MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kasa i poręczenie

MICHAŁ IWANOWSKI, (drozd) (68) 324 88 12 [email protected]
Finał sprawy wypadku drogowego z udziałem właściciela zakładów mięsnych w Siedlcu Ireneusza S., który uciekł z miejsca zdarzenia. Zapłacił 75 tys. zł rannej w wypadku kobiecie i dostał tylko rok i dwa miesiące więzienia w zawieszeniu.

Wypadek zdarzył się na wolsztyńskiej ulicy 22 sierpnia br. w Święto Świni - imprezy współorganizowanej i sponsorowanej przez Ireneusza S. W Siedlcu balanga była na całego. Ok. 16.00 na prostej drodze staranował swoim mercedesem malucha, którym jechała 19-letnia kobieta. Doznała wstrząśnienia mózgu i skomplikowanego złamania. Huk był donośny, od razu zbiegli się ludzie. Widzieli jak Ireneusz S. wysiadł z mercedesa, gdzieś zadzwonił i po chwili pojawił się jego syn Marcin. Wtedy ojciec zniknął. Syn oświadczył policjantom, że to on siedział za kierownicą. Biznesmen dopiero po sześciu godzinach zgłosił się na policję. Wtedy okazało się, że jest trzeźwy.

Kasa i poręczenie

W śledztwie - dzięki zeznaniom świadków - oszustwo wyszło na jaw. Tuż po wypadku matka poszkodowanej kobiety nie kryła oburzenia, że sprawca zamiast po pogotowie, zadzwonił po zmiennika. Prokuratura postawiła zarzuty obu panom S. Ojcu: doprowadzenia do wypadku drogowego i ucieczki z miejsca zdarzenia, a synowi: składania fałszywych zeznań i utrudniania śledztwa. Groziło im do pięciu lat więzienia.
Policja chciała ich aresztować, ale prokurator się nie zgodził, bo biznesmen wpłacił 350 tys. zł poręczenia majątkowego. Poręczył za niego też wójt Siedlca Adam Cukier. Potem Ireneusz S. zapłacił poszkodowanej 75 tys. zł. Jej nastawienie od razu się zmieniło. Wykupiła ogłoszenia w gazetach, w którym napisała m.in., że ,,nieprawdziwe są doniesienia prasowe, wg których sprawca zbiegł z miejsca wypadku’’.

Bez dowodów, że pił

To o tyle kuriozalne, że Ireneusz S. przyznał się do ucieczki z miejsca wypadku, bo w porozumieniu z prokuraturą złożył wniosek o wymierzenie kary bez procesu sądowego. Sądy mogą wtedy wymierzyć karę, o jaką prosi oskarżony. Zwykle najniższą. Dlaczego prokuratura na to poszła? - Akurat w tym przypadku uznaliśmy, że można skorzystać z przepisów, które na to pozwalają - ucina rozmowę zastępca prokuratora rejonowego w Wolsztynie Urszula Świąder.
Do redakcji dzwonili mieszkańcy oburzeni takim obrotem sprawy. Wczoraj sąd uwzględnił wniosek oskarżonych, którzy nawet nie przyszli na ogłoszenie wyroku. Ojcu sąd wymierzył rok i dwa miesiące więzienia, a synowi dziesięć miesięcy. Obu w zawieszeniu. Ireneusz S. ma na rok zatrzymane prawo jazdy i nawet nie musi ponownie zdawać egzaminu. - Nie ma dowodów na to, że sprawca wypadku był nietrzeźwy - przyznał sędzia Krzysztof Błoszyk. - Z nawiązką naprawił szkodę i sąd musiał to wziąć pod uwagę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska