MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ja jestem zbrodniarz

Zbigniew Borek
Ryszard Sidorowicz w latach 1982-1986 pracował w wydziale V gorzowskiej Służby Bezpieczeństwa, który zajmował się zwalczaniem opozycji w zakładach pracy. Na jesień planuje wydanie wspomnień gorzowskich esbeków („mam już około 30, chciałbym, żeby było 40”), wszyscy poza nim podają tylko pseudonimy. Jest jednym z trzech oskarżonych przez IPN o składanie fałszywych zeznać w procesie przeciwko działaczowi opozycji w stanie wojennym, grozi mu 8 lat więzienia.
Ryszard Sidorowicz w latach 1982-1986 pracował w wydziale V gorzowskiej Służby Bezpieczeństwa, który zajmował się zwalczaniem opozycji w zakładach pracy. Na jesień planuje wydanie wspomnień gorzowskich esbeków („mam już około 30, chciałbym, żeby było 40”), wszyscy poza nim podają tylko pseudonimy. Jest jednym z trzech oskarżonych przez IPN o składanie fałszywych zeznać w procesie przeciwko działaczowi opozycji w stanie wojennym, grozi mu 8 lat więzienia. fot. Kazimierz Ligocki
Rozmowa z Ryszardem Sidorowiczem z Gorzowa, byłym kapitanem Służby Bezpieczeństwa, który chce wydać pamiętniki esbeków

- Przesłuchiwał pan?
- Przesłuchiwałem.

- Torturował pan? - Nie torturowałem!

- Bił pan? - Nie!

- Groził pan? - Nie!

- To jak pan to robił? - Były inne sposoby.

- Jakie? Korek, worek i rozporek? - Panie, takie głupoty to teraz się opowiada. To się inaczej załatwiało.

- Rozumiem, że brał pan człowieka na bok i mówił: a może by tak pan mi donosił. I on chętnie się godził, bo przecież wszyscy wtedy bardzo lubili esbeków? - Ja miałem pod opieką Silwanę. Tam pracowało 3 tys. osób, zawsze można było do kogoś jakoś trafić, a ja musiałem mieć swoich tajnych współpracowników, jak to się mówi. Młode dziewczyny, a było ich dużo, były na przykład chętne do rozmów. Dla nich rozmowa z esbekiem to było trochę dowartościowanie, bo proszę pamiętać, że myśmy wtedy oficjalnie rozmawiali z dyrektorami, dyrektorzy mieli taki obowiązek. No i mówiły to i owo. I one, i panowie też.

- Normalnie, z dobroci serca? - Miało się oczywiście wiedzę, że ten i ów wyjeżdżał do Skwierzyny na kurwidołek, bo przecież w Gorzowie to nie można było nawet pierdnąć, żeby pół miasta nie wiedziało. Niektórzy z naszych wiedzę wykorzystywali, ale powiem panu jedno: jak ktoś nie chciał współpracować, nie współpracował. Mówił: pocałujcie mnie w dupę i choćbyś pan nie wiem co na niego miał, to nic z tego nie wychodziło.

- Ale niektórzy z waszych torturowali ludzi. Humer w latach 40. i 50. bił przesłuchiwane kobiety drutem kolczastym po piersiach i kroczu. Piotrowski i Pietruszka w 1984 r. - pan wtedy już był w Służbie Bezpieczeństwa - zamordowali księdza Popiełuszkę. Pan o tym nie wiedział? - Wiedziałem, no jak bym miał nie wiedzieć.

- I panu nie przeszkadzało, że służy w formacji oprawców? - A pan myśli, że teraz to wszyscy są święci?

- Nic nie słyszałem, żeby dziś kogoś katowano na przesłuchaniach albo skrytobójczo zamordowano. A pan? - Wie pan... zawsze się znajdą jacyś dranie, nie tylko w SB. To dziś się tylko tak mówi, że esbecy to były same szumowiny. Tam dostawali się najlepsi z milicji, 90 proc. miało wyższe wykształcenie. Kuźnią dla nas w Gorzowie był AWF, ale było też wielu innych nauczycieli, inżynierów, a i rolnika czy lekarza by pan znalazł.

- A pan jak tam trafił? - Mógłbym powiedzieć, że znudziła mi się praca w milicji, ale tak naprawdę chodziło o awans, którego nie dostawałem. W SB dali, a wraz z nim lepsze pieniądze.

- I to wystarczyło? Nie miał pan oporów moralnych? - Jakich oporów?! Przecież mówię panu, że to był wtedy awans. Poza tym taki był porządek, wiedziało się, jak źle się skończyły rozruchy 56. roku, 68., 70.

- A dziś? Nie wstyd panu? - A czego mam się wstydzić? Pracowałem w legalnej służbie państwowej, krzywdy nikomu nie wyrządziłem.

- Sławomir Wieczorek, twórca gorzowskiej listy esbeków i innych funkcjonariuszy gorliwie wspierających władzę komunistyczną, pyta w internecie, czy przeprosi pan jego kolegę z osiedla Staszica. Ponoć nękał pan go upokarzającym przeszukaniem na oczach dwóch kilkuletnich synów. - Wieczorek (śmiech)?! Ten gówniarz niech się nie podpina pod prawdziwych bojowników Solidarności. On miał wtedy kilka lat, co on może wiedzieć o tamtych czasach.

- Ale tu nie chodzi o Wieczorka, tylko o tego pana ze Staszica i jego dzieciaki. - Nie wiem, nie pamiętam takiego przeszukania.

- To przecież pana osiedle. Ten człowiek tu nadal mieszka. Nazywa się Romuald Jessa. Rozmawiałem z nim. Mówi, że przyszedł pan do niego z kolegami o 5.50. Przetrząsaliście mieszkanie przez cztery godziny, później przez sześć go przesłuchiwaliście. Mówi, że pan się zachowywał kulturalnie, ale jego synowie pamiętają to przeszukanie do dziś, choć mają już koło 30 lat. - Nie wiem, nie pamiętam. Może i taki wypadek był, ale nie pamiętam tego nazwiska.

- Tu, naprzeciwko, mieszka też znana opozycjonistka Grażyna Pytlak. - Tak, mówię jej dzień dobry, jak się spotykamy.

- I odpowiada? - Tak, a czemu nie?

- To tylko panu ten IPN psuje samopoczucie? - Niech pan zobaczy (Ryszard Sidorowicz pokazuje plakietkę z napisem "Jestem zbrodniarzem komunistycznym" - przyp. Z.B.). Jak z kolegami robimy grilla, sobie to przypinam.

- Oni też? - Bym im w dupę nakopał, oni by to bezpodstawnie nosili. Oni są zwykli zbrodniarze komunistyczni, a ja mam licencję, o widzi pan (wskazuje oznaczenie na plakietce: S 39/06/2k/IPN Gorzów), to sygnatura moich akt w IPN. W Gorzowie tylko ja i jeszcze dwóch kolegów mamy licencję.

- To przez was w 1982 r. opozycjonista Jarosław Romański został skazany na 3,5 roku więzienia. Przed sądem zeznaliście, że podżegał tłum przed katedrą do demonstracji, gdy faktycznie przebywał w tym czasie w mieszkaniu innej opozycjonistki Teresy Klimek. - Pana tam nie było, to skąd pan wie?

- Tak zeznała Teresa Klimek i pięć innych osób, które były wtedy w mieszkaniu. Tylko że sąd stanu wojennego nie uwierzył opozycjonistom, ale esbekom. - Oni mają swoją prawdę, ja swoją. Ten pan mógł przecież być i tu, i tu, demonstracja trwała przecież kilka godzin. Ja tego pana dobrze znałem, bo przecież on pracował u mnie w Silwanie. I widziałem go na manifestacji.

- Przez to pana widzenie człowiek, który dopiero co wyszedł z internowania, znów trafił do więzienia. Odsiedział dziewięć miesięcy w Rawiczu, jednym z najcięższych wtedy więzień w kraju. - Wie pan, nie oszukujmy się, nasz proces jest polityczny. Czy pan wie, że prokurator z IPN-u najpierw umorzył sprawę przeciwko nam, a potem wznowił, bo mu kazali?

- Pytałem go o to. Powiedział, że popełnił błąd, bo nie przesłuchał osobiście wszystkich świadków. Jak ich przesłuchał, doszedł do wniosku, że nie ma sensu, by dziś, po 25 latach, nadal kłamali. Poza tym doszli nowi świadkowie, m.in. były marszałek Sejmu Marek Jurek. Zresztą po co by to było Romańskiemu, skoro w 1993 r. jego wyrok został uchylony przez sąd najwyższy? - Pewne jest to, że ja i moi dwaj koledzy mamy być ofiarami inkwizycji. Zwracam tylko uwagę na to, że pan marszałek nie zeznawał w stanie wojennym, kiedy jemu - wówczas studentowi - mogło to czymś grozić. Zabrał głos teraz, gdy sprzyja sytuacja.

- A wie pan, że jeden z pańskich dwóch oskarżonych kolegów złożył prokuratorowi wniosek o dobrowolne poddanie się karze? Mówił, że nie pamięta tej sprawy, ale jeśli wyrządził komuś krzywdę, to chce odpokutować. A pan nie chce? - Powtarzam, że nie mam za co pokutować, a ten proces to jest zwykła zemsta.

- Czyja? - Księży. Przecież widać, że oni teraz rządzą krajem, bez tego peryferyjny Gorzów nie miałby premiera i trzech wiceministrów. Ksiądz Andrzejewski (kapelan gorzowskiej Solidarności - przyp. red.) ma siłę przebicia. Nie ma co, to jest gorzowski Rydzyk.

- I o tym pan z kolegami napiszecie w swoich wspomnieniach? Siebie wybielicie? - Nie chodzi o to, żeby jednych wybielać, a innych oczerniać.

- A o co? - O prawdę, która nie ma szansy się przebić. Dziś jest cenzura i nikt nie puści tego, że ksiądz Andrzejewski to gorzowski Rydzyk, a my jesteśmy ofiarami nowej inkwizycji.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska