Ile nam brakuje do stolicy - przykładu prawdziwej metropolii?

Projekt ustawy metropolitarnej już w Sejmie. Spory o to, kto ma mieć status metropolii nie ustają. A tymczasem powstał pierwszy ranking metropolitarności miast polskich. Niestety, pozycji Zielonej Góry i Gorzowa trzeba szukać u dołu tabeli. A żeby zobaczyć słupki wykazujące metropolitarny potencjał obu lubuskich stolic, przydałaby się lupa.

O co się bijemy?

Ranking przygotowała firma konsultingowa IKER. Powstał na bazie ogólnodostępnych danych gospodarczych GUS i EUROSTATU. A jak zapewniają autorzy, powstał nie po to, żeby pokazywać cząstkowy fragment rzeczywistości, ale żeby podejść kompleksowo do tematu konkurencyjności miast wojewódzkich.

Dlatego wyszli oni z założenia, że miasta konkurują w szczególności o atrakcyjny profil gospodarczy, o prywatnych inwestorów, o wartość dodaną gospodarki miejskiej, o mieszkańców, o fundusze publiczne, a także o głośne wydarzenia (konferencje, festiwale, mistrzostwa)...

Pod lupę wzięto 18 miast wojewódzkich. Punktem odniesienia była Warszawa, która zdaniem autorów rankingu, jako jedyna spełnia kryteria metropolitarności (choć przyznają, że na objęcie ustawą metropolitarną ma szanse siedem ośrodków miejskich).

Reszta polskich aglomeracji tylko próbuje gonić stolicę. Ze zmiennym szczęściem, w zależności od tego, co akurat jest badane (patrz - ramki). Jak daleki dystans dzieli polskie miasta od stolicy, widać na przykładzie generalnej klasyfikacji metropolitarności miast. Przy założeniu, że Warszawa to 100-procentowa metropolia, drugi w kolejce Kraków ma tylko 21 proc., a trzeci Poznań 17 proc.

Do stolicy brakuje im więc aż 80 proc. A lubuskie stolice? Wylądowały na dwóch ostatnich pozycjach z wynikiem 2,8 proc. (Zielona Góra) oraz 2 proc. (Gorzów).

Siła metropolitarna miasta

WARSZAWA - 100 proc.. KRAKÓW - 21,2 proc., POZNAŃ - 17 proc. WROCŁAW - 15,4 proc., SILESIA (okręg katowicki) - 13,1 proc.

TRÓJMIASTO - 12,6 proc., ŁÓDŹ - 8,5 proc., SZCZECIN - 5,9 proc., RZESZÓW - 4,6 proc., OLSZTYN - 3,9 proc. LUBLIN - 3,9 proc. TORUŃ - 3,8 proc. BYDGOSZCZ - 3,7 proc. BIAŁYSTOK - 3,4 proc. KIELCE - 3,3 proc. OPOLE - 3,1 proc. ZIELONA GÓRA - 2,8 proc. GORZÓW WLKP. - 2 proc.

Jakość i rozmach życia

WARSZAWA - 100 proc. ZIELONA GÓRA - 12,6 proc. GORZÓW WLKP. - 8 proc.

Siła i nowoczesność gospodarki

WARSZAWA - 100 proc. ZIELONA GÓRA - 21,2 proc. GORZÓW WLKP. - 17,4 proc.

W treści projektu ustawy metropolitarnej jest mowa o aglomeracjach największych polskich miast, ale także o metropolii bydgosko-toruńskiej, szczecińskiej, lubelskiej, białostockiej i rzeszowskiej.

Projekt nie wymienia żadnego obszaru z terenu woj. lubuskiego. Ale art. 10 projektu ustawy zakłada, że rząd może powołać nowe obszary metropolitarne z ludnością "ok. 500 tys. i więcej, przy gęstości zaludnienia na tym obszarze przekraczającej 200 mieszkańców na 1 km kw". Dodatkowo wyznaczenie tego obszaru musi być uzasadnione "szczególnym natężeniem problemów zarządzania publicznego występujących na danym terenie".

Prof. Jerzy Regulski, prezes Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej:
- Ustawa metropolitarna to sprawa czysto techniczna, której stawką jest sprawność zarządzania. Chodzi o koordynację w zarządzaniu ośrodkami miejskimi, które są otoczone licznymi gminami, zależnymi od tego miasta. Te miasta mają problem w zarządzaniu na pograniczu gmin okalających metropolię. Prestiż jest tu raczej dodatkową sprawą.

Helena Hatka, wojewoda lubuski:
- Najlepszym wyjściem byłoby powołanie aglomeracji zielonogórsko-gorzowskiej. Czyli obszaru metropolitarnego na bazie obu lubuskich stolic. Cały czas wierzę, że w przyszłości obie lubuskie stolice będą na tyle dobrze skomunikowane pod względem kolei i trasy S3, że powołanie takiego obszaru będzie możliwe. Stawka jest wysoka.