Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejny krok w archeologicznym śledztwie. Na tropie Baltazara i Piastów?

Redakcja
Dominik Kaleta i Jarosław Majewski zbadali posadzkę kościoła w Świdnicy.
Dominik Kaleta i Jarosław Majewski zbadali posadzkę kościoła w Świdnicy. fot. Paweł Janczaruk
Mimo lat poszukiwań nie udało się odnaleźć srebrnej zbroi Baltazara w Świdnicy. I nadal nie wiemy gdzie w Kożuchowie spoczywają ostatni Piastowie głogowscy. Ale jesteśmy na tropie! W poprzednim tygodniu zrobiliśmy kolejny krok w tym historycznym śledztwie.

Inne poszukiwania

Inne poszukiwania

Bytom Odrz. - na początku listopada zeszłego roku w starym zborze ewangelickim archeologowie natrafili na tajemniczą barokową kryptę. Po otwarciu okazało się, że spoczywa tam dziesięcioro dzieci. Same dziewczynki. Być może to ofiary epidemii, jaka dotknęła miasto w połowie XVIII w.

Sława - pod koniec listopada zeszłego roku naukowcy zbadali krypty kościoła św. Michała Archanioła w Sławie. Odkryto w niej 26 trumien zmarłych z rodu Rachenberg i Barvitzów. Przeprowadzone później badania georadarem wykazały, że kościele są jeszcze inne, nieznane krypty.

Szprotawa - W lutym naukowcy zeszli pod posadzkę szprotawskiego kościoła. Tam znajdują się pochówki sióstr magdalenek sprzed kilkuset lat.
- W krypcie panowały idealne warunki, suche powietrze, stąd zwłoki uległy mumifikacji - mówi Anna Wrzesińska, antropolog z poznańskiego Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy. Jednocześnie tłumaczy "kosmiczny" strój naukowców. W krypcie mogą znajdować się grzyby, drobnoustroje niebezpieczne dla zdrowia. Wypisz wymaluj jak te z klątwy egipskich sarkofagów.
Naukowcom towarzyszył tłum kibiców. Wszyscy zapewniali, że byli ministrantami i zawsze opowiadali sobie o sekretach podziemi. I okazuje się, że jak w każdej legendzie i w tej może tkwić źdźbło prawdy. Badania przy pomocy georadaru wykazały, że mogą być inne krypty i podziemne korytarze...

Odnalezienie krypty wydaje się prostym przedsięwzięciem. Trzeba tylko wiedzieć kogo się szuka. Później specjalistycznym georadarem zbadać czy coś jest pod posadzką. Wywiercić otwór w posadzce i wpuścić do środka kamerę. Trumny są! Szukamy wejścia lub rozbijamy strop. Wietrzymy przez kilka dni pomieszczenie. Teraz antropolodzy i epigraficy mogą przystąpić do badań. Proste? Tylko na papierze. W rzeczywistości, badania organizowane głównie przez zapaleńców i miłośników historii trwają długo.

Badają falami

W zeszłym tygodniu ekipy specjalistów badały kościoły w Świdnicy i Kożuchowie. Efekt? Trzy otwory w posadzce i badania georadarem.
- To urządzenie działa podobnie jak klasyczny radar, tylko pod ziemią. Emituje fale a my obserwujemy wszystkie anomalie odstające od widma otoczenia - tłumaczy dr Maciej Madziarz z Politechniki Wrocławskiej. Wraz Markiem Battekiem (też z politechniki) i Michałem Józkowem z sekcji wrocławskich grotołazów montują na wózku urządzenie połączone z komputer.

Z daleka wyglądają dziwnie. Jakby ktoś jeździł kosiarką po kościele uprzątniętym z ławek. Tylko szumu nie słychać. I operator zamiast przed siebie pilnie wpatruje się w monitor. - Na miejscu możemy tylko wstępnie ocenić wyniki. Dzięki anomaliom stwierdzimy czy coś jest pod posadzką. Później, we Wrocławiu, dokładnie przeanalizujemy wyniki - tłumaczy dr Madziarz. Za nim rusza peleton ciekawskich ze Zdzisławem Szukiełowiczem, szefem Kożuchowskiego Towarzystwa Historycznego, który jest motorem poszukiwań i Tomaszem Andrzejewskim, dyrektorem nowosolskiego muzeum na czele. Z boku przygląda się im ks. dziekan Władysław Stachura.
Krypta lub korytarz

Mieszane uczucia ma epigrafik z Uniwersytetu Zielonogórskiego dr Adam Górski, który raz spogląda na monitor, drugi raz na podłogę.

- Od lat nie była odsłaniana, a na niej znajdują się przecież płyty nagrobne. Jeszcze przed chwilą stały na niej ławki. Nikt ich jeszcze nie odczytał - tłumaczy Górski. Odłącza się od grupy poszukiwaczy. Tuż obok płyty montuje halogen i zaczyna robić zdjęcia. - Kładzie się na niej cień, dzięki któremu będzie można odczytać kilkusetletnie napisy - tłumaczy.

- Może to płyta z książęcego nagrobka - zastanawiam się. W narożniku widać rzymską cyfrę IX. Od Henryka IX? Pytanie na razie pozostaje bez odpowiedzi
Dopiero wieczorem Górski, już na komputerze odczytuje pierwsze fragmenty opisów. - Nie chodziło o Henryka IX. Płyta pochodzi z XIV wieku. Może początku XV. Spoczywa pod nią przełożony zakonu mansjonarzy, który swoją funkcję sprawował przez dziewięć lat - tłumaczy epigrafik.

Tymczasem georadar natrafia na duże anomalie przy jednym z filarów. - To krypta lub korytarz biegnący w poprzek kaplicy i opadający w głąb - ocenia Madziarz. - Dzisiaj, bez zaglądania do wnętrza trudno ocenić, co to jest. Pomieszczenie ma około czterech metrów długości.
- A może jest to wyjście na zewnątrz albo jakaś piwnica - zastanawia się M. Battek.

Górski przekonany jest, że to powinna być krypta. - Przecież nie trzymali ziemniaków pod posadzką kościoła To może być wejście do krypty z zewnątrz kościoła lub od nawy głównej. Bez odkopania podziemi się tego nie dowiemy - tłumaczy i zaczyna rysować na niewielkiej karteczce możliwy schemat podziemi. - Od korytarza mogą odchodzić prostopadłe nisze, w których umieszczano trumny.
Wózek dojeżdża do ołtarza. Tu też coś jest. Jednak żeby dokładniej to sprawdzić trzeba byłoby rozebrać ołtarz. To nie wchodzi w rachubę.

Ach! Ci dziennikarze

- Poczekamy na dokładne wyniki i wraz z konserwatorem i księdzem proboszczem, któremu dziękuję za pomoc, będziemy się zastanawiać, co dalej - planuje Z. Szukiełowicz.
Co ma robić dalej dokładnie wie proboszcz kościoła św. Marcina w Świdnicy Andrzej Pomietło. - Srebrna zbroja Baltazara? - proboszcz tylko wzdycha: - Ach! Ci dziennikarze. Dobrze będzie jak jakiś kawałek blachy znajdziemy. Może trumnę?

Baltazar von Kitlitz, bo o nim tu mowa, ponad 400 lat temu na chwilę zamienił wieś Świdnicę w miasto konkurujące z pobliską Zieloną Górą. Bogaczem był wielkim, o czym świadczy piękna płyta nagrobna z jego wizerunkiem. Tak bogatym, że według legendy pochowany został w srebrnej zbroi. Gdzie? Nie wie nikt. Pewnie w krypcie. Tylko w której?

Przed dwoma laty odkrył i odkopał już jedną kryptę pod zakrystią. Wtedy nie korzystał z georadaru i trochę musiał podziurawić podłogę zanim trafił w odpowiednie miejsce. W krypcie odnalazł kilka pięknych sarkofagów i szczątki ponad 40 osób. Musiały tutaj trafić z innego miejsca. Kiedy w październiku, w ramach akcji Foto Day, zaprosiliśmy Czytelników "GL" do jej zwiedzania, kościół wypełnił się po brzegi. Ponad 400 osób cierpliwie czekało w kolejce, by zejść do podziemi. Ostatnim zajęło to ponad dwie godziny.

Teraz kościół jest dokładnie przebadany georadarem. - Musimy wiercić, żeby potwierdzić te badania - zadecydował proboszcz.
- Tutaj - zdecydowanym ruchem ręki pokazuje Jarosław Majewski z Georadaru, pomiędzy ławkami ciągnie niewielkie urządzenie.
- Jest. Cofnij się o 60 cm - komenderuje Dominik Kaletta z Georadaru, który w ręku trzyma przenośny komputer. Za chwilę razem obserwują ekran.
- Wiercimy!

D. Kaletta staje na ławce, kilka metrów od kamiennego wizerunku Baltazara. Wiertło ma prawie dwa metry długości. Po kilkunastu minutach wpada do środka prawie po rękojeść wiertarki.
Idziemy w drugie miejsce. Bliżej ołtarza przy drzwiach do przedsionka. Kolejne kilkanaście minut wiercenia i wiertło znika w czeluściach. Tu też jest krypta. Co za skuteczność!
Co teraz? - Sprawdzamy dalej. Trzeba będzie sprowadzić specjalne kamery, żeby zobaczyć, co jest w środku - planuje ks. Pomietło.
Kilka dni później do redakcji dzwoni J. Majewski. - Zamówiłem specjalistyczną kamerę na światłowodzie. W ciągu kilku tygodniu pojawimy się w Świdnicy i dokładnie zobaczymy, co jest pod ziemią.

Zaglądają w zęby

Nie wszystkim się to podoba. "Na pewno zmarły będzie się cieszył. Na pewno jego rodzina będzie zadowolona, że jakiś ciekawski rżnie jego trumnę, kopie doły, aby zobaczyć kto i w czym jest pochowany. Zagląda czy ma złote zęby. Ale zmarły będzie miał radochę. Głupotę zawsze można sobie wytłumaczyć - odkrywanie historii czy dodawanie samemu legendy. Zero szacunku dla świętego spokoju" - napisał internauta "kryty-k".

- To dlaczego zmarli 400 czy 500 lat temu właściciele Świdnicy czy Sławy tak bogato zdobili swoje trumny i sarkofagi? - pytaniem odpowiada dr. Górski. - Gdyby chcieli być anonimowi, nie podpisywaliby się, nie byłoby pięknych płyt nagrobnych, epitafiów. Przecież nie pisali tego dla siebie. Chcieli, żeby pamięć o nich przetrwała. A jak mamy o nich pamiętać, jeżeli nie wiemy, kto i gdzie spoczywa. Nasze badania przywracają ich historii i ludzkiej pamięci. Przetrwają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska