Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jezioro Rajsko: Małe jest piękne

Tadeusz Krawiec
- Jak mam ochotę na aktywne wędkowanie to wybieram dobrze znane mi zakola rzeki Iny. Jak chcę zapolować na okazałego lina, leszcza czy po prostu złowić parę płotek na kolację, to zawsze wybieram jezioro Rajsko - mówi Danuta Nowicka.
- Jak mam ochotę na aktywne wędkowanie to wybieram dobrze znane mi zakola rzeki Iny. Jak chcę zapolować na okazałego lina, leszcza czy po prostu złowić parę płotek na kolację, to zawsze wybieram jezioro Rajsko - mówi Danuta Nowicka. fot. Tadeusz Krawiec
Wędkarze z Recza niewielkiego jeziora Rajsko strzegą jak oka w głowie. Głównie przed kłusownikami, ale i przypadkowy wędkarz musi tu zajrzeć kilka razy nim zostanie zaakceptowany.

- Powiat choszczeński to istne jeziorowe zagłębie - mówi Kazimierz Szynal, który z grupą wędkarzy z Katowic rozbił obozowisko nad leżącym w gminie Bierzwnik jeziorem Smolary. Zdradza nam, że przyjeżdżają tu co roku i za każdym razem odkrywają nowe łowisko. - Tym razem podpatrzyliśmy piękne oczko koło Recza. Długo łowię, ale po raz pierwszy mogę stwierdzić, że małe też może być piękne - mówi o jeziorze Rajsko I.

Podkreśla, że jak dobrze poszukamy, to odnajdziemy dróżkę, do jeszcze mniejszego jeziorka Rajsko II.

Prawdziwe oczko

To bar ,,Pod złotą łuską”. Tylko nad jeziorem Rajsko można coś takiego znaleźć - mówi Antoni Pastuszek (z lewej). Obok niego Tadeusz Wyroślak, obydwaj
To bar ,,Pod złotą łuską”. Tylko nad jeziorem Rajsko można coś takiego znaleźć - mówi Antoni Pastuszek (z lewej). Obok niego Tadeusz Wyroślak, obydwaj panowie są wędkarzami.
fot. Tadeusz Krawiec

- Jak mam ochotę na aktywne wędkowanie to wybieram dobrze znane mi zakola rzeki Iny. Jak chcę zapolować na okazałego lina, leszcza czy po prostu złowić parę płotek na kolację, to zawsze wybieram jezioro Rajsko - mówi Danuta Nowicka.
(fot. fot. Tadeusz Krawiec)

JAK DOJECHAĆ I GDZIE POSTAWIĆ NAMIOT

Jadąc samochodem - obojętnie czy z południa czy z północy - należy dojechać do Recza. W mieście należy skręcić na Suliszewo. Po przejechaniu około trzech kilometrów zobaczymy las. Skręcamy w pierwszą polną drogę, w lewo. Kilkaset metrów dalej zobaczymy ładnie urządzone i zadbane pole biwakowe, a to będzie oznaczać, że znajdujemy się na północnym brzegu jeziora Rajsko. Tu można się zatrzymać i rozbić namiot. Jest też pomost do kąpieli, ogródek zabaw dla dzieci, stoły, ławki i toaleta. Na południowy brzeg również można dojechać samochodem, ale tu namiotu rozbijać nie wolno. Tym, którzy wolą nocleg w domu, polecamy gospodarstwo "U Zosi" (Aleje Wolności 16) lub zajazd Inter - Brzoz (ul. Promenada 1) w Reczu. Tu również nie brakuje smacznych i tanich barów.

Jezioro, które miejscowi nazywają również Baranami, rzeczywiście jest niewielkie. Nieco ponad sześć hektarów wody ukryte jest w polodowcowej rynnie niedaleko Recza. Każdy, kto tu trafi, od razu zauważy, że jest tu prawdziwy gospodarz. - Tak krawiec kraje jak mu materiału staje - Stanisław Pastuszek, prezes Koła PZW Remor w Reczu tymi słowami komentuje wielkość jeziora, ale pokazuje je z dumą.

Cała linia brzegowa otoczona jest pasem trzcin. Tylko w niektórych miejscach znajdziemy dojście z brzegu. Proponujemy rozpocząć wędkowanie na brzegu południowym, bo nie brakuje tu kładek. Wykoszone trawy pozwalają nam na zatrzymanie się samochodem dosłownie kilkanaście metrów od wybranego pomostu.

Średnia głębokość jeziora wynosi około pięciu metrów, ale znajdziemy tu też miejsca głębokie na 15 metrów. Miejscowi również uważają, że południowy brzeg jest najbardziej atrakcyjny. W jego środkowej części dominuje leszcz i płoć. Na krańcach zachodnim i wschodnim, rozpoznawalnych po rozległych łanach grzybienia białego i grążela żółtego, znajdują się łowiska, gdzie pokusić możemy się o rekordowego lina, złocistego karasia a także karpia. Krążą legendy o karpiach i amurach nie wyciągniętych z wody tylko dlatego, że ryby salwowały się ucieczką we wspomniane łany chronionych roślin.

To bar ,,Pod złotą łuską". Tylko nad jeziorem Rajsko można coś takiego znaleźć - mówi Antoni Pastuszek (z lewej). Obok niego Tadeusz Wyroślak, obydwaj panowie są wędkarzami.

(fot. fot. Tadeusz Krawiec)

W jeziorze jest też szczupak i sandacz. Sporadycznie można trafić też węgorza. O tym, jakie ryby się tu łowi miejscowi chętnie opowiadają, ale już czym zanęcać i co zakładać na haczyk, trudno od nich wyciągnąć.

- W pierwszym dniu najlepsze były tzw. kanapki z białym robakiem i ochotką. W drugim czerwone gnojaki. Zdecydowanie lepsze wyniki osiągaliśmy, gdy przynęta lekko wlokła się po dnie (jeziorka połączone są kanałami i to zapewne przepływ wody sprawia, że przynęta się przesuwa - dop. red.) - mówi wspomniany wyżej K. Szynal, który radzi łowić na lekki spławik. - Gdy zatrzymaliśmy przynętę, brań w ogóle nie było. Ciekawostką tego jeziora jest fakt, że łowi tu bardzo dużo kobiet. My w ciągu trzech dni spotkaliśmy aż cztery wędkarki - dodaje.

Jeśli już trafimy nad to jezioro, radzimy wybrać się na pieszą wycieczkę wokół akwenu. Na północnym brzegu znajdziemy kilka źródeł z krystalicznie czystą wodą, a oprócz wspomnianych grzybieni i grążeli zobaczymy bardzo rzadkie rośliny m.in. kruszczyka i dziewięciornika błotnego, a w trzcinach usłyszymy świerszczaka, strumieniówkę i trzciniaka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska