Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Komu i ile płacić?

Iwona Zielińska-Adamczyk
Iwona Zielińska-Adamczyk
Iwona Zielińska
Iwona Zielińska
Cudze pieniądze to temat bardzo chwytliwy, ale i delikatny. Każdy chciałby zarabiać więcej. Czy wszyscy jednak jesteśmy pewni, ile tak naprawdę warta jest nasza praca? Kto i jak ją wycenia? Dlaczego wynagrodzenie minimalne to dziś w Polsce 2000 zł? A za rok o 80 zł więcej?

Pewnie specjaliści od płac ładnie to wyliczą, ale czy my uznamy ich uzasadnienia? Pewnie nie. Dzisiaj publikujemy wynagrodzenia prezydentów i burmistrzów. Za tydzień będą wójtowie. Jak popatrzymy na oświadczenia majątkowe włodarzy naszych miast i gmin, to pewnie niektórym z nas wyrwie się gorzkie lub zazdrosne westchnienie z piersi: - I za co on tyle dostaje?

Mnie bardziej dziwi co innego, dlaczego prezydenci dużych miast zarabiają niemal tyle samo, a czasami i mniej od burmistrzów znacznie mniejszych miejscowości? Jak to jest, że mała gmina ma długi, kłopoty z budżetem, a jej szef zarabia tyle, co prezydent dużego miasta? Na to pytanie pewnie powinni odpowiedzieć radni, bo to właśnie rada miejska jest czymś w rodzaju pracodawcy prezydenta. Nie może też ustalać dowolnie wysokości wynagrodzenia, bo to jest ograniczone widełkami płacowym, wynikającymi z ograniczeń prawnych. Z jednej strony radni, a z drugiej prawo, które mówi, że maksymalna kwota to ok. 13 tys. miesięcznie. Nie podjęłabym się nigdy oceny, czy to za dużo. Zarządzanie organizmem miejskim większym czy mniejszym to odpowiedzialność wyjątkowa. Niech wyborcy ocenią czy samorządowcom się należą ich wynagrodzenia.

Jest jednak taka, elitarna grupa w Polsce jak prezesi spółek z udziałem Skarbu Państwa, powoływani przez każdy kolejny rząd, której zarobki są astronomiczne. W porównaniu z nimi nasi samorządowcy klepią biedę. Nie mogę i nie zrozumiem, dlaczego ich wynagrodzenie idzie w miliony złotych rocznie. Tak jakby, co miesiąc wymyślali leki na leczenie raka lub innych śmiertelnych chorób. Czy to oni sami wymyślili gaz, ropę, miedź, ubezpieczenia, kredyty? Mają pod sobą dziesiątki dyrektorów, zespołów analityczno-badawczych, których kompetencje są niezaprzeczalne, które wiedzą, co i jak robić. Pewnie to zabrzmi populistycznie, ale zabrałabym co najmniej 50 proc. ich wynagrodzenia i wydała na wszelkie ośrodki badawcze, pracujące nad projektami: ułatwiającymi pracę, ratującymi nas od ciężkich chorób, na produkcję i refundację leków, bez których chorzy umierają, na wyposażenie szpitali, na edukację lekarzy. Czy jest coś ważniejszego?

Zobacz też: Badanie "Student w pracy 2016": Pracuje dla pieniędzy. Zarabia 1,8 tys. złotych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska