Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Synowiec: - Stilon to futbolowa marka i oddanie

Robert Gorbat 95 722 69 37 [email protected]
Jerzy Synowiec ma 59 lat. Adwokat, gorzowski radny. W latach 1991-2001 był związany z gorzowskim żużlem (od 1991 do 1996 r. prezes Stali), a od 2005 do 2012 r. szefował radzie sponsorów tenisistów stołowych Gorzovii.
Jerzy Synowiec ma 59 lat. Adwokat, gorzowski radny. W latach 1991-2001 był związany z gorzowskim żużlem (od 1991 do 1996 r. prezes Stali), a od 2005 do 2012 r. szefował radzie sponsorów tenisistów stołowych Gorzovii. Bogusław Sacharczuk
- To wstyd dla miasta, że Stilon musi się tułać po wiejskich ligach. Klub nie dostaje prawie żadnej pomocy, choć ma kilkuset grających w piłkę nożną chłopaków i całe zastępy sympatyków - mówi gorzowski radny i adwokat Jerzy Synowiec.

- Co w panu jest silniejsze: zamiłowanie do sportu, czy temperament?
- A dlaczego pan pyta?

- Bo kibice pamiętają pana w szaliku Stali, a teraz widzą na trybunach stadionu przy Olimpijskiej. I zastanawiają się, czy weźmie się pan za uzdrowienie gorzowskiego futbolu.
- No to powiedzmy, że temperament. Jego nadmiar lokuję w różnych dziedzinach: działalności społecznej, Radzie Miasta, różnych formach pomocy ludziom. Teraz przyszedł czas na piłkę nożną.

- Dlaczego wybrał pan tę dyscyplinę sportu?
- Na Stilon łatwo było chodzić w czasach, gdy zespół grał w pierwszej lidze i przynajmniej teoretycznie opływał w dostatki. Dziś drużyna znajduje się w totalnej ligowej szarzyźnie, na piątym poziomie rozgrywek. W ubiegłym roku poszedłem kilka razy popatrzeć na piłkę nożną na końcu świata. I ogromnie zaimponowały mi dwie rzeczy. Po pierwsze że znaleźli się ludzie, którzy postanowili budować coś z niczego. Spokojnie i rozsądnie, z naciskiem na szkolenie młodzieży, choć zastali spalone fundamenty. A po drugie że setki fanatycznych kibiców skandowały: ,,Nawet w czwartej lidze ja Stilonka się nie wstydzę!''. Nie jest łatwo być fanem klubu z dużego miasta, zmuszonego do rywalizowania nawet z wiejskimi ekipami.

- Słyszałem, że na każdym meczu podwaja pan kwoty, zbierane przez kibiców na premie dla zawodników...
- Szybko wciągnąłem się w futbol. Od nowego sezonu uważnie śledzę rozgrywki, byłem nawet na wyjazdowym meczu w Słubicach. I jestem pod coraz większym wrażeniem, jak wiele robią dla Stilonu jego kibice. Poczynając od członków zarządu klubu, a kończąc na fanach z ,,młyna''. Pomyślałem sobie, że będę im pomagał na miarę moich możliwości. Ten zespół powinien wiosną awansować do trzeciej ligi, a potem z rozpędu także do drugiej. Dalej trzeba się będzie rozejrzeć, bo granie na wyższym poziomie to już jazda bez trzymanki. Pierwsza liga wymaga i ogromnych nakładów finansowych, i organizacyjnych.

- Czy, wzorem pingpongowej Gorzovii, zamierza pan zostać głównym sponsorem Stilonu?
- Nie. Myślę raczej o przyciągnięciu do klubu grupy ważnych osób, które będą zainteresowane dłuższą współpracą z futbolistami. I pomogą mu najpierw swoimi nazwiskami, a potem także pieniędzmi. Sam widzę się w Stilonie jako wolontariusz, najwyżej konsultant prawny. Absolutnie nie aspiruję do jego władz, co mi zresztą uniemożliwia status radnego. Zamierzam natomiast aktywnie powalczyć o pozycję piłki nożnej na forum Rady Miasta. To wstyd dla Gorzowa, że oparty o rodowitych gorzowian Stilon musi się tułać po wiejskich ligach. Miasto prawie w ogóle nie pomaga klubowi, choć ten ma kilkuset biegających za piłką chłopaków i całe zastępy oddanych sympatyków.

- Nie ma pan wrażenia, że środowisko futbolowe jest w ten sposób karane za ubiegłoroczną, styczniową manifestację pod magistratem?
- Owszem, mam. Kibice Stilonu pokazali wtedy swą siłę i determinację, a nie chuligaństwo. Przyszli pod Urząd Miasta z legalnym pozwoleniem na demonstrację i domagali się tego, co im przysługuje. Nie złamali prawa, tymczasem w radzie próbuje się tworzyć regulamin finansowania gorzowskiego sportu z pominięciem futbolu. Do tego dochodzi jeszcze nadgorliwość policji, uniemożliwiającej fanom - jak w ostatnią sobotę - oglądanie meczów swego zespołu. Doprawdy nie wiem, z czego wynika ta podejrzliwość na zapas...
- Sądzi pan, że piłka nożna ma szansę stać się w Gorzowie sportem numer jeden?
- Po ostatnim Euro zrozumiałem, jaka hierarchia obowiązuje w sporcie. Futbol jest dyscypliną globalną, absolutnie dominującą. Inne znajdują się wiele lat świetlnych z tyłu. Możemy kochać żużel, koszykówkę kobiet czy piłką ręczną, ale jedno musimy uznać: piłka nożna bije wszystkich na głowę swoją medialnością, popularnością i emocjami. I to są powody, dla których należy promować Stilon. By szybko wrócił tam, gdzie jest jego miejsce. Czyli przynajmniej do pierwszej ligi.

- W Gorzowie mamy jeszcze jeden problem: brak porządnego stadionu i w ogóle boisk, na których można by szkolić piłkarską młodzież...
- Władze miasta nie mają wyjścia. Muszą pomyśleć o rychłym wybudowaniu nowoczesnego, niekoniecznie bardzo drogiego stadionu. Choćby w pewnym oddaleniu od centrum, ale z dużą liczbą treningowych płyt. Jeśli żużel otrzymał prezent w postaci super obiektu, to piłka nożna też na to zasługuje. Nawet mając świadomość, że nasza reprezentacja nigdy nie zostanie mistrzem świata, a Stilon nie wygra Ligi Mistrzów. Bo za futbolówką zawsze będzie biegało powyżej 300 zawodników, podczas gdy inne kluby przyciągną kilkunastu, góra kilkudziesięciu sportowców...

- Dziękuję.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska