Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejka do "badań"

ANNA BIAŁĘCKA, (zico) (76) 833 56 65 [email protected] (Imiona chłopców zostały zmienione)
Był dla rodziców miłym znajomym z sąsiedztwa. Potem dowiedzieli się, że przez wiele miesięcy, w odrażający sposób, molestował seksualnie ich synów.

Głogowianin Ryszard K. to 34-letni pracownik kopalni miedzi. Mąż, ojciec pięcioletniego synka.
- Wydawało się nam, że znamy go dobrze - mówi matka 14-letniego Jarka. - Mąż pracował z nim w jednej kopalni, często razem po pracy pili piwo i rozmawiali. Odwiedzał nas w domu. Nie mogliśmy uwierzyć, gdy dowiedzieliśmy się, jaki jest naprawdę i co zrobił naszemu dziecku i innym chłopcom.
Od ośmiu miesięcy Ryszard K. jest w areszcie. Prokuratura rejonowa sporządziła właśnie akt oskarżenia, który lada dzień trafi do sądu. Zarzuca mężczyźnie, że molestował seksualnie 13 chłopców w wieku od dziewięciu do 14 lat.
- Mówiliśmy sobie dzień dobry, jak to sąsiedzi - opowiada mama 10-letniego Daniela i 9-letniego Marka. - Był dla nas zbyt zarozumiały na bliższy kontakt, ale synowie odwiedzili go kilka razy, tak jak wielu innych. Robili to w tajemnicy przed nami.

Kolejka do "badań"

Mężczyzna nazywał siebie trenerem, masażystą, specjalistą od odnowy biologicznej. Kiedy głogowska policja, jak co roku, ogłosiła zapisy do turnieju drużyn podwórkowych, obwieścił na podwórku, że tworzy drużynę i rozpoczyna nabór. Chłopcy, których główną rozrywką było stanie pod blokiem lub kopanie piłki, chętnie zapisywali się do "trenera", który mieszkał w tym samym domu, wręcz za ścianą. Oczyma wyobraźni widzieli się w roli gwiazd najlepszych drużyn świata. Jak to dzieci.
Każdy chłopak musiał jednak przed przyjęciem przejść - jak to określał Ryszard K. - "badanie budowy ciała pod względem przydatności do gry w piłkę nożną". To był warunek rozpoczęcia drogi do sławy.
Sprawdzanie "przydatności" odbywało się w mieszkaniu mężczyzny. Chłopcy czekali w kolejce w przedpokoju. Drzwi do mieszkania "trener" zamykał na klucz. Później dzieci wchodziły po kolei, pojedynczo, do pokoju. Badanie polegało na dotykaniu całego ciała dziecka, a szczególnie ud i brzucha. Następnie chłopcy musieli opuszczać spodnie, majtki i poddać się dokładnemu badaniu podbrzusza. Zdarzało się, że pedofil brał do ust członka chłopca, nakazywał też dotykanie swoich narządów. Wielokrotnie onanizował się i doprowadzał do wytrysku. Jak wynika z dochodzenia prokuratury, w ciągu kilku miesięcy z niektórym chłopcami robił to nawet kilkadziesiąt razy.
Ryszard K. przyznał się do niektórych z postawionych mu zarzutów.

Zauważył wychowawca

- Niczego nie zauważyłam - mówi ze smutkiem jedna z matek. - Nie mogę sobie tego wybaczyć...
- Ja na szczęście w porę zabroniłam dziecku kontaktów z tym zboczeńcem - opowiada sąsiadka. - Mój syn też chciał grać w piłkę nożną. Ale kiedy pewnego razu wrócił z takich zajęć na basenie i opowiedział mi, że pan trener pływał pod wodą i ustami chwytał go za siusiaka, zabroniłam.
Chłopcy dostawali od Ryszarda K. słodycze, a jeden - także pieniądze.
Sprawa wyszła na jaw, gdy mama 14-letniego Jarka została wezwana do szkoły. Wychowawca opowiedział jej o dziwnym zachowaniu syna - chłopak nawet na lekcji bawił się swoim członkiem. Wsadzał ręce do kieszeni i to robił.
Podczas rozmowy z synem rodzice poznali szczegóły jego kilkumiesięcznych kontaktów z panem Ryśkiem. Natychmiast zawiadomili prokuraturę.

Pieniądze za milczenie

- Był na tyle bezczelny, że przyszedł do nas do domu i oferował pieniądze za milczenie - wspomina kobieta ze łzami w oczach. - Mówił, że weźmie pożyczkę i nam zapłaci, żebyśmy tylko nie robili afery. Nie zaprzeczał, że robił to wszystko z Jarkiem, ale bagatelizował sprawę.
To właśnie Jarek odczuł najbardziej długotrwałe działanie zboczeńca. - Był pewien czas w szpitalu psychiatrycznym, ale i teraz ma z sobą problemy - wyznaje z trudem kobieta. - Będzie powtarzał klasę, wymaga pomocy lekarskiej. Nie ma jednak takich specjalistów w Głogowie.
- Mój syn jakoś daje sobie radę - mówi ojciec 10-letniego Krzysia. - Ale bardzo przeżywał przesłuchania. Bał się, pytał nas ciągle, co ma mówić. Ten cały p... trener ma szczęście, że jest w areszcie, bo jak bym go dorwał...

Opowiadali w autobusie

- Chciał działać w naszym klubie za wszelką cenę - opowiada trener Radosław Dadej, odpowiedzialny za szkolenie młodzieży w głogowskim klubie piłkarskim Gama Gaz. - Ale jakoś nikomu nie przypadł do gustu. Nie bardzo wierzyliśmy w jego kwalifikacje.
Kwestię ewentualnego skorzystania z oferty Ryszarda K. przesądziło zdarzenie w autobusie, podczas powrotu z meczu. Było to na pół roku przed jego aresztowaniem.
- Chłopcy poskarżyli się w czasie jazdy, że ten facet dziwnie się zachowuje - wspomina trener. - Powiedzieli, że łapie ich za uda, próbuje głaskać. To mi wystarczyło. Nawet niczego nie konfrontowałem. Powiedziałem mu, by więcej w klubie się nie pokazywał, chyba że na trybunach dla widzów.
Nie powiadomił jednak policji. - Takie zgłoszenia trzeba opierać na konkretnych dowodach, a ja ich, niestety, nie miałem - tłumaczy.

Żona wyjechała

Tuż po aresztowaniu Ryszarda K. jego żona z synkiem zniknęli. - Wstyd jej było za takiego męża, to się wyprowadziła - komentują ludzie. - Wcześniej mówiła sąsiadom, że to wszystko nieprawda. Ale sama była jakaś dziwna, zamknięta w sobie, podobnie jak ich pięcioletni synek. Często wyjeżdżała do matki. Ciekawe, czy i oni nie kryją jakichś tajemnic tego pedofila. Ale to już ich problem.
Prokuratura prowadziła dochodzenie przez osiem miesięcy. - Ustaliliśmy do tej pory 13 pokrzywdzonych, wobec których oskarżony dopuścił się molestowania - mówi prokurator rejonowy Wojciech Czerwiński. - Są to chłopcy w wieku poniżej 15 lat.
Oskarżonemu pedofilowi grozi kara od roku do 10 lat pozbawienia wolności. Sprawa trafi wkrótce do sądu. Toczyć się będzie przy drzwiach zamkniętych dla dobra poszkodowanych chłopców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska