Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kajaki to pasja i dodatkowe żródło dochodów

(dab)
- Organizacja spływów to fajna robota, ale niestety sezonowa. Dlatego moja firma zajmuje się także pracami ziemnymi - mówi Stanisław Cap ze wsi Św. Wojciech (fot. Dariusz Brożek)
- Organizacja spływów to fajna robota, ale niestety sezonowa. Dlatego moja firma zajmuje się także pracami ziemnymi - mówi Stanisław Cap ze wsi Św. Wojciech (fot. Dariusz Brożek)
Od ponad 20 lat Stanisław Cap ze Św. Wojciecha pod Międzyrzeczem zajmuje się pracami melioracyjnymi i pielęgnacją zieleni. latem zarabia też na spływach lubuskimi rzekami.

Ponad 30 lat temu S. Cap wziął udział w szkolnym spływie kajakowym. Złapał bakcyla i od tej pory przepłynął kajakami kilka tysięcy kilometrów. Rzeki Obrę, Ilankę, Pliszkę, Postomię, Wartę i Paklicę zna jak własną kieszeń. To był jego podstawowy kapitał, kiedy zajął się organizowaniem spływów kajakowych.

- Zaczynałem od kilku kajaków i wypraw z przyjaciółmi. Firma się rozrastała, klientów wciąż przybywało, dlatego inwestowałem i nadal inwestuje w sprzęt. Teraz mam ponad 120 kajaków i organizuje nawet kilka spływów dziennie - mówi.

Brzegi jak wysypisko

Firma S. Capa zapewnia uczestnikom spływów transport kajaków, jak trzeba to zorganizuje grilla i nocleg na trasie. Rzeki to wielki atut regionu, ale - jak zaznacza właściciel - są strasznie zaśmiecone. Przykładem niech będzie Obra. W niektórych miejscach jej brzegi to wysypisko.

Turystyka wodna robi w ostatnich latach prawdziwą furorę, ale uczestnicy spływów wciąż narzekają na brak infrastruktury, czyli pół namiotowych i stanic wodnych. Albo na przystanie-potworki, które urągają wodniackim kanonom. Tak jak w Międzyrzeczu, gdzie wybudowano wpierw przystań z betonu, a potem drewnianą, ale w takim miejscu, gdzie nie mogą wjechać samochody z przyczepami na kajaki.

Z łódką na plecach

Niektórych odstraszają też wiatrołomy. Zdaniem S. Capa dla prawdziwych wodniaków to dodatkowa atrakcja, kiedy trzeba wciąż kajak na plecy i przenieść go lądem. W dodatku konary natleniają wodę i działają jak oczyszczalnia ścieków.

Spływ kajakiem to prawdziwa frajdą dla mieszczucha, ale wyłącznie latem, kiedy słonko świeci i ptaszki ćwierkają. Zimą to żadna przyjemność. Dlatego dla S. Capa to tylko dodatkowe źródło dochodów. Zarabia przede wszystkim na pracach melioracyjnych. Jego firma zajmuje się kopaniem i konserwacją rowów oraz pielęgnacją zieleni. - Także w rezerwatach i parku narodowym - zaznacza.

 

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska