Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia pewnego spotkania i niezwykłego koncertu

Michał Szczęch
- Długa droga przed nami. Przynajmniej półtora roku walki - mówi MonikaPytiak. - Damian wyzdrowieje, jestem tego pewna. Zagra jeszcze naskrzypcach dla swojej siostry Jagody.
- Długa droga przed nami. Przynajmniej półtora roku walki - mówi MonikaPytiak. - Damian wyzdrowieje, jestem tego pewna. Zagra jeszcze naskrzypcach dla swojej siostry Jagody. Michał Szczęch
Nie znała tego chłopca. Nie znała jego matki - Moniki. Zupełnie obcy ludzie, ze zdjęcia i artykułu w gazecie, a ona postanowiła im pomóc. Zorganizowała charytatywny koncert. Wystąpił Kamil Bednarek.

Rok temu widziała go na fotografii. Już wtedy postanowiła pomóc uratować mu życie. Dziś zobaczyła z tarasu, jak siedzi w parku przy ławce. Wiedziała jedynie, że jest śmiertelnie chory i że leczenie kosztuje fortunę.

W parku Damian siedział na wózku. Dlatego Katarzyna w pierwszej chwili nie rozpoznała w nim tego chłopca ze zdjęcia. Przecież jeszcze chodził, gdy rok temu pisały o nim gazety. Brak włosów, okulary - to się zgadzało.

Obok, na ławce, siedziała Monika. Katarzyna chciała z nią porozmawiać. Chciała wręczyć Damianowi bilety na koncert. Wybiegła. Nie zdążyła. Odeszli. Zdobyła numer telefonu Moniki. Przebłysk odwagi. Zadzwoniła.

Tego dnia, w parku, widziały się tylko przez chwilę. Miały sobie tyle do powiedzenia. Nie powiedziały w zasadzie nic.

- To zaskakujące, że są ludzie, którzy potrafią dać od siebie słowo i jeszcze coś więcej - to Monika chciałaby wyznać Katarzynie. - Przecież, żeby zrobić taki koncert, trzeba mieć wielkie serce i głowę na karku.

- Mam ręce, nogi, potrafię mówić. Mam samozaparcie. Wystarczy - odpowiedziałaby Katarzyna.

Katarzyna:

- Za długo nic się w moim życiu nie działo, było dobrze, stabilnie. Rok temu pojawiły się informacje o chorobie Damiana. Chciałam mu pomóc. Chciałam pomóc Monice. Bo taka niesprawiedliwość po prostu boli.

Jak jeszcze nie było pewne, czy koncert się uda, nikomu o nim nie mówiłam. Wiedzieli tylko siostra i mąż. Siostra stwierdziła, że upadłam na głowę, a mojego męża to w ogóle nie zdziwiło. Wie, że mam szalone pomysły.

Któregoś dnia stwierdziłam, że zaproszę do Gubina Kamila Bednarka. W ten sposób chciałam uzbierać pieniądze na leczenie Damiana. Weszłam na fanpage na facebooku, zadzwoniłam do menadżerki, ustaliłam termin, koszty. Zaczęłam szukać sponsorów. Dochód pójdzie na pokrycie kosztów i na leczenie Damiana.

Od ludzi słyszałam już różne rzeczy, na przykład, że ten koncert to jakaś moja kampania wyborcza, a przecież to nonsens, w niczym nie zamierzam startować. Słyszałam, że to, co robię, na pewno ma ukryte drugie dno, bo nikt nie robi takich rzeczy całkiem charytatywnie. Że mam dużo zarobić na tym koncercie. A przecież nie wezmę ani grosza. Pierwszy raz coś takiego robię. Nigdy w życiu nie organizowałam koncertu. Dlaczego niektórzy ludzie opowiadają takie rzeczy?

Monika:

- Dlaczego nas to spotkało? Lekarze nie potrafią powiedzieć. Chyba nawet Bóg by mi nie odpowiedział. Usłyszałam kiedyś od znajomej, że Bóg zsyła choroby na te dzieci, które dadzą sobie radę, że wybiera dzieci silne. Dwuznaczne tłumaczenie. Przecież dzieci w ogóle nie powinny chorować.

Cały czas pytam, dlaczego nie ja, tylko Damian. Czym on zawinił?

Byłam w ciąży, gdy Damian zachorował. Wkrótce na świat przyszła Jagoda i koleżanka powiedziała mi wtedy, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Coś w tym jest. Dzięki ciąży oddałam krew pępowinową, na wypadek, gdyby była potrzebna Damianowi. Mam nadzieję, że nie będzie jej potrzebował.

Większą część ciała Damiana pokryły wybroczyny. Gdy trafiliśmy do kliniki we Wrocławiu, oczy miał czerwone od naciekającej krwi. Śmiał się, że jest terminatorem. Też się śmiałam. Musiałam udawać, obracać to wszystko w żart, żeby wytrzymać. Żeby nie zwariować. Nie mogłam przecież pokazywać choremu dziecku łez. Płakałam dopiero na korytarzu.

Z nacieków zrobił się krwiak. Uciskał na fragment mózgu, odpowiedzialny za pamięć świeżą. Damian oglądał w kółko ten sam film i myślał, że ogląda po raz pierwszy. Co pięć minut pytał, która godzina.

Ostra białaczka limfoblastyczna typu T z zajęciem centralnego układu nerwowego - taka była diagnoza.

Włosy po chemiach Damian powyciągał sobie sam. Te, co zostały, wygoliła pielęgniarka.

Katarzyna:

- Ten temat w pewien sposób mnie przeraża, przerasta. Monika opowiada wszystko tak drobiazgowo. Trzeba chyba to przeżyć, żeby móc o tym mówić i słuchać. Ja nie potrafię. Boję się o swoje emocje. Dlatego, choć chciałam już wcześniej poznać Damiana i Monikę, nie odważyłam się.

Jak rozmawiałam z nimi przez chwilę w parku, starałam się być twarda. Powiedziałam Damianowi, że na koncercie będą zbierane dla niego pieniądze, a jeśli uzbiera się ich więcej, trafią do jeszcze jednej rodziny. I nagle ten 13-latek mówi do mnie: Wie pani? Ja się cieszę, że nie tylko ja dostanę pomoc, bo nie tylko ja jestem potrzebujący.

Trzynastoletnie dziecko, a takie świadome! To mnie na moment zabiło. Odeszłam. Rozryczałam się. Za miękka jestem.

Matura 2014 - Matematyka. Szukasz pytań, odpowiedzi, arkuszy? Znajdziesz je tutaj: Matura 2014: matematyka (pytania, odpowiedzi i arkusze)

Monika:

- Nie wiem, skąd biorę siły, żeby to wszystko znosić. Jeśli Damianowi jest gorzej, mi również. Jakby nasze organizmy były połączone.

Gdy Damian przestał chodzić i cztery dni leżał w pampersie, też nie byłam w stanie funkcjonować i logicznie myśleć. Gdy Damianowi się poprawiło, automatycznie odżyłam.

W kwietniu dostał ataku padaczki. Musiał zostać zacewnikowany. Wybuchł. Różne rzeczy wtedy opowiadał. Wyrzucił z siebie całą złość, że ma już dość, że nie chce patrzeć na lekarzy. Też wybuchłam. Damian chodził bardzo przybity, coś go męczyło. Zamknęliśmy się wtedy w pokoju i krzyczeliśmy na siebie, żeby sobie ulżyć. Musiałam wiedzieć, co go męczy. Krzyczałam, że jeśli mi nie powie, to będę siebie obwiniać. Powiedział, że jestem nadopiekuńcza. Pewnie dlatego tak powiedział, bo martwi się o mnie. A ja martwię się o niego i oboje się nakręcamy.

Dziś żyję na dwa domy. Jadę z Damianem do szpitala, Jagoda zostaje w Gubinie. Jak pojechaliśmy 12 lutego, to wróciliśmy dopiero 13 marca. Później pojechaliśmy 17 marca i nie było nas tydzień. Wyjechaliśmy 25 marca, wróciliśmy 14 kwietnia. I Damian tęskni za Jagodą, i ja tęsknię.

Zostać z jednym dzieckiem w domu, czy towarzyszyć drugiemu w szpitalu? Żadna matka nie powinna stawać przed takim wyborem. Z Damianem do Wrocławia nie pojechałam tylko raz, gdy rodziłam Jagodę. Czułam się wtedy rozdarta na pół. Chciałam się rozdwoić. Nie mogłam.

Katarzyna:

- Sama jestem matką. Gdy kobieta zostaje matką, inaczej patrzy na świat, na ludzi i ich problemy. Odkąd pamiętam, udzielałam się w wolontariacie. Kiedyś na przykład pomagałam przy zbiórce zabawek i odzieży dla kobiet z więzienia w Krzywańcu i ich dzieci. Boże, tyle rzeczy udało się zebrać.

Z działalności charytatywnej mam satysfakcję. Nic więcej nie potrzebuję. To jest niesamowite uczucie, gdy dostaję wiadomości od ludzi, którzy mnie wspierają, choćby słowem. Są też ludzie, którzy sami się do mnie zgłaszają i pytają, jak pomóc. Niedawno jedna pani przyszła po dwa bilety na koncert. Zostawiła tysiąc złotych! Powiedziała, że to na leczenie Damiana. Przyszła do mnie młodzieżowa rada miasta. Prosili, żebym wyznaczyła im zadania przy organizacji koncertu. Pomagają państwo Iwaniccy, pomaga stowarzyszenie Esquadra, działające na rzecz chorych dzieci z Gubina. Może ten świat nie jest jednak taki zły? Wszystko zależy od ludzi.

Monika:

- Damian wyzdrowieje, jestem pewna. Zagra jeszcze na skrzypcach dla Jagody. Chodził przecież do szkoły muzycznej.
Nie potrafię wyrazić, jak bardzo jestem wdzięczna za pomoc. Mam nadzieję, że jeszcze spotkam się z Katarzyną, że porozmawiamy. Długa droga przed nami. Przynajmniej półtora roku walki.

****

Tego dnia, w parku, widziały się pierwszy raz i po raz ostatni. Zamieniły kilka zdań i każda poszła w swoja stronę. Monika odeszła z wdzięcznością. I ze zdumieniem, że ludzie zdolni są do takiego poświęcenia i bezinteresownej dobroci. Katarzyna odeszła z poczuciem, że robi coś naprawdę ważnego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska