Jedna wielka błotnista łamigłówka

Zaczynając grać w World of Goo najpierw ucieszyła mnie grafika. To nic innego, jak prosty świat, doskonale wyrysowany i z nowymi pomysłami na każdej nowej planszy. Zabawa to jedna wielka logiczna łamigłówka.

Logiczna zabawa przenosi nas do świata błotnych glutów, różnokolorowych zresztą. Mamy za zadanie takie łączenie ze sobą glutowych sklejanek, żeby w efekcie dojść do określonego celu - rury. Przy tym tworzymy rożnego rodzaju konstrukcje wieże, mosty, przęsła, filary, liny itp.

Nie jest jednak łatwo. Logika gry nie pozwala graczowi odsapnąć umysłowo. Każda nowa plansza to nie tylko nowe otoczenie, ale również nowe wyzwanie i forma do zbudowania. Kiedy powstaje wrażenie, że już mamy w małym palcu pomysł na granie, kiedy wydaje się, że program został rozgryziony i już nam nie podskoczy, to nagle nowa plansza zaskakuje nowym pomysłem z zupełnie inną fizyką.

Prosty świat World of Goo to nic innego jak próba dotarcia do celu. To, jak nam wyjdzie, zależy tylko do naszego umysłu. Przy ty musimy pamiętać nieco o prawach fizyki i grawitacji. Budując konstrukcję wszystko się chwieje w lewo, prawo, w górę czy dół. Na przykład robiąc glutowe obejście piły, w każdej chwili możemy zahaczyć o ostrza. Tworząc wejście do rury między dwoma wieżami okazuje się, że zabranie jednego gluta może powalić całą konstrukcję. I nici z dojścia na szczyt... Nic tylko logika.

Grafika pełna 2D, ale to nic złego. To, taki trochę powrót do gier sprzed lat. Kolorowe plansze i śmieszne wstawki doskonale uzupełniają całość. Do tego dochodzi klimatyczna muzyka wpisująca się w świat błotnych kulek.

City Interactive zajęła się dystrybucją niespotykanego wręcz produktu, bo World of Goo to gra wielka i aż trudno uwierzyć, że nie powstała w żadnym wielkim korporacyjnym biurze. Chłopaki mieli pomysł, wzięli komputery, spotkali się chyba w kawiarni i nasiali program. Rewelacja.
Kolejny plus to cena. Za niecałe 20 zł zafundujemy sobie zabawę na długie godziny. W dodatku do World of Goo będziemy chętnie wracać.