Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

II liga siatkarzy. Astra Nowa Sól blisko półfinałów, a A.Z. Iwaniccy trzeciej ligi [ZDJĘCIA]

red.
AZS UZ Zielona Góra nie wykorzystał atutu własnej hali i dwa razy przegrał z Astrą Nowa Sól.
AZS UZ Zielona Góra nie wykorzystał atutu własnej hali i dwa razy przegrał z Astrą Nowa Sól. Tomasz Gawałkiewicz/ZAFF
Play off w II lidze siatkówki. Wiemy już kto jest bliżej awansu do półfinałów, kto może być wyżej w środku tabeli oraz jakiemu zespołowi grozi widmo spadku do trzeciej ligi.

AZS UZ Zielona Góra - Astra Nowa Sól 2:3 i 0:3
Sety, w sobotę 25:18, 23:25, 14:25, 25:23, 24:26; w niedzielę 21:25, 19:25, 15:25.
AZS UZ: Ruciński, Kępski, Ryba, Biczyk (w niedzielę na zmiany), Jasnos, Kupisz, Zasowski (libero) oraz Januszewski, Kaczurowski (w niedzielę w pierwszym składzie), Biczyk, Tarnowski, Drupka.
Astra: Klucznik, Bitner, Skibicki, Gajowczyk, Lis, Grześkowiak, Pabisiak (libero) oraz Jeton (tylko w sobotę), Witkiewicz, Majewski, Goltz.

Derbowa rywalizacja dwóch naszych ekip przyniosła sporo emocji i dramaturgii, ale tylko w pierwszym meczu. W sobotę w hali Uniwersytetu Zielonogórskiego było bardzo gorąco, a do wyłonienia zwycięzcy potrzebny był tie-break, który tym razem był wyjątkowo długi i rozstrzygnął się dopiero na przewagi. - Prezentowaliśmy się bardzo dobrze. Zabrakło nam sportowego szczęścia. Poziom był niebotyczny. To, co wyprawiali jedni i drudzy w obronie oraz ataku było naprawdę super - ocenił trener akademików, Tomasz Paluch. - Szkoda tego spotkania. Podejrzewam, że jak byśmy zwyciężyli, to byłaby zupełnie inna sytuacja - przekonywał szkoleniowiec.
Poziom pierwszego meczu chwalił też opiekun nowosolan. - W sobotę działy się niesłychane rzeczy. Przybliżyliśmy się do klasy wyżej. Zielonogórzanie rozegrali świetne spotkanie, szczególnie w obronie. U nas chyba przeważyła ostra zagrywka i pomogło nam szczęście. Piąty set był kwintesencją tego całego spotkania. Generalnie spotkanie bardzo wyrównane - komentował Przemysław Jeton.
W niedzielę znów triumfowali nowosolanie, jednak tym razem byli wyraźnie lepsi. W pierwszym secie AZS prowadził 20:18 i ostatecznie zmarnował szansę na zwycięstwo. - Wtedy zeszło z nas powietrze. Ja bardzo dobrze znam swój zespół . Wiedziałem, że jak przegramy pierwszą partię to później będzie to wyglądało średnio. Tak też się stało - tłumaczył Paluch, który zapowiedział walkę o zwycięstwo w kolejnych starciach.
Okazuje się, że rywalizacja pomiędzy tymi ekipami wywołuje dodatkowy smaczek wśrod samych zawodników. - To taka specyficzna rywalizacja, bo każdy chce komuś coś udowodnić. Wszyscy jesteśmy znajomymi, a wiadomo, że chce się zaprezentować lepiej, niż kolega - tłumaczył Jeton. - Nie lekceważymy przeciwnika. Musimy się skoncentrować i nie myśleć jeszcze o półfinale - zapowiedział szkoleniowiec „Koliberków”.

Bielawianka Bielawa - GBS Orzeł Międzyrzecz 3:0 i 3:0
Sety: w sobotę 25:17, 25:18, 25:19, w niedzielę 25:23, 25:23, 27:25.
GBS Bank Orzeł: Misterski (w niedzielę na zmiany), Baran, Tobys, Szulikowski, Rolewicz, Sęk, Wanat (libero) oraz Haładus, Walczak, Olejniczak (tylko w sobotę), Strajch, Sławiński (tylko w niedzielę, w pierwszej szóstce), Chwirot (tylko w niedzielę).

W pierwszym meczu gospodarze nie pozostali złudzeń gościom, kto jest lepszy. - Dostaliśmy niezłego łupnia, nie mieliśmy żadnych argumentów - nie zaprzeczał trener przyjezdnych Marcin Karbowiak. - Przeciwnicy bardzo mocno zagrywali, przez co mieliśmy wielkie problemy z przyjęciem, a co za tym idzie z rozegraniem. Natrafialiśmy na potrójny blok i nie mogliśmy się przez niego przebić. Popełnialiśmy zbyt wiele prostych błędów.
Drugie niedzielne spotkanie miało kompletnie inny przebieg. Mimo, że zakończyło się tak samo jak w sobotę, to było bardziej zacięte. W pierwszej partii Orzeł odrobił stratę sześciu punktów, ale w końcówce uległ 23:25. W drugiej odsłonie międzyrzeczanie przegrywali 17:23, ale doprowadzili do stanu 23:24. Jednak ostatni punkt znów zdobyli bielawianie, tak jak w trzecim secie, wygranym przez Bielawiankę Bester... zaledwie 27:25. Nasi obronili dwie piłki meczowe, ale trzeciej nie dali rady... - Na rozegraniu zagrał borykający się z kontuzją Piotrek Haładus i od razu nasza gra była lepsza. Szkoda tej porażki. Wierzę, że wrócimy tu na piąte starcie - skończył opiekun Orła.

Olavia Oława - Sobieski Żagań 3:1 (19:25, 26:24, 14:25, 12:25)
Sobieski: Kacprzak, Smętek, Bogdanowicz, Sajdak, Gregorowicz, Śląski, Bareła (libero) oraz Bartnik.

Za nami pierwsze spotkanie dwumeczu o piąte miejsce. Do swoich rywali Sobieski wybrał się w ósemkę. Ekipę Artura Chaberskiego ciągle męczą kontuzje, a zespół nie walcząc już praktycznie o nic, spisuje się średnio. Z Olavią udało się powalczyć tylko w drugim secie. Reszta to bezapelacyjna przewaga miejscowych. Żeby zająć piąte miejsce, w sobotę Sobieski powinien wygrać 3:0, jednak sam szkoleniowiec mówi, że nie ma na to parcia. – My już praktycznie myślimy powoli o budowaniu zespołu na przyszły sezon. W rewanżu będziemy chcieli wygrać przed własną publicznością, jednak nie robi to większej różnicy czy skończymy na piątym miejscu, czy na szóstym. Szanse dostali teraz ci którzy grali mniej, jak Patryk Bogdanowicz i Seweryn Smętek, który rozegrał bardzo fajne spotkanie - ocenił trener Chaberski.

Olimpia Sulęcin - Gwardia Wrocław 3:0 (25:21, 25:15, 25:21)
Olimpia: Kowalski, Zarębski, Janas, Romańczuk, Sławiak, Jurant, Dzierżyński (libero) oraz Sas i Stefanowicz.

W tym sezonie „Olimpijczycy” jeszcze ani razu z gwardzistami nie przegrali. Początek sobotniego meczu należał jednak do gości, którzy od stanu 5:5 zdobyli pięć punktów z rzędu. Potem jednak nasi pokazali siłę i pewnie wygrali do 21. W kolejnych setach gospodarze także prezentowali się dużo lepiej od rywali, choć wrocławianie długo nie dawali za wygraną. Za tydzień wystarczy, że zespół z Sulęcina wygra w stolicy Dolnego Śląska zaledwie seta, a będzie mógł cieszyć się z siódmego miejsca na koniec sezonu.

Chrobry Głogów - A.Z. Iwaniccy G. Krosno 3:0 i 3:1
Sety, w sobotę 25:18; 25:11; 25:13, w niedzielę 25:27;25:19;25:22;25:19.
A. Z. Iwaniccy: Buła, Kozik, Lasota, Mozalewski, Chojnacki, Drela, W. Zalewski (libero) oraz Strzałkowski, K. Zalewski, Loczek.

W sobotę nasz zespół podjął walkę z gospodarzami tylko w pierwszym secie. Przyjezdni, podobnie jak przez cały sezon, mieli problemy z przyjęciem. Kolejne dwie odsłony były już tragiczne w wykonaniu krośnieńskich i gubińskich zawodników. Popełniali bardzo proste błędy, nie potrafili zrozumieć się na boisku. W drugim meczu podopieczni Macieja Uderjana zaprezentowali się dużo lepiej, ale i tak nie wystarczyło to do wygranej. - Zabrakło trochę sił i doświadczenia przy kluczowych piłkach - ocenił prezes, Robert Siegiel.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska