Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kilkadziesiąt rodzin marznie od kilku dni

ZBIGNIEW JANICKI 0 68 377 02 20 [email protected]
- Za jakie grzechy muszą cierpieć nasze dzieci -11-letnia Dominika oraz czteromiesięczne bliźniaki: Wiktora i Wanessę - pyta Barbara Matyjewicz.
- Za jakie grzechy muszą cierpieć nasze dzieci -11-letnia Dominika oraz czteromiesięczne bliźniaki: Wiktora i Wanessę - pyta Barbara Matyjewicz. Fot. Zbigniew Janicki
W bloku przy ul. Długiej w Żaganiu nie działa ogrzewanie. - Najgorsze, że o całej sytuacji administrator wiedział od marca i przez 7 miesięcy nikt nic nie zrobił - twierdzą mieszkańcy.

Odwiedziliśmy blok przy ul. Długiej. - Moja żona zachorowała i bierze zastrzyki - opowiada Władysław Jagodziński, który twierdzi, że w podobnej sytuacji są inni lokatorzy. W sumie 68 rodzin.

- Dogrzewamy się, ale to duże zużycie prądu i generuje koszty - wyjaśnia Bohdan Krawczyk i dodaje, że nikt nie bierze pod uwagę wielu ludzi ze skromnymi emeryturami i wielodzietnych rodzin.

W skrajnej sytuacji są Barbara i Rafał Matyjewiczowie. - Dogrzewamy się farelką, idzie na to mnóstwo prądu - mówią na wstępie i kontynuują, że wydali pieniądze na sprzęt do ogrzewania. No a teraz spodziewają się dodatkowych wysokich rachunków za prąd.
I jeszcze kolejny problem - zniszczyły się gniazdka elektryczne, ich zdaniem w każdej chwili może stopić się stara instalacja w bloku. - Mieszkamy jak na beczce prochu - mówią małżonkowie, którzy nie mogą sobie pozwolić na wyziębienie mieszkania. Mają jedenastoletnią córkę Dominikę, a przede wszystkim czteromiesieczne bliźniaki: Wanessę i Wiktora. - Dzieci marzną, nie mamy też gdzie suszyć po nich prania - rozkładają bezradnie ręce Barbara i Rafał.

Tracimy renomę

Problem mają nie tylko mieszkańcy bloku. Na parterze jest wiele lokali usługowych - salon fryzjerski, punkt ksero, wypożyczalnia, czy sklep komputerowy. Odwiedziliśmy przedsiębiorców i sprawdziliśmy, jak to u nich wygląda. -Mieszkania są ogrzewane małymi urządzeniami. A u nas na pełnych obrotach pracują klimatyzatory i nagrzewnice - twierdzi jeden z najemców, który nie może usiedzieć na miejscu. Wychodzi na korytarz i pokazuje. - Proszę sobie wyobrazić innych ludzi, którzy ponoszą olbrzymie koszty na ogrzewanie i tracą renomę - dodaje i podaje przykłady.

Kobiety przychodzą umyć głowę do fryzjera, kosmetyczki zajmują się liftingiem całego ciała, lekarze badają pacjentów, którzy muszą być rozebrani. - Najgorsze jest to, że płacimy za lokale z ogrzewaniem, w dodatku nas nikt wcześniej nie uprzedził o takiej sytuacji - podsumował przedsiębiorca.

Był czas od marca

- U nas wisi ogłoszenie, że ekipa wkroczy 6 października - pokazują na korytarzu wywieszkę W. Jagodziński i B. Krawczyk. - Tylko dlaczego dopiero teraz zabierają się za robotę, gdy już od jakiegoś czasu jest zimno - zadają pytanie.

Lokatorzy mówią jeszcze o jednej rzeczy, której nie mogą zrozumieć. - Już w marcu wiedzieliśmy, że będziemy mieć innego dostawcę ciepła. Dlaczego nikt nie zrobił wtedy przyłącza? Było na to bardzo dużo czasu, aż siedem miesięcy - dodają.

Zarządca budynku - Ewa Śmieszek - potwierdza, że sprawa z ogrzewaniem trwa od marca. - Ale proszę sobie wyobrazić ile trzeba uzgodnień, żeby przeprowadzić prace budowlane - powiedziała nam wczoraj i podała przykłady m.in. pozwoleń ze starostwa i konserwatora zabytków. A każdy dokument załatwia się co najmniej kilkadziesiąt dni, nie rzadko cały miesiąc. - Nie braliśmy pod uwagę tego, że tak szybko zrobi się zimno - przyznaje.

Wczoraj obserwowaliśmy jak robotnicy przywieźli rury i widać, że niedługo zabiorą się za montaż nowego przyłącza. - Najpóźniej w przyszłym tygodniu do mieszkań popłynie ciepło - zapewnia E. Śmieszek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska