Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak kupić pracę magisterską?

Beata Bielecka 95 758 07 61 [email protected]
archiwum GL
Czy usłużna podwładna kupiła swojej szefowej, kierowniczce Ośrodka Pomocy Społecznej w Ośnie, pracę magisterską? Można tak sądzić. Mamy maile z korespondencją między pracownicą OPS i firmą, która zarabia na pisaniu na zamówienie różnych prac.

- Nie wiem, w jaki sposób moja praca magisterska mogła trafić do skrzynki mailowej mojej pracownicy - nie kryje zdenerwowania Maria Palczewska, która obroniła magisterkę w ubiegłym roku na Uniwersytecie Szczecińskim. - Oczywiście, że napisałam ją sama - zapewnia. Szefową OPS jest od 1999 roku. Zaczynała jako pracownik socjalny. Przyznaje, że gdyby nie skończyła studiów, mogłaby stracić stanowisko.

Jej kompletna praca jest w dziesięciu mailach, wysłanych przez Artura K. z firmy trudniącej się m.in. pisaniem magisterek. Przychodziła w kawałkach, od kwietnia do czerwca 2010 roku, na prywatną skrzynkę Kamili W., do niedawna stażystki w OPS, obecnie etatowej pracownicy ośrodka. - Kamila pracuje w OPS od kilku lat. Na początku nie cieszyła się sympatią pani kierownik - opowiada gminny pracownik.

- Potem to się jednak zmieniło. W grudniu 2008 roku Kamila dostała umowę o pracę i widać było, że relacje między paniami się poprawiły - mówi. Umowa obowiązuje do 2012 roku. Gdy pytamy dziewczynę o maile z magisterką jej szefowej i czytamy ich treść, wzrusza ramionami. - Nic o tym nie wiem. Mogły zostać spreparowane - dodaje.

Mówi, że ktoś mógł posłużyć się jej imieniem. - Wcale nie wynika, że chodzi właśnie o mnie - rzuca z pewnością siebie. Przyznaje jednak, że ma identyczny adres mailowy jak ten, na który przychodziły fragmenty pracy jej szefowej (w adresie jest jej nazwisko).

"Witam pani Kamilo - pisze w jednym z listów Artur K. - Dziękujemy za wpłatę. W załączniku wzorzec". Znajduję tam fragment pracy M. Palczewskiej. Gdy porównuję pozostałe rozdziały, przysłane w kolejnych mailach, są identyczne z treścią magisterki szefowej OPS. Temat " Poczucie bezpieczeństwa w sytuacjach dydaktycznych jako potrzeba opiekuńcza uczniów szkoły podstawowej" jest autorskim pomysłem Palczewskiej. - Nie ma możliwości, żeby ktoś miał pracę napisaną na ten sam temat - przyznaje kierowniczka OPS-u.

Kolejny mail jest z 8 maja. Informuje, że redaktorka poprawiała wzorzec. "Mamy nadzieję, że teraz będzie wszystko w porządku - tak jak Pani chciała. Uprzejmie proszę o potwierdzenie otrzymania tej wiadomości e-mail" - pisze Artur K.

Wcześniejszy z 6 maja jest następującej treści: "Witam Pani Kamilo. Zgodnie z ustaleniami wysyłamy wzorzec ankiety. Jeżeli należałoby w niej nanieść zmiany - proszę o przesłanie wytycznych. Po przesłaniu potwierdzenia wpłaty 600 zł - wyślemy do Pani wzorzec metodologii. W załączniku również poprawa wzorca 2. rozdziału".

W następnych mailach jest informacja o przesłaniu kolejnej sumy pieniędzy (120 zł). Pod wszystkimi wiadomościami wysyłanymi do pracownicy OPS-u jest ostrzeżenie: "Informacje zawarte w tym e-mailu przeznaczone są wyłącznie do wiadomości wyżej wymienionego adresata.

Jeżeli odbiorca nie jest wymienionym adresatem, ani osobą uprawnioną do dalszego przekazywania tej wiadomości informujemy, że jakiekolwiek powielanie i przekazywanie tej informacji osobom nieupoważnionym, bądź jakiekolwiek inne jej wykorzystywanie jest surowo zabronione. Jeżeli wiadomość ta trafiła do Państwa w wyniku pomyłki, prosimy o natychmiastowy kontakt i skasowanie oryginalnej wiadomości".

- Czy mogę u was kupić gotową pracę magisterską? - pytam przez telefon. - Oczywiście - słyszę męski głos. Za chwilę okaże się, że rozmawiałam z Arturem K. Prosi o maila z dokładną informacją, co chcę kupić.

Po godzinie dostaję odpowiedź z prośbą o szczegóły, które pozwolą dokonać wyceny. Mam podać m.in. ile stron ma liczyć wzorzec, czy mam plan pracy i materiały, które może redaktorka wykorzystać przy pisaniu wzorca? "Po otrzymaniu odpowiedzi - podamy cenę przygotowania wzorca" - informuje Artur K.

Drugiego maila piszę już z redakcyjnej skrzynki. Przyznaję się do dziennikarskiej prowokacji. Proszę o komentarz w tej sprawie. Odpowiedzi nie dostaję przez kilka dni. Także telefon, podany na stronie internetowej teraz milczy. Automatyczna sekretarka się nie zgłasza. Kolejny raz dzwonię ze służbowej komórki. Potem dostaję sms-a od Artura K., że nie może akurat rozmawiać. Wysyłam mu wiadomość, kim jestem i proszę o kontakt. Znów cisza.

O sprawie M. Palczewskiej nikt na razie organów ścigania nie zawiadomił. Gdyby Temida udowodniła jej winę konsekwencje mogą być poważne. - Za przywłaszczenie sobie cudzej pracy do 3 lat pozbawienia wolności - mówi rzecznik prasowy gorzowskiej prokuratury okręgowej Dariusz Domarecki. Dodaje, że karze podlega nie tylko osoba, która kupiła pracę, ale też jej autor. Na tym jednak nie koniec.

- Za wyłudzenie poświadczenie nieprawdy przez podstępne wprowadzenie w błąd osoby upoważnionej do wystawienia dokumentu też grozi do 3 lat pozbawienia wolności - dodaje.
W Gorzowie głośna była sprawa profesora, który napisał na zamówienie pracę doktorską. W 2003 roku sąd skazał nieuczciwego promotora na rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata oraz zakaz wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego na rok.

Konsekwencje poniosła też zleceniodawczyni z Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie, która zamówiła u niego pracę. Zapłacił za nią, 25 tys. zł, jej przyjaciel, częściowo w formie rat za samochód profesora. Uczelnia odebrała kobiecie stopień doktora, a sąd skazał ją na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata.

Czy podobne konsekwencje mogą czekać M. Palczewską? Od rektora Uniwersytetu Szczecińskiego prof. Waldemara Tarczyńskiego dowiaduję się, że po naszym telefonie uczelnia przeprowadzi postępowanie wyjaśniające zasadność zarzutów. Uniwersytet Szczeciński po raz pierwszy ma do czynienia z tego typu przypadkiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska