Chciała w nim odtworzyć rodowe gniazdo, bo z pałacu w pobliskiej Górczynie, gdzie Schlichtingowie od XVII wieku mieli swoją siedzibę, po wojnie ostała się tylko brama.
Nie chciałem uwierzyć własnym oczom, gdy po raz pierwszy zobaczyłem ją krótko po nabyciu nieruchomości. Zimą mieszkała w zagrzybionej piwnicy bez okien, ogrzewania i prądu. Sama! Twierdziła, że za 10-12 lat pałac odzyska dawny blask.
Bóg nie do końca pozwolił jej ziścić marzenia. Zmarła w sobotę we wschowskim szpitalu. Dziś zostanie pochowana według luterańskiego obrządku na cmentarzu komunalnym w Szlichtyngowej. Więcej o życiu dzielnej kobiety, czytaj w czwartkowym wydaniu "GL".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?