Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Iłowa: Oszukiwali ludzi na okna

Janczo Todorow
- Byli bardzo wiarygodni, więc dałem im zaliczkę - mówi Mirosław Chodakowski, który nie chce pokazać twarzy.
- Byli bardzo wiarygodni, więc dałem im zaliczkę - mówi Mirosław Chodakowski, który nie chce pokazać twarzy. fot. Janczo Todorow
Na początku marca dwóch mężczyzn odwiedziło kilka miejscowości w gminie i przyjęło zamówienia na wstawienie okien plastikowych.

Pobrali różne zaliczki. Ludzie do dziś nie mają ani okien, ani pieniędzy. A akwizytorzy zniknęli.

Weronika Bury, mieszkanka Konina Żagańskiego ma ponad 70 lat, zazwyczaj trudno ją wyprowadzić w pole. Ale w pierwszych dniach marca spotkała na ulicy dwóch mężczyzn. Od słowa na słowa doszła z nimi do porozumienia. Starszy z mężczyzn zaoferował jej wstawienie dwóch okien - w kuchni i w pokoju za 1.200 zł.

- Pokazali dokumenty, zaświadczenia, byli bardzo wiarygodni. Spisali umowę, wzięli 200 zł zaliczki i tyle ich widziałam. Potem się zorientowałam, że mnie oszukano, bo do dziś nie wstawili okien, a mieli już dawno to zrobić - opowiada kobieta.

Dwa razy okradziona

- Kto by tu wiedział, że oszukują. Mężczyzna pokazał przecież dowód osobisty, miał zameldowanie w Zielonej Górze. A w ręku trzymał plik zleceń z Małomic, Szprotawy i innych miejscowości. Kiedy dzwoniłam pod numery telefonu, które mi podał mężczyzna, nikt nie odbierał - denerwuje się synowa Elżbieta Bury.

Jeszcze większego pecha miała starsza kobieta z Czernej. Z jej relacji wynika, że dała 500 zł zaliczki tym samym mężczyznom z Zielonej Góry. Również za wstawienie okien plastikowych w domu. Minęły od tego zlecenia prawie dwa miesiące, a wszelki ślad po akwizytorach zaginął.

- Mama straciła jeszcze więcej, bo trzy dni po akwizytorach nawiedzili ją złodzieje, którzy opowiadali, że są z Czeczenii i prosili o herbatkę dla dziecka. Gdy robiła herbatę w kuchni, jeden z nich splądrował pokoje i ukradł 1.800 zł. Teraz mama nikogo nie wpuszcza do domu - opowiada mężczyzna w średnim wieku, który nie chce ujawniać w gazecie swojego nazwiska.

Dodaje, że zgłosił oba przypadki na policję.

Policja zna sprawę

Mirosław Chodakowski z Iłowej rozbudował swój serwis samochodowy. - Na początku marca zjawiło się u mnie dwóch mężczyzn, obiecali szybko wstawić w dobudówce okna. Przy mnie nawet dzwonili, żeby przyspieszyć dostawę. Dałem im zaliczkę 1.000 zł.

Kiedy nie pojawili się już, pojechałem pod wskazany adres do Zielonej Góry. Okazało się, że firma padła w grudniu, a akwizytora, który był u mnie nie widziano od trzech miesięcy. Zgłosiłem sprawę na policję - opowiada.

- Prowadzone jest postępowanie. Na razie policjanci nikomu nie postawili zarzutów, badają, czy firma padła po pobraniu zaliczki, czy doszło do wyłudzenia pieniędzy, kiedy już nie istniała. Na razie mamy dwa zgłoszenia w tej sprawie. Mieszkańcy powinni zachować daleko idącą ostrożność podczas rozmów z akwizytorami i najlepiej, żeby nie wpłacali zaliczek - komentuje Sylwia Woroniec, rzecznik żagańskiej policji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska