Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

KGHM. Tutaj wytapia się srebro i złoto

Dariusz Chajewski 68 324 88 79 [email protected]
Tomasz Walkowiak i dowód na to, że dobrze mieć miedź. I złoto.
Tomasz Walkowiak i dowód na to, że dobrze mieć miedź. I złoto. Mariusz Kapała
Gdy trafiamy do pomieszczenia, w którym wytapiane jest złoto, czujemy się jak w domku dla lalek. Piec wielkości mikrofalówki, tygielek, a wsad do pieca nabiera się łopatką. Jak piasek z kuwety. Dla kota?

Bardzo szybko przekonujemy się dlaczego wydział metali szlachetnych głogowskiej huty nazywany jest Alcatraz. Pal licho przepustki, pozwolenia, dokumenty tożsamości. Tutaj musimy zostawić wszystkie metalowe przedmioty, a później bramka, przeszukanie ubrań wykrywaczem metalu. A na dokładkę totalna inwigilacja. Nie dość, że przez umieszczone na każdym kroku kamery, to jeszcze mamy osobistego ochroniarza... Ale to jeszcze nic, bo patrzą nam nie tylko na ręce. Przy wyjściu sprawdzą, czy przypadkiem złoty lub srebrny pył nie dostał się do bieżnika podeszwy naszych butów. Ufff, nie dostał się.

Przemiana szlamu w srebro

Pamiętacie, gdy podczas wycieczki po hucie pisaliśmy o szlamie, który pozostał po produkcji miedzi? Nazwa z lekka wzgardliwa, ale w KGHM tym szlamem nikt nie gardzi, wręcz przeciwnie. Jedzie prosto - po oczyszczeniu z resztek miedzi - na wydział metali szlachetnych, czyli właśnie do osławionego Alcatraz. I staje się surowcem pod specjalnym nadzorem. To tutaj codziennie wytapiane jest srebro, a trzy, cztery razy w miesiącu złoto.

Prześledźmy magiczną przemianę szlamu w sztabki cennego kruszcu. Tomasz Walkowiak, kierownik wydziału metali szlachetnych, pokazuje nam metalowy kontener pełen szarego gruzu. Tak wygląda szlam, który teraz jest suszony. Musi z 10-11 proc. wilgotności dojść do pożądanych 2-3 proc. Według ostrożnych szacunków z zawartości tego kontenera otrzymamy jakieś 400 kg srebra, gdyż nasz „gruz” zawiera około 33 proc. tego kruszcu.

- Najpierw odzyskujemy srebro, później złoto, co wynika z zasad chemii - tłumaczy nasz przewodnik. - W stosowanym tutaj procesie metalurgicznym obowiązuje bowiem zasada, że najbardziej szlachetne kruszce oddziela się na końcu.

Pierwsze urządzenie do oczyszczenia srebra, czyli piec Kaldo, który mieści 10-12 ton szlamu. Panuje w nim temperatura 1.200 stopni Celsjusza. Opuszcza go srebro o czystości około 99,1 proc. To tzw. metal Dore`a. Jednak jego wyśrubowana już próba, marzenie jubilerów, to dla hutników z KGHM stanowczo za mało. Trzeba czyścić dalej. W kolejnym, mniejszym piecu metal przybierze postać anod, które posłużą w procesie elektrorafinacji.

- Ile złotych płynie w tym wytopie?

- My naprawdę nie myślimy już złotówkami, tymi ogromnymi kwotami. Dla nas to towar jak towar - mówi Czesław Radkiewicz, operator pieca indukcyjnego. - Na początku trochę się znajomym opowiadało, było to ekscytujące. Teraz to normalka.

Obok budki, w której pracuje Radkiewicz, wiaderko i zmiotka. Przepisy BHP? Nie tylko z ich powodu co jakiś czas pył, który gromadzi się na podłodze jest zmiatany na szufelkę i trafia do pieca. Tutaj srebro jest na wagę złota. No tak, przecież to Alcatraz.

Wróćmy jednak do anod. Wędrują do elektrorafinacji. Anoda się rozpuszcza w elektrolicie, a srebro osadza na katodzie. Kruszec jest zdzierany i spada na dno wanny w formie srebrnego proszku. A w specjalnym worku ponownie pozostaje szlam, ale broń Boże on także nie jest do wyrzucenia. W workach, w których niczym w sakiewkach zawieszona była anoda, przekazywany jest dalej. Jak go wyrzucić, skoro mamy tutaj złoto, platynę, pallad... W pogoni za złotem nie będzie już jednak przepuszczania przez elektrorafinację, ale zastosowanie innych procesów, z wykorzystaniem roztworów odpowiednio dobranych związków chemicznych. Czyli tak naprawdę trwają tutaj solidne ćwiczenia z chemii i fizyki po to, aby otrzymać złoty piasek. Prawie taki jak w westernach zostaje na dnie misek poszukiwaczy.

Gąski prosto z pieca

Tymczasem srebrny proszek ma już czystość tzw. czterodziewiątkową, czyli 99,99. Ona zaspokoi oczekiwania najbardziej wymagającego klienta. Wędrujemy do pieca indukcyjnego, gdzie srebro przybiera postać granulatu srebra. Gdy Sławomir Stokłosa bierze granulki do ręki, ma się wrażenie, że to raczej perły niż metal. Stokłosa sprawdza, czy mają odpowiednią wielkość, czy nie są zbyt ostre.

- Ile warta jest ta garstka? - pytamy.

- Ciągle słyszymy takie pytania, ale dla nas to naprawdę nie ma znaczenia, traktuję to jak chociażby... ryż.

Mokry granulat jest suszony i pakowany do woreczków. To jest już materiał handlowy. Jak tłumaczy Walkowiak, forma, w jakiej sprzedawany jest kruszec, czy to jako granulat, czy w sztabkach, zależy od odbiorcy. Zresztą wbrew naszym wyobrażeniom raczej firm elektrotechnicznych, niż jubilerów. Z kolei sztabki są ceniono wysoko jako depozyty banków i... lokata kapitału. W hucie sztabki to... gąski, czyli bloki srebra o wadze średnio 31 kg. One z kolei odlewane są na tzw. karuzeli. Roztopione srebro jest wlewane do kolejno podjeżdżających form. Wcześniej formy pokrywa się sadzą i już... Później jeszcze trzeba jeden po drugim srebrny bloczek porządnie wytrzeć.

Każda sztabka srebra ma około 1.000 uncji trojańskich, czyli około 31 kg. Wartość takiej gąski to około 60 tys. zł

Kolejny etap to ważenie i znakowanie sztabek. Każda ma około 1.000 uncji, czyli 30-31 kg. Na sztabce znajduje się logo firmy, określenie czystości oraz waga podana w uncjach trojańskich. Wartość? Taka gąska warta jest jakieś 60 tys. zł. Stąd gąski i granulat trafiają do magazynu, a tutaj w równych stosach leży kilkanaście ton srebra. Największe z bloczków mają ponad 32 kg. Tak, to już kawał gęsi. Granulat jest natomiast pakowany w worki po 25 lub 500 kg.

Mamy zatem namacalny dowód na to, że w 2014 roku KGHM wrócił na tron największego na świecie producenta srebra. W 2014 roku wyprodukował 1.256 ton srebra, czyli o 7 proc. więcej niż w roku poprzednim. Srebro, zarejestrowane pod marką KGHM HG, posiada certyfikaty „dobrego dostawcy” wystawione przez London Bullion Market Association i Dubai Multi Commodities Centre oraz znajduje się na „Oficjalnej Liście Zatwierdzonych Rafinerii i Marek” giełdy COMEX w Nowym Jorku. Na rynek krajowy trafia około 2 proc. srebra z KGHM, natomiast na eksport jakieś 98 proc. Główne kierunki sprzedaży tego kruszcu to Wielka Brytania, Belgia, Stany Zjednoczone.

Złota w magazynie jest znacznie mniej w sztabkach o wadze pół kilograma i około sześciu kilo...

Kobiety kochają złoto

Zaraz, zaraz, a skąd złoto? Jak po chwili przekonujemy się - z piasku z... kuwety. Taką właśnie postać ma ten metal po zakończeniu tych wszystkich operacji hydrometalurgicznych, o których pisaliśmy. Ma też już pożądaną czystość czterodziewiątkową, czyli rzędu 99,99 proc. Kuweta nie jest imponująca, w sam raz dla średniej wielkości kota. Bo i ta część huty wygląda trochę jak żart lub najmniejsza z lalek-babuszek. Kojarzycie, te rosyjskie drewniane lalki, które mieszczą sie jedna w drugiej? Mamy zatem wielką hutę, w wielkiej hucie mamy wydział metali szlachetnych, a w nim niezbyt duży pokój, w którym mieści się indukcyjny piec hutniczy do wytopu złota. No, nie przesadzajmy, piecyk, za jednym razem wytopimy raptem około 12,5 kilogramów pojemności. Tutaj wszystko zdaje się nie przystawać do skali głogowskiej huty i KGHM. Zamiast monstrualnej hutniczej kadzi, tygiel wielkości kubka. Zresztą funkcję suwnicy pełni tutaj... łopatka.

Mamy wytop złota. Żadnego hałasu, zamieszania, to raczej aptekarska robota. Łopatką piasek wsypujemy do kubka, kubek do pieca, później rozżarzony płyn do foremki, ciepłą jeszcze sztabkę pod kran, dla wystudzenia.

- Oczywiście, że moja żona kocha złoto, jak każda kobieta - śmieje się Andrzej Pastucha, który w tej hucie w miniaturze pracuje już 16 lat. - Na początku ręce się trzęsły, złoto. Pewnie, że czujemy się trochę jak pępek tej huty, bo nawet nie wszyscy pracownicy wydziału metali szlachetnych mają tutaj wstęp.

Oooo, ze złotem to inna zabawa. Każda sztabka jest wycierana czystą białą szmatką, później ważona, sześć kilogramów, zawijana w inną szmatkę i pakowana do pudełeczka. Małe sztabki wędrują do jubilerów, duże do... szwajcarskich banków.

- Od kilku lat produkujemy więcej złota, nawet dziesięciokrotnie, a to dlatego, że koncentrat, który sprowadzamy z zagranicy, ma znacznie większą zawartość tego kruszcu - tłumaczy Walkowiak. - Koncentrat rudy pochodzącej z naszych kopalń nie jest tak zasobny.

Jednak teraz do hut KGHM trafia koncentrat m.in. z Brazylii, który jest znacznie bardziej zasobny w złoto. Na razie polski miedziowy potentat nie produkuje jakichś oszałamiających ilości złota, około dwóch ton. Jednak zapowiada, że będzie coraz bardziej liczył się na świecie. Szansę na zwiększenie produkcji złota dają też rodzime złoża w pobliżu Kamiennej Góry, Wojcieszowa, Bolesławca i w Górach Kaczawskich, gdzie są prowadzone prace badawcze.

Wydział Metali Szlachetnych, który zwiedzamy, czyli nasze Alcatraz, produkuje srebro rafinowane, złoto, koncentrat palladowo-platynowy oraz selen przy wykorzystaniu technologii firmy Boliden. Zresztą katalog produkowanych przez KGHM metali jest jeszcze bogatszy. Mamy zatem molibden, nikiel, ren, ołów i platynowce. Bo i jest jedynym w Europie producentem renu, nazywanym często metalem przyszłości. Ale to już całkiem inna historia...

Złoto i srebro na półkę

Zazwyczaj, pisząc o srebrze i złocie, widzimy szkatułkę z kosztownościami. Tymczasem do zakładów jubilerskich dociera niewielka część szlachetnego kruszcu. Głównym odbiorcą srebra są instytucje finansowe, przemysł jubilerski, przemysł – głównie fotograficzny i elektroniczny oraz producenci monet i medali. Czyli metal szlachetny raczej wędruje do bankowych i prywatnych sejfów jako lokata kapitału. Przy czym większość, bo aż  98 proc., wysyłana jest na eksport. Największymi zagranicznymi odbiorcami są Wielka Brytania, Belgia i USA. Wbrew pozorom rynek srebra jest znacznie mniejszy niż złota i tym samym bardziej podatny na wahania rynkowe. Natomiast w okresach, w których metale szlachetne są postrzegane jako atrakcyjne miejsce lokaty kapitału, srebro najczęściej zyskuje dużo szybciej niż złoto. W okresach dekoniunktury spadki białego metalu są jednak znacznie bardziej dotkliwe.

Ogólna podaż srebra wyniosła w 2014 roku 1,06 mld uncji wobec 1 mld uncji rok wcześniej. Spadł jednak popyt, w 2013 roku zgłoszono zapotrzebowanie na 1,11 mld uncji, podczas gdy w minionym roku jedynie na 1,07 mld uncji. To jednak i tak czwarty najwyższy wynik od 1990 roku.

Gdy mówimy o srebrze, musimy zapomnieć o klasycznych poszukiwaczach kruszców. Srebro w przyrodzie nie występuje bowiem w czystej postaci, lecz najczęściej w związkach z rudami miedzi, złota, ołowiu i cynku. Częstotliwość występowania tego metalu w skorupie ziemskiej wynosi  7x10-2 ppm, czyli jakieś 17 razy częściej niż złota.

Dzięki nowym technologiom i coraz to nowym złożom będącym w zasięgu, możliwości odzysku innych niż wiodące metali z wydobywanych rud wzrosną, a przy skali działalności KGHM każdy, najdrobniejszy ułamek procenta oznacza małą fortunę. Dlatego też nasz miedziowy potentat  rozwija współpracę z naukowcami w zakresie badań laboratoryjnych także w sferze pozyskiwania metali szlachetnych. Bo może znany nam już szlam da się jeszcze bardziej wycisnąć? 

ZOBACZ ZDJĘCIA

ZOBACZ WIDEO

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska