Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kibicom Falubazu należy się finał

(id)
Falubaz zawsze może liczyć na fanów. Na stadion przy Wrocławskiej regularnie przychodzi kilkanaście tysięcy ludzi. Żużlowcy to doceniają i po każdym meczu dziękują za doping.
Falubaz zawsze może liczyć na fanów. Na stadion przy Wrocławskiej regularnie przychodzi kilkanaście tysięcy ludzi. Żużlowcy to doceniają i po każdym meczu dziękują za doping. fot. Łukasz Sawicki/www.FotoSerwis.net
Dumni po zwycięstwie, wierni po porażce - to sztandarowe hasło fanów Falubazu. Dlatego w niedzielę stadion przy ul. Wrocławskiej tradycyjnie wypełni się po brzegi. Kilkanaście tysięcy kibiców będzie dopingowało żużlowców, którzy walczą o finał ekstraligi.
Kibicom Falubazu należy się finał
fot. Łukasz Sawicki/www.FotoSerwis.net

(fot. fot. Łukasz Sawicki/www.FotoSerwis.net)

Wśród zielonogórskich fanów wielka mobilizacja. - Nie wyobrażam sobie, żeby w niedzielę zabrakło mnie na trybunach! - mówi Maciek z Pomorskiego. - Mecz obejrzę z mężem i córką. Wszystkie atrybuty prawdziwego kibica już przygotowane. Moja Oliwka zna całą piosenkę o Falubazie - śmieje się Agnieszka z os. Kilińskiego.

Ale o wynik nikt już nie jest spokojny. Choć wszyscy liczą, że w rewanżu Falubaz odrobi te 12 punktów straty z Bydgoszczy. - Będzie ciężko, ale wygramy - zapewnia Maciek. - Wierzę w zwycięstwo. Trzymam kciuki za moją ukochaną drużynę! - dodaje Agnieszka. - Szkoda, że jedziemy w osłabionym składzie. Ale Falubazy lubią zaskakiwać.

Tomek i Piotrek ze Śródmieścia podkreślają, że tylko spokój może uratować żużlowców z Zielonej Góry. I że w drużynie siła. - A mówiąc drużyną, mam na myśli również kibiców. Ich wsparcie jest niezwykle ważne. Fani zasłużyli na finał. Zawodnicy też. Na pewno wygramy - uważa Piotrek, który nazywa siebie "wyznawcą Falubazu".

Mówiąc o osłabieniu, Agnieszka miała na myśli kontuzję Piotra Protasiewicza. "PePe" nie mógł wystartować w spotkaniu w Bydgoszczy. Pewnie nie wystąpi i w niedzielnym rewanżu. Ale z każdym dniem czuje coraz większy przypływ adrenaliny.

- Osiem dni intensywnej rehabilitacji przynosi efekty - ocenia Protasiewicz. - W miarę normalnie śpię i chodzę. Czasami zakładam jeszcze kołnierz usztywniający, żeby trochę rozluźnić kręgi szyjne. Od organizmu zależy, jak to wszystko się regeneruje. To nie jest złamany obojczyk, kiedy wiadomo, że po trzech tygodniach wsiada się na motor. Mam, kurdę, skręcony kręgosłup. Ale im bliżej meczu, tym bardziej myślę, czy mógłbym spróbować się przejechać i sprawdzić, jak wygląda sytuacja. Zobaczymy, co powiedzą moi lekarze prowadzący.

"Myszy" wróciły znad rzeki Brdy, wielu kibiców ma w oczach łzy - tak zaczynał się wiersz Grzegorza Dopierały z Zielonej Góry po porażce Falubazu w Bydgoszczy. Mamy nadzieję, że w poniedziałek rano przeczytamy dużo weselszą rymowankę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska