Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jedna osoba zginęła, a 13 ewakuowano z domu przy ul. Róży Luksemburg w Szprotawie

Zbigniew Janicki 0 68 377 02 20 [email protected]
Pięcioletni Niko Cudajewicz pierwszy poczuł, że w domu coś jest nie tak. – Jestem dumna z wnuka – mówi Jadwiga Cudajewicz, która też ma swój udział w tym, że do doszło do większego nieszczęścia.
Pięcioletni Niko Cudajewicz pierwszy poczuł, że w domu coś jest nie tak. – Jestem dumna z wnuka – mówi Jadwiga Cudajewicz, która też ma swój udział w tym, że do doszło do większego nieszczęścia. fot. Zbigniew Janicki
To najprawdopodobniej czad zabił 77-letnią szprotawiankę. Strażacy nie ukrywają, że tylko cudem budynek, w którym mieszkała, nie zamienił się w masową mogiłę.

Życie pozostałych mieszkańców uratował 5-letni Niko Cudajewicz. - Jak się obudziłem, zacząłem kaszleć, miałem nudności, zrobiło mi się jakoś dziwnie - mówi. - Postanowiłem obudzić kogoś… - wspomina pięcioletni chłopiec. - Nagle brat zemdlał - dodaje jego trzynastoletni brat Albert.

- Obudził nas. Też źle się czuliśmy. Było ok. 23.00 - mówią rodzice, Aneta i Tomasz.
Wszyscy zdołali jeszcze pojechać na pogotowie. Nie wiedzieli jednak co jest przyczyną ich fatalnego samopoczucia. W szpitalu odwiedzili ich teściowie. Nocą poszli sprawdzić, co zdarzyło się w mieszkaniu ich dzieci.

Zorientowali się, że w domu przy ul. Róży Luksemburg 2 potrzebna jest interwencja straży pożarnej. Dochodziła 3.00...

Zginęła kobieta

- Po otrzymaniu zgłoszenia sprawdzaliśmy cały budynek. Niestety, w jednym z mieszkań znaleźliśmy 77-letnią kobietę. Nie żyła - relacjonuje dowodzący akcją ratowniczą Waldemar Kasperowicz.

- Mierzone przez nas stężenie tlenku węgla (czad), było tak duże, że skończyła się skala - mówi strażak i dodaje, że urządzenia pomiarowe wykryły także 169 mg na m sześc. siarkowodoru. Pogotowie gazowe odcięło również dopływ gazu. Z budynku, gdzie mieszkało siedem rodzin, ewakuowano 13 osób. Jeden z lokatorów został zabrany przez pogotowie z objawami zatrucia.

Rodzina zmarłej kobiety jest przerażona. Od gazu zaczęli się dusić inni lokatorzy. - O mało nie wylecieliśmy w powietrze - mówi przerażona jedna z lokatorek.
- Sprawdziliśmy dokładnie, mogę powiedzieć tylko tyle, że dużo nie brakowało - potwierdza st. asp. W. Kasperowicz.

Szukają winnych

Przyczyną tragedii najprawdopodobniej była nieprawidłowa wentylacja. - Zaleciliśmy ekspertyzę kominiarską. Do czasu jej wydania nie wolno używać pieców - wyjaśnił strażak.

Od rana pomieszczenia badał kominiarz. - Budynek jest w fatalnym stanie. Każdy o tym wie. Gdzie był zarządca? - pyta lokatorka, która zastrzegła anonimowość.
- O bezpieczeństwo mieszkańców dbamy jak należy. Przestrzegamy wszystkich procedur - zapewnia szef Szprotawskiego Zarządu Nieruchomościami "Chrobry" Kazimierz Sutor.

Na potwierdzenie swoich słów wymienia niedawną przebudowę jednego z kominów, styczniowy przegląd instalacji gazowej. Kominiarz jednak nie chciał komentować, jaki jest stan bloku. Wspomniał jedynie o "przedpotopowych" piecach gazowych. Ocenił, że tylko dwa mieszkania są w należytym stanie i odpowiadają warunkom bezpieczeństwa.

Czy można było ostrzec wcześniej?

Straż interweniowała ok. 3.00. - Minęły zatem cztery godziny. Czy wcześniej nie można było zgłosić niebezpieczeństwa straży pożarnej? - zastanawiali się mieszkańcy na klatce schodowej.

- To nie jest rola szpitala- odpowiedział na zarzuty dyrektor szprotawskiej lecznicy Franciszek Misiopecki i dodał, że w tak ekstremalnych sytuacjach personel musi zajmować się jak najszybszym przywracaniem do zdrowia pacjentów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska