Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejna rozprawa przeciwko byłemu burmistrzowi Polkowic

JAN WALCZAK 0 76 835 81 11 [email protected]
Wczoraj przed sądem jeden ze świadków opowiedział, jak przygotowywał dokumentację na budowę domu dla burmistrza
Wczoraj przed sądem jeden ze świadków opowiedział, jak przygotowywał dokumentację na budowę domu dla burmistrza fot. Jan Walczak
Były burmistrz Polkowic Emilian Stańczyszyn oskarżony o branie łapówek. Wczoraj śędzia przesłuchiwał kolejnego świadka.

Na pytania sędziego odpowiadał tym razem były pracownik polkowickiego przedsiębiorstwa komunalnego. Na prośbę E. Stańczyszyna wraz z ze swoim współpracownikiem mieli przygotować dokumentację projektową domu szefa gminy.

- Burmistrz zaprosił nas do sali reprezentacyjnej ratusza i polecił, byśmy wykonali potrzebne mu projekty, bo przecież robimy to codziennie w pracy - opowiadał. - Taką dokumentację przygotowałem wspólnie z kolegą z pracy, ale nie dostaliśmy za to żadnych pieniędzy ani innych korzyści osobistych. Burmistrz nawet nie podziękował. Ta praca była warta około dwóch tys. zł - dodaje.

Jeździli służbowym

Jak wyjaśniał, on i kolega przygotowali projekt, bo bali się, że któryś z nich straci pracę w firmie komunalnej. - Robiliśmy to, ponieważ wiedzieliśmy, że nie wolno narażać się burmistrzowi - mówił świadek.

Formalności związane z wydaniem pozwolenia na budowę domu burmistrza obaj panowie załatwiali w godzinach pracy. - Mieliśmy o tyle dobrze, że w tym celu używaliśmy służbowego samochodu - powiedział sędziemu przesłuchiwany.

Wczoraj przed sądem miało stawić się jeszcze dwóch innych świadków, ale nie przyszli na rozprawę.

Łapówek nie brał

- Myślę, że ten świadek ma powody, żeby mnie bardzo nie lubić - powiedział nam wczoraj E. Stańczyszyn. - Dlaczego? Wyjaśnię to w późniejszym etapie procesu - dodał.

Na poprzedniej sprawie zeznawał główny budowniczy domu E. Stańczyszyna. Burmistrz powiedział nam, że nie znał go w latach 1995-2001.

A to właśnie wtedy świadek miał przekazywać wszystkie łapówki, o których opowiadał przed sądem. - Znam go od 2002 r., kiedy złożył mi ofertę na budowę domu, wcześniej nie widziałem go na oczy - wyjaśnia.

- Faktem natomiast jest, co wynika z akt sprawy, że ten człowiek przekazywał łapówki Wacławowi K., byłemu szefowi przedsiębiorstwa komunalnego. Kilku osobom zależy na tym, aby sprzedać fałszywą tezę na mój temat - oświadcza E. Stańczyszyn.

l

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska