Przeczytaj też: Wybory samorządowe 2010 woj. lubuskie. Sprawdź wyniki wyborów w twoim mieście, powiecie i gminie (informacje na bieżąco)
- Ile na kampanię wyborczą wydał kandydat na burmistrza Bytomia Odrzańskiego?
- Powinienem wydać 20 zł, dla przyzwoitości wpłaciłem jakieś dziesięć razy więcej. Pieniądze trafią na jakiś cel charytatywny.
- Nie było nawet jednego plakatu...
- Nie widziałem takiej potrzeby. Później oczywiście zastanawiałem się, czy dobrze zrobiłem, czy nie zostanie to odczytane jako przejaw pychy. Teraz mam zamiar o tym porozmawiać z mieszkańcami.
- Kampania nie była potrzebna. Zdobył pan 84 proc. poparcie.
- Sporo rozmawiałem o tym przed wyborami. Przy plebiscycie, gdy nie było kontrkandydata, po 18 latach pracy na tym stołku, niepoważnie brzmiałyby na plakatach zapewniania, że jestem mądry, piękny i najlepszy. Przecież w ciągu tylu kadencji, tylu lat wszyscy mogli poznać i poznali moje wady i zalety. Bez sensu było udowadnianie, że jestem kimś innym.
- Jak się wygrywa bez kampanii, bez emocji...
- Zdecydowanie źle. Myślę, że powinien być przynajmniej jeszcze jeden kandydat, chociażby po to, aby ludzie, którzy mieli wątpliwości co do mojej osoby, mogli w ten sposób wyrazić swoje zdanie. Moje nazwisko wykreśliło około 200 osób. Jednak z drugiej strony tam, gdzie jest walka, jak chociażby w Siedlisku, frekwencja grubo przekroczyła 60 proc. U nas to ponad 30 proc.
- Potencjalni przeciwnicy bali się stanąć w szranki z rekordzistą poprzednich wyborów?
- Osiem lat temu sam namówiłem kontrkandydata. Przed czterema laty też miałem w tym jakiś udział... A co mogłem zrobić? Namówić żonę, czy któregoś z moich współpracowników? To byłoby niepoważne. Zresztą nie dziwię się wahaniom wielu osób, ocena bywa surowa. Nie zapomnę, gdy po jakiś wyborach przyszedł do mnie kandydat na radnego i żalił się, że dostał mniej głosów niż liczy jego rodzina.
- Nie ma pan niedosytu? Przed czterema laty bił pan rekordy ogólnopolskie, w tym "tylko" 84 proc.
- 84 proc. oceniam jako bardzo dobry wynik. W naszej ordynacji otrzymuje się taki sam mandat do rządzenia niezależnie, czy masz poparcie 51, czy 99 proc. Oczywiście mój 12-letni syn, porównując owe 84 proc. z ubiegłorocznym wynikiem stwierdził, że słabo. Było oczywiste, że frekwencja będzie niska. Niewielu było także kandydatów na radnych. Nie wiem. Może dlatego, że u nas nie ma silnych partii...?
- Często pan powtarza, że uczy się Bytomia. Jaki był temat ostatniej lekcji?
- To były zajęcia o sile przyzwyczajenia. Nie myślę tylko o mojej skromnej osobie. Jednym z kandydatów był bardzo dobry nauczyciel, wychwalany pod niebiosa, który mieszka u nas ładnych kilka lat. Ale przegrał z młodymi, nieznanymi ludźmi, którzy niewiele zrobili, ale mają znane na naszym terenie nazwiska. Siła przyzwyczajenia.
- Czy to zwycięstwo smakowało mniej niż wszystkie poprzednie?
- Gdy wygrywa się konfrontację z przeciwnikiem, satysfakcja jest oczywiście większa. Jednak, gdy wychodzę na ulice, widzę rzeczy, których nie zrobiłem, problemy, których nie rozwiązałem kolejny raz do mnie dociera, że znów zaciągnąłem jakiś kredyt u mieszkańców. Ale kolejny wybór, jak już powtarzałem po poprzedniej elekcji, to największa satysfakcja, jaka mnie mogła spotkać w moim życiu zawodowym.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?