Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Komary lęgną się jak szalone

Krzysztof Fedorowicz 0 68 324 88 19 [email protected]
fot. sxc.hu
- U nas przez te komary jest okropnie! Jeszcze jak woda była wysoka, dało się żyć, ale gdy zaczęła opadać, nie da się otworzyć okna - pomstuje Czytelniczka z Krosna Odrz.

Podobnie jest w innych miejscowościach województwa, położonych nad rzekami. Ludzie mówią, że wszystko przez tę wilgoć. Czy mają rację? Zapytaliśmy o to entomologa, a więc fachowca od owadów.
- Najpierw mieliśmy chłodny maj i czerwiec, co nie sprzyjało owadom, zwłaszcza tym ciepłolubnym, na przykład motylom czy ważkom - tłumaczy Arkadiusz Gawroński, entomolog. - Stąd w wielu miejscach jest ich mniej niż w poprzednich latach. Wynika to z tego, że wilgoć i rozwijające się dzięki niej grzyby powodują dużą śmiertelność larw i poczwarek.

Ale inaczej rzecz się ma z owadami wilgociolubnymi, jakimi są komary. - Chłody za bardzo im nie zaszkodziły, groźniejsza byłaby susza. Dziś mamy dużo płytkich zbiorników i kałuż, w których larwy komarów mogą bezpiecznie się rozwijać, dlatego jest ich bardzo dużo - dodaje Gawroński.

Jaja na granicy lądu i wody

Komarom przestaje sprzyjać los, gdy woda zaczyna opadać. - Za trzy tygodnie będzie ich znacznie mniej - przyznaje entomolog. - Samice komara składają jaja na pograniczu wody i lądu, bo one muszą być cały czas wilgotne. W innym wypadku ulegają wysuszeniu i nie rozwijają się.

Czy jest jakiś sprawdzony sposób, który pozwala bronić się przed tymi natrętnymi owadami? - Nie ma metody na komary - odpowiada Gawroński. - Są one uciążliwe, ale nie możemy powiedzieć, by były bardzo szkodliwe, w przeciwieństwie do meszek czy kleszczy. Do nich trzeba się przyzwyczaić, a nad wodą ubierać koszulki z długim rękawem. Można też spróbować je... polubić.

Tymczasem w telewizji na okrągło oglądamy reklamy środków, które mają nas chronić przed ukąszeniami oraz łagodzić ból. Te preparaty są drogie i nie zawsze skuteczne, ale gospodynie domowe mają swoje sposoby. Mówią, że komary nie lubią miejsc, w których rosną pelargonie, kocimiętka czy bazylia.

- A ja chwalę sobie urządzenie wypełnione odpowiednim płynem, które wkładam do kontaktu. Wtedy mogę mieć pewność, że gdy śpię, komar mnie nie pokąsa - mówi Monika z Zielonej Góry. - Życzyłabym też sobie, by władze miasta stosowały opryski przeciw komarom, przecież w cywilizowanych krajach prowadzi się takie zabiegi.

Pryskamy, gdy to potrzebne

Ale na myśl o opryskach, włos na głowie jeży się i pszczelarzom, i przyrodnikom. Środki chemiczne są szkodliwe nie tylko dla komarów. Mimo to, zarówno władze Zielonej Góry, jak i Gorzowa nie wstrzymują się przed tymi zabiegami.

- Robiliśmy opryski w marcu i w maju, a w tej chwili jest spokojnie - stwierdza Jan Figura z magistratu w Gorzowie. - Takie akcje przeprowadzamy od 2001 roku, od marca do września, cały czas monitorujemy sytuację w 64 punktach miasta i zabiegi wykonujemy wówczas, gdy jest to potrzebne.
- Wlewaliśmy specjalne płyny do zbiorników wodnych i rozprowadzaliśmy płyn z opryskiwaczy - tłumaczy Marek Starosta z biura prezydenta Zielonej Góry. - Ale w tym roku nie planujemy już podobnych akcji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska