Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kłusownicy nie próżnują

Paweł Kozłowski 95 722 57 72 [email protected]
Kłusowanie za pomocą sieci to prawdziwa plaga na naszych jeziorach
Kłusowanie za pomocą sieci to prawdziwa plaga na naszych jeziorach sxc.hu/blaachawk
Kilkanaście sieci kłusowników znaleźli od początku roku społecznicy ze straży rybackiej z powiatu strzelecko-drezdeneckiego. Strażnicy niestrudzenie patrolują wody mimo że złapanych na gorącym uczynku nie mogą ukarać mandatem.

SKONTROLOWALI TYSIĄCE

W zeszłym roku na terenie okręgu gorzowskiego PZW (należą do niego też powiaty międzychodzki, myśliborski i choszczeński) działało 29 grup społecznej straży rybackiej. W ich skład wchodziło 196 strażników. W sumie przeprowadzono 2.308 kontroli, wspólnych z policjantami było ich 299. Społecznicy sprawdzili 21.503 osoby. W trakcie patroli strażnicy odebrali lub znaleźli porzucony sprzęt kłusowników. Najwięcej było sieci, pup, samołówek, wędek, kołowrotków i przestaw węgorzowych.

Przestępcy najczęściej kłusują za pomocą sieci. Jak to działa? Jedna część unosi się na powierzchni wody dzięki korkom, druga opada na dno za sprawą ołowianej linki. Tak zamontowana siatka "zbiera" ryby. Kolejną pułapką są przestawy węgorzowe. To również sieci, ale je instaluje się na rzekach, a wpadają w nie wszystkie rodzaje ryb. Kłusownicy posługują się też kotwiczkami z obciążnikiem. Używa się ich zazwyczaj jesienią i zimą. Wtedy ryby w stanie hibernacji grupują się na dnie i są łatwą zdobyczą.

Oprócz kłusownictwa na dużą skalę jest też tzw. wędkarskie, bo czarna owca może się trafić w każdym kole. Ich najczęstsze występki to wędkowanie na więcej niż dwie wędki, nie przestrzeganie limitów ilościowych, wymiarowych czy ochronnych ryb lub zwyczajne śmiecenie. - To wędkarz jest odpowiedzialny za czystość miejsca i jego najbliższego otoczenia nad jeziorem. Jeśli widzi śmieci, ma dwa wyjścia. Albo sprząta i tam wędkuje, albo idzie dalej - tłumaczy Ryszard Stachowiak, komendant Społecznej Straży Rybackiej w powiecie sulęcińskim.
Na jego terenie jest 37 społeczników. Są dobrze wyposażeni, bo dysponują samochodami, łodziami i sprzętem noktowizyjnym, a na wodach (chodzi przede wszystkim o akweny należące do Polskiego Związku Wędkarskiego) są nawet cztery razy w tygodniu. Społecznicy nie mogą jednak karać mandatami, więc ich patrole są najbardziej efektywne w towarzystwie policjantów, strażników leśnych czy członków Państwowej Straży Rybackiej. Ci ostatni przyznają, że jest ich za mało, więc pomoc jest im potrzebna. - Dlatego bardzo ważna jest współpraca wszystkich służb - przekonuje burmistrz Lubniewic Tomasz Jaskuła, który przed sezonem letnim zorganizował w ratuszu spotkanie mundurowych ze społecznikami. - Lasy i woda to nasz wielki walor turystyczny, nie będziemy tolerować kłusowników. Zależy nam, by służby, które mogą nakładać mandaty, robiły to, jeśli wina jest bezdyskusyjna.

Społecznicy najczęściej sprawdzają uprawnienia wędkarzy, zaglądają do siatek, co złowili i pilnują czystości. Co mogą zrobić, gdy są sami? - Sporządzamy notatkę dla policjantów, którzy mogą ukarać przyłapanego - mówi R. Stachowiak. - Występujemy też do sądu koleżeńskiego w danym kole, a nieuczciwy wędkarz może zostać zawieszony nawet na rok.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska