Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jestem szefem także dla siebie

Agnieszka Stawiarska 68 324 88 51 [email protected]
- Dziękuję osobom, które zgłosiły mnie do tego konkursu. Jest to dla mnie duże wyróżnienie - mówi Michał Krutulski(fot. Paweł Janczaruk)
- Dziękuję osobom, które zgłosiły mnie do tego konkursu. Jest to dla mnie duże wyróżnienie - mówi Michał Krutulski(fot. Paweł Janczaruk)
Michał Krutulski jest menadżerem funkcyjnym ds. wdrożenia w zielonogórskim oddziale ING Usługi Finansowe SA. Ale ma za sobą zupełnie inne doświadczenia zawodowe.

Czytaj o konkursie "Menadżer Roku 2011": Menadżer Roku

- Jak trafił pan do branży finansowej? - Bezpośrednim impulsem był fakt, że moja narzeczona spodziewała się dziecka. Postanowiłem zapewnić rodzinie większe bezpieczeństwo finansowe. Wysłałem CV do kilku firm. Zostałem przyjęty do dwóch, ale wybrałem Ing Usługi Finansowe SA.

- Miał pan już takie doświadczenia? - Nie, chociaż finanse były moim hobby. Wcześniej robiłem różne rzeczy. Po maturze najpierw wybrałem protetykę we Wrocławiu, ale zrezygnowałem już podczas kursów przygotowawczych. Potem przez dwa lata studiowałem inżynierię środowiska w Zielonej Górze. I pewnego dnia obudziłem się z myślą, że to nie dla mnie. Już nie poszedłem na zajęcia. Skończyłem pedagogikę. Po studiach pracowałem w sklepach spożywczych i firmie kurierskiej jako szef zespołów. Tam stawiałem pierwsze kroki w zarządzaniu. Pojechałem też do Anglii, aby sprawdzić jak tam się pracuje. Nie chciałem zostać.

- W Ing Usługach Finansowych S.A. jest pan szefem. Od razu pan zajął to stanowisko? - Pracuję tu od ponad czterech lat. Menadżerem zostałem po egzaminie na to stanowisko, trwał około ośmiu godzin. Wtedy w ramach moich obowiązków miałem zadania dotyczące wszystkich spraw pracowników, czyli rekrutacja, szkolenia i nadzór nad pracą. Od początku tego roku zajmuję się wdrażaniem nowych pracowników do zawodu doradcy - usług firmy. Uczę tego pracowników, aby mogli je skutecznie sprzedawać.

- W tych zawodach jest duża rotacja? - Tak, bo to ciężkie zajęcie i wielu ludzi boi się działalności gospodarczej, bo na takiej zasadzie działam ja i pozostali pracownicy. U mnie nie ma etatów, a wiele osób woli bezpieczeństwo za niższą kwotę, niż pracę na własny rachunek. Zauważyłem też pewną zmianę podczas naborów. Jeszcze cztery lata temu zgłaszali się kandydaci w starszym wieku, teraz dominują absolwenci. Młody wiek często nie sprzyja dobrym efektom w sprzedaży, bo brakuje takim pracownikom zwykłego doświadczenia życiowego i posługują się tylko wyszkolonymi technikami.

- A pan zarządzania uczy się z książek, na szkoleniach, czy opiera się na praktyce? - To trzeba łączyć. Bardzo lubię czytać książki na temat kierowania ludźmi, chętnie się uczę na szkoleniach. W ogóle chętnie korzystam z każdej okazji do poznania ciekawych ludzi i pogłębienia swojej wiedzy. Mam też możliwość pracy z coachem nad moim rozwojem, ale każdy pracownik wymaga innego podejścia.

- Udaje się to panu? - Nie zawsze, wciąż doskonalę tę umiejętność. Przede wszystkim po to, aby zatrzymać zbyt dużą rotację wśród ludzi. Przez lata widziałem wszystkie sprawy w pracy w czarnych lub białych kolorach. Zbyt kategorycznie. Teraz wiem, że nie sprawdza się to. Zdarzyło się, że tak podszedłem zadaniowo do pracownika i on odszedł z pracy, a może gdybym postępował inaczej, zostałby.

Czytaj też:Kandydaci do tytułu Menadżera Roku 2011

 

- Jakie stawia pan sobie cele? - Krótkoterminowe, długoterminowe?

- Proszę podać jakiś przykład. - Przede wszystkim ja sobie zawsze swoje cele spisuję. Mało ludzi to robi, bo nie wie, że te spisane częściej się osiąga. I nie chodzi tu o chudnięcie, czy rzucanie palenia. W styczniu założyłem sobie, że pierwszy raz od czterech lat spędzę wakacje z rodziną. Chciałem jechać do Hiszpanii. I byliśmy. Ale wcześniej, co miesiąc odkładałem określoną kwotę pieniędzy i wiedziałem, kiedy jestem coraz bliżej swojego celu.

- A cel bardziej odległy w czasie? - W ciągu dwóch lat chciałbym, aby wszyscy moi pracownicy spełniali wymagania stawiane przez firmę i sami byli zadowoleni z pracy. Z kolegą planujemy otwarcie biznesu, który nie wymagałby od nas zbyt dużego zaangażowania. Już nad tym pracujemy. Proces się zaczął. Odkąd działam jako firma nie wyobrażam sobie już pracy na etacie. Jestem zajęty od rana do wieczora, w tygodniu żona przejęła obowiązki opieki nad dziećmi i domowe, ale mam wolność decydowania o sobie. Jestem też swoim szefem. Chcę korzystając z okazji podziękować osobom, które zgłosiły mnie do tego konkursu. Jest to dla mnie duże wyróżnienie.

- Dziękuję.

Czytaj też: Kandydat na Menadżera Roku 2011. Szef Herkulesa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska