- Spotkała mnie niemiła niespodzianka. W knedlu, zamiast pysznej truskawki, znalazłam papier owinięty sznurkiem. Tego to nawet świnia by nie tknęła - mówiła nam zdenerwowana kobieta. Przekonywała, że kluski wyprodukował Nordis Chłodnie Polskie z Zielonej Góry, firma wielokrotnie nagradzana za doskonałą jakość mrożonek.
Kobieta przesłała knedla do sanepidu w Zielonej Górze. Ten przekazał sprawę powiatowemu inspektorowi weterynaryjnemu, który natychmiast zarządził kontrolę w Nordisie. Sprawdzono cały ciąg technologiczny, miejsce produkcji, magazynowanie, mrożenie i składowanie knedli z truskawkami i innych wyrobów. Nie stwierdzono nieprawidłowości.
- Kolor i struktura ciasta, które badaliśmy, różniły się od mrożonek produkowanych przez Nordis - oceniła Anna Starosta, zastępca powiatowego lekarza weterynarii. - Trudno było zidentyfikować produkt, gdyż osoba, która złożyła skargę, nie przysłała etykiety ani opakowania.
Rozpoczęliśmy dziennikarskie śledztwo. Zarząd Nordisu bez problemu wpuścił nas na teren zakładu przy ul. Zimnej w Zielonej Górze.
- Jestem zdziwiona całą sytuacją - Danuta Olejarz, dyrektor ds. zakupów, aż łapie się za głowę. - Zaraz pokażemy, że nasze produkty są doskonałej jakości. Działamy na rynku 45 lat i zdobyliśmy dziesiątki nagród za najwyższą jakość naszych wyrobów.
- Każda próbka jest wybierana losowo, co pozwala dochować należytej staranności. Sprawdzamy wszystkie surowce, półprodukty, każdy etap produkcji, jakość naszych wyrobów w trakcie procesu wytwarzania i po nim, a także oznakowania opakowań - wylicza Maria Horożaniecka, pełnomocnik ds. systemu zarządzania żywnością.
- To nie jest nasz produkt! Próbkę dołączoną do skargi nieudolnie spreparowano - stwierdza z mocą Teresa Miśkiewicz, dyrektor ds. produkcji.
Jedziemy do Kargowej. Najpierw do sklepu spożywczego, w którym ponoć sprzedano knedle ze sznurkiem. W zamrażarce nie ma ani jednego wyrobu Nordisu. Właścicielka sklepu nie może sobie przypomnieć, czy sprzedała pechowe mrożonki. Ale... - Siostra tej pani, która złożyła donos na Nordis, pracowała u nas. Zwolniłam ją dyscyplinarnie, bo nie przykładała się do swoich obowiązków - zdradza. - Za tą całą awanturą stoi mama obu pań, która chce się na mnie zemścić. I to po tym wszystkim, co dla niej zrobiłam. Jak nie miała pieniędzy, to sprzedawałam jej na zeszyt.
Odwiedzamy kobietę, która poskarżyła się nam na knedle ze sznurkiem. Pokazuje rachunek za mrożonki kupione w styczniu. Nie ma jednak na nim nazwy firmy Nordis. Opakowania po kluskach nie pokaże, bo już wyrzuciła.
- Mój synek o mało co nie zadławiłby się tym sznurkiem - przekonuje kobieta. - Zależy mi na tym, by ostrzec Czytelników "Gazety Lubuskiej". Kilka miesięcy wcześniej też kupiłam zanieczyszczone mrożonki z Nordisu.
- Kiedy? - pytamy.
- Nie pamiętam. Miesiąc, może dwa miesiące temu, albo trzy - odpowiada.
Tomasz Meller, prezes Nordisu, podejrzewa, że za historią ze sznurkiem w knedlach może stać konkurencja. - Nasza firma w tych niełatwych czasach radzi sobie dobrze. Jesteśmy solą w oku nie tylko rodzimych spółek z branży spożywczej, ale i wielkich międzynarodowych koncernów - zauważa. - Zresztą od pewnego czasu trwa bezpardonowa nagonka na polską żywność, która wyróżnia się w Europie dobrą jakością i niska ceną. Bardzo nas interesują motywy, które przyświecały osobie próbującej szkalować nas i mały sklep spożywczy.
Dyrektor Miśkiewicz przysyła nam oświadczenie. Oto jego fragment: "Oświadczam w imieniu pracowników firmy dającej pracę ponad 900 osobom, w tym ok. 400 z Zielonej Góry i okolic, że przyjmujemy jako głęboko zniesławiające pomówienia i działania osób, które chcą wywrzeć rodzaj osobistej zemsty na właścicielach sklepu spożywczego, w którym sprzedawane są nasze produkty, jak i wiele innych".
Nordis wyjaśnia, że wskazane zanieczyszczenie jest niemożliwe. W firmie obowiązuje system jakości HACCP (podlegają mu wszyscy liczący się producenci żywności). Technologia produkcji wyklucza takie wpadki.
- W procesie produkcji knedli ciasto i truskawki są dozowane przy pomocy skomplikowanego zestawu ślimaków - tłumaczy dyrektor Miśkiewicz. - Twardy przedmiot obcy zatrzymałby ich pracę, zaś miękki, jak sznurek, zostałby porwany na kawałki i uwidoczniony na powierzchni ciasta. Osoba preparująca próbkę nie wiedziała, że obecnie w przemyśle spożywczym używany jest sznurek w kolorze kontrastowym, najczęściej niebieskim w odcieniu szafirowym. Biały sznurek przyjąłby też w gotowaniu czerwonawy kolor od truskawkowego nadzienia. Ten, który w zasadzie położono na próbce, jest krystalicznie biały.
Nordis zamierza w tej sprawie wystąpić do sądu. - Podważanie wiarygodności małych sklepów służy jedynie dużym sieciom handlowym z obcym kapitałem - kończy prezes Meller.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?