Mówią, że wyginą dżdżownice i inne drobne formy żyjące, a poza tym wieże stawiane są za blisko budynków mieszkalnych. Na razie nic się nie dzieje, ale ujemne skutki pracy tego typu elektrowni mogą wystąpić po kilkunastu latach.
Zobacz też: W gminie Żukowice staną wiatraki
Burmistrz Andrzej Ogrodnik zna te obawy i uspokaja: - Raporty na temat wpływu tych elektrowni na środowisko nie wykazują ich szkodliwego działania. Kontaktowałem się niedawno z byłym burmistrzem Kożuchowa Stanisławem Mielniczukiem, który mieszka teraz w USA, gdzie elektrownie wiatrowe działają od lat. Powiedział mi, że po 12 latach ich pracy rzeczywiście opuszczają ten teren mikroorganizmy, przede wszystkim dżdżownice. Jeśli chodzi o odległość elektrowni od domów, to obecne prawo zezwala na stawianie tego typu budowli w odległości 500 m od zabudowań, ale te przepisy mają się wkrótce zmienić.
Za Cisowem na razie stanęły trzy wieże. Należą do firmy z Leszna. Jej właściciel Ernest Schmidt uzyskał zgodę na odbiór z elektrowni wiatrowej energii elektrycznej, którą sprzeda Enei. Trzy turbiny o łącznej mocy 4,5 MW mogą zaspokoić zapotrzebowanie Kożuchowa na energię elektryczną. Firma nosi się z zamiarem postawienia dalszych wież, łącznie 10. Nie będzie to jedyna farma wiatrowa w tej okolicy. Już zgłosiły się dwie następne firmy, które zamierzają postawić kolejne wieże: Starke Wind z Niemiec (z siedzibą w Gorzowie Wlkp.), która miała zamiar postawić 22 turbiny, ale otrzymała zgodę na 16, oraz Infussion z Portugalii, która planuje ustawić 20 wież.
Zobacz też: Niemiecki inwestor postawi wiatraki w Ostrzycach
Wybór terenów koło Kożuchowa na elektrownie wiatrowe wynika z korzystnego położenia geograficznego. Miasto leży u podnóża Wzgórz Dalkowskich, średnio na wysokości 84 m n.p.m., a najwyższy punkt koło Stypułowa ma 192 m, a więc przewyższenie wynosi ponad 100 m, do tego dochodzi odsłonięta przestrzeń. Inwestorzy szukają takich właśnie miejsc, będących początkiem wznoszenia się wzgórz.
- Gmina Kożuchów na razie nie zyska zbyt wiele z podatków od inwestorów – zaznacza burmistrz Ogrodnik. – Jest to zaledwie 2 proc. wartości budowli, czyli konstrukcji nośnej – filaru i skrzydła wiatraka. Wartość to około 500 tys. zł, a więc zaledwie 10 tys. zł wpłynie do gminy z jednej wieży. Nieco bardziej znaczące kwoty będą dopiero wtedy, gdy staną wszystkie konstrukcje.
Wartość całego projektu inwestora z Leszna ma wynosić 30,2 mln zł, z czego 17,3 mln uzyskał z Unii Europejskiej. Jedna wieża kosztowała E. Schmidta nieco ponad 10 mln zł. Trwają intensywne prace przy ukończeniu drugie i trzeciej. Kolejnych inwestorów będą już obowiązywały nowe przepisy, które wymuszą m.in. odsunięcie budowli dalej niż 500 m od zabudowań mieszkalnych.
Farmy wiatrowe nie przyczynią się do zmniejszenia bezrobocia. Zostaną ogrodzone i będą pracowały automatycznie, np. będzie pełna automatyka skrzydeł, które same ustawiają się do kierunku wiatru. Elektronika i zdalne sterowanie urządzeniami spowodują, że nie będzie potrzeby zatrudniania dodatkowych pracowników do ich obsługi.
Pierwsza farma, należąca do inwestora z Leszna, ma być zbudowana w pełni w ciągu najbliższych dwóch lat. Kolejne farmy powstaną zapewne w latach późniejszych. Dodajmy, że inwestor z Portugalii od półtora roku nie kontaktował się kożuchowskim magistratem.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?