuzela dopiero się rozkręca i pewnie przyjdzie moment, gdy ktoś nas pokona. Jeżeli jednak w każdym następnym meczu będą "budziły się" kolejne zawodniczki, to postaramy się, by tych porażek było jak najmniej.
2. Torunianki napędziły nam sporo strachu...- Przede wszystkim były strasznie zmotywowane, grały bardzo agresywnie. Gdy odcięły od podań naszych strzelców Katkę Zohnovą i Annę Breitreiner było naprawdę gorąco. Ja też długo nie potrafiłam się wstrzelić. Na szczęście Samantha Richards pociągnęła grę i uwierzyłyśmy, że możemy pokonać Energę.
3. Miałaś moment zwątpienia?- Podświadomie czułam, że gdy torunianki będą już zmęczone, te ich wariackie rzuty w końcu przestaną wpadać. Z upływem czasu rzeczywiście tak się stało i dzięki temu jest radość z wygranej.
Paweł Tracz
0 95 722 69 37
[email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?